piątek, 23 czerwca 2017

Zapisane w wodzie - Paula Hawkins

    Jeśli spodobała ci się "Dziewczyna z pociągu", koniecznie musisz sięgnąć po kolejną pozycję pani Hawkins. Ostrzegam: skradnie ci twój wolny czas.



    "Beckford to dziwne miasteczko, o dziwnej historii, pełne dziwnych ludzi. (...) Jakby na uboczu, całkowicie oderwane od otoczenia. (...) Przez sam jego środek przepływa rzeka, która jest chyba najdziwniejsza ze wszystkiego, bo gdziekolwiek się obrócisz, w którąkolwiek pójdziesz stronę, zawsze się na nią natkniesz". Ale to jeszcze nic. Beckford ma do zaoferowania coś tajemniczego, przerażającego, niosącego śmierć. TOPIELISKO - zakole rzeki, które pochłonęło już wiele ofiar. A może same się mu oddały. Wszystko zaczęło się, jak głosi legenda, od pławienia czarownic. "Przyprowadzano je, krępowano i wrzucano do rzeki, by sprawdzić czy wypłyną". Dzisiaj czarownic już nie ma, ale woda nadal przyciąga kobiety. Zwłaszcza te "kłopotliwe".
    Czy Nel Abbott do nich należała? Wszystko na to wskazuje. Przecież skoczyła. I zmieniła tym życie wielu osób. A właściwie nie ona, tylko Topielisko, które złączyło losu kilku rodzin, pogrążonych w żałobie. Tutaj każdy kogoś stracił. Każdy powraca do tragicznych wspomnień, które ożyły wraz z jej smiercią. 
    Nel, zafascynowana historia Topieliska, pisała książkę. O każdej z kłopotliwych kobiet, o ich rzekomych motywach, o tych, którzy pozostali. 
    Pisała o ślicznej, ułożonej  przyjaciółce swojej córki, Katie, która kilka miesięcy wstecz również skoczyła do rzeki. Pisała o Lauren, która wiele lat temu odebrała sobie życie, pozostawiając męża i małego synka. Pisała o wielu innych kobietach. Nie wszystkie historie dobrze znała, dlatego grzebała w nich coraz głębiej, rozdrapując na nowo rany tych, którzy pozostali żywi. Stąd, po jej śmierci, część mieszkańców poczuła ulgę.
    A może Nel wiedziała za dużo i dlatego musiała odejść? Bo w Beckford każdy coś ukrywa.
    Louise, matka zmarłej Katie, pogrążona w żałobie i nienawiści do Nel, nauczyciel, którego łączy jakaś tajemna umowa z córką Nel, stary Patrick, wdowiec po Lauren i jego synowa Helen, młoda Lena Abott - każdy ma jakieś tajemnice, każdy doświadczył tragedii, każdy mógłby mieć motyw. Ale policja jest pewna, Nel skoczyła sama. 
    W teorie o samobójstwie nie wierzy siostra Nel, Jules. Mimo, że nie utrzymywała od lat kontaktów ze zmarłą, podświadomie wie, że to nie w stylu Nel. Teraz musi wrócić w rodzinne strony, by zaopiekować się swoją piętnastoletnią siostrzenicą. Dla Jules jest to ogromne wyzwanie. Tak długo próbowała uniknąć konfrontacji z przeszłością, która na zawsze zniszczyła ich siostrzane relacje. W dodatku Lena najwyraźniej jej nie znosi. Ale Jules nie spocznie, póki nie udowodni, że jej siostra nigdy by nie skoczyła. Nigdy. Przecież nie zostawiłaby Leny. 
    Paula Hawkins kolejny raz w mistrzowski sposób stworzyła fabułę. Podobnie, jak w przypadku "Dziewczyny z pociągu", wiele wątków, wiele narracji, dużo retrospekcji trzyma czytelnika z dala od poznania prawdy. Mimo licznych postaci, autorka każdej nadała interesującą, odmienną osobowość. Dlatego śmiało mogę napisać, że jest to dobra książka psychologiczna. Dodatkowo, nawiązując do tematyki polowań na czarownice, Paula dodała tej powieści trochę magicznej tajemniczości, takiej paranormalnej grozy. Tym samym zmyliła  domysły czytelnika, co, jak dla mnie, jest dużym atutem.
      
    
      

      

sobota, 10 czerwca 2017

Przepisy na miłość i zbrodnie - Sally Andrew

    Czy można połączyć książkę kucharską z powieścią kryminalną? Debiutująca autorka, Sally Andrew, podjęła się tej próby. Trochę to nowatorskie. Czy udane? O tym na końcu.




    W jednym z miasteczek w RPA mieszka dojrzała kobieta, Tannie Maria, która uwielbia gotować. Na co dzień pracuje w wydawnictwie lokalnej gazety, w której ma swoją stałą rubrykę kulinarną. Wraz z zapotrzebowaniem na rynku, zmienia go na kącik porad miłosnych z elementami kulinarnymi. Sama Tannie nie ma zbyt dużych doświadczeń miłosnych, nie licząc męża sadystę, który, na szczęście, już nie żyje. Kobieta wierzy jednak, że najlepszym lekarstwem na wszelkie problemy życiowe jest dobre jedzenie. Dlatego do udzielanych przez siebie listownych porad, dokłada przepisy kulinarne. Pewnego dnia Tannie otrzymuje list od jednej z czytelniczek, która jest ofiara przemocy domowej. Rady przez nią udzielone na nic się zdają. Kobieta zostaje zamordowana. Wśród głównych podejrzanych, oprócz męża denatki, jest jeszcze jej przyjaciółka. Mimo działań policji, Tannie wraz z koleżanką postanawiają na własną rękę bliżej przyjrzeć się zbrodni. Tym samym sprowadzają na siebie niebezpieczeństwo. 
    Oprócz ładnej okładki i ciekawych przepisów kulinarnych, jak dla mnie, książka nie ma za wiele do zaoferowania. Muszę przyznać, że w dużej części lektura jest zwyczajnie mało interesująca. Dla fanów kryminałów może okazać się zbyt banalna. Dopiero pod koniec akcja nabiera tempa. 
    Język pisany nie należny do najłatwiejszych. Autorka wplotła w tekst duże ilości gwary mieszkańców RPA. Umieszczony na końcu słownik objaśnień stanowi chwilową odskocznie od dość monotonnego czytania.
    Niestety, większym zainteresowaniem w tym kryminale, zamiast fabuły, cieszą się przepisy kulinarne. Chyba jednak nie taki był zamiar autorki. No cóż, "Przepisy na miłość i zbrodnie" nie przypadły mi do gustu, chociaż taka forma powieści jest intrygująca i z lepszą fabułą mogłaby okazać się sukcesem debiutanckim.
  

środa, 7 czerwca 2017

Fabrykantka aniołków - Camilla Läckberg

    Po dłuższej przerwie wróciłam do czytania sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Mocno trzymam się postanowienia, że przeczytam wszystkie jej części. No cóż, jak już wspomniałam, mam słabość do tego gatunku literackiego. 
    "Fabrykantka aniołków" to już ósma z kolei pozycja. 



    Po kilkunastu latach nieobecności w okolice Fjällbacki powraca Ebba. Wraz z mężem kupuje stary ośrodek kolonijny, z zamiarem odremontowania go i rozkręcenia własnego biznesu. Jednak  jest ktoś, komu to przeszkadza. Podpala budynek, strzela do Ebby. Policja rozpoczyna poszukiwania sprawcy. Gdy mąż głównej bohaterki ponownie zabiera się za remont domu, na starej, drewnianej podłodze znajduje dziwne ślady - najprawdopodobniej krew. Tylko czyja?
    Camillia systematycznie w swoich powieściach stosuje motyw retrospekcji. Jest rok 1974 r. Wielkanoc. W tajemniczych okolicznościach znika prawie cała rodzina, która wcześniej zasiadła do uroczystego śniadania. Pozostaje jedynie około roczna dziewczynka, Ebba. Tamtejsza policja nie potrafi rozwiązać tej przedziwnej zagadki. Do dzisiaj nikt nie może wyjaśnić, co się wtedy stało. Dlaczego zniknęli? Czy żyją? W końcu najważniejsze pytanie, jakie wyłania się z fabuły książki - czy napady na Ebbę i jej męża mają coś wspólnego z losami jej rodziny sprzed wielu lat?
    Powieść ta, podobnie jak jej poprzednie części, trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Zwłaszcza, że sam tytuł kryminału jest dość kontrowersyjny. Kim są aniołki i jaką rolę odgrywają w tej książce? Przyznam, że zakończenie troszkę mnie rozczarowało. W końcu tytuł sugerował coś innego. Jednak jest to jedna z zalet Camillie, potrafi zaskoczyć czytelnika. Czy ósma część sagi jest lepsza lub gorsza od poprzednich? Mam mieszane uczucia. 

wtorek, 6 czerwca 2017

Księga luster - E. O. Chirovici

    Wybierając książki do czytania, często korzystam z sugestii blogerów. Co dla mnie jest nowością, przez większość "moli książkowch" jest już przeczytane, stąd mam ułatwione zadanie w wychwytywaniu tych ciekawszych pozycji. Jednak to kwestia gustu, dlatego nie zawsze dobrze trafiam. 
    "Księga luster" E. O. Chirovici to jedna z tych, tak wychwalana przez czytelników, nowości 2017 roku. Sama szata graficzna okładki kusi. Tym bardziej słowa z krótkiej notki, umieszczonej na okładce: "To, co widziałeś, się nie zdarzyło. To, co zapamiętałeś, jest urojeniem. Kłamstwo jest bardziej przekonujące niż prawda. Księga luster zwodzi i uwodzi. Szatańska lektura". Mnie nie uwiodła. 




    Sam pomysł na fabułę jest bardzo dobry. Pewnego dnia ceniony agent literacki z Nowego Yorku otrzymuje część manuskryptu, napisanego przez niejakiego Richarda Flynna. Autor opisuje w nim prawdziwą historię z 1987 roku, dotyczącą zabójstwa cenionego psychiatry, profesora Wiedera. Z nadesłanych stron wynika, że autor znał mordercę, do tej pory niezidentyfikowanego. Co więcej, lektura wskazuje, że sam Richard może być w to zamieszany. Czyżby chciał się przyznać?
     Lepsza okazja dla wydawnictwa nie mogła się trafić. Opublikować książkę, która rozwiązałaby umorzone śledztwo. Problem w tym, że Richard Flynn umiera, a wynajęty, przez wydawnictwo, agent śledczy nie może odnaleźć dalszej części powieści. Dodatkowo odnalezieni świadkowie zdają odmienne relacje od tych, które autor przedstawił w nadesłanym manuskrypcie. 
    Nie ma dalszej części książki, wiarygodność opisanych zdarzeń została podważona, agencja rezygnuje z dalszych zamiarów wydawniczych. I wtedy pojawia się detektyw Freeman, który, będąc na emeryturze, pragnie jeszcze raz przyjrzeć się tej sprawie. Czyżby wtedy coś przeoczył? Kogoś pominął? 
    Tytuł całej powieści jest nieprzypadkowy. "Wszyscy tkwili w błędzie, a okna, przez które wyglądali, okazały się lustrami odbijającymi ich obsesje". Zniekształcone wspomnienia, urojone podejrzenia, zazdrość, kłamstwa, manipulacja to w połączeniu daje świetny pomysł na książkę. 
    Tylko jak dla mnie, po tylu dobrych recenzjach, spodziewałam się, że ta książka mnie całkowicie wciągnie. Tymczasem brakowało mi chociażby takiej nieustającej chęci do poznania prawdy. Duży plus za to, że autor pisze same konkrety, więc nie miałam problemu z nużącym czytaniem. Dla mnie to jedna z tych książek, którym, po przeczytaniu, nie poświeca się czasu na refleksje. Jednak, jak wspomniałam na wstępie, to kwestia gustu. 

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...