środa, 29 listopada 2017

Proroctwo sióstr – Michelle Zink

     „Proroctwo sióstr” to kolejna książka wyszperana w bibliotece. Do jej przeczytania skłoniła mnie szata graficzna okładki, owiana nutką grozy i sam tytuł, który był mi znajomy. Spodziewałam się mrocznego thrillera, tymczasem trafiłam na fantasy. Dawno nie czytałam nic z tego gatunku, dlatego okazało się, ze jest to miła odskocznia i powrót do literatury młodzieżowej.
   

      Cała historia skupia się wokół Proroctwa sióstr – odwiecznej walki dobra ze złem, której korzenie sięgają czasów biblijnych. Dwie bliźniaczki, Lia i Alice, wkrótce po śmierci swojego ukochanego ojca odkrywają, że dzieje się z nimi coś tajemniczego, coś, co ma związek ze światem duchowym. Początkowo na nadgarstku jednej z sióstr pojawia się tajemnicze znamię. Wkrótce bliźniaczka, krok po kroku, dowiaduje się, że wraz ze swoja siostrą złączone zostały proroctwem, przekazywanym z pokolenia na pokolenie wśród bliźniaczych sióstr. Jedna stoi po stronie dobra, druga – zła. Jedna jest Strażniczką, która ma chronić świat przed atakiem Zbłąkanych Dusz, które pod wodzą Samela – Upadłego Anioła, chcą zdobyć panowanie nad światem. Druga jest Bramą, jedyną dostępną drogą, przez którą może powrócić na ten świat Książe Ciemności. Tylko która z sióstr jest tą dobrą?
    Początkowo wszystko wskazuje, że to Lia jest Strażniczką, w końcu mroczny charakter Alice od samego początku pasował do bycia służebnicą Samela. Tylko to wyjątkowe znamię na przegubie nie pasuje do jej roli. Czy możliwe, że przepowiednia się myli?
    „Proroctwo sióstr” jest pierwszą częścią trylogii. Utrzymana w klimacie Gothic przenosi czytelnika w mroczny świat duchowości. Chociaż jest to literatura młodzieżowa, całkiem przyjemnie czyta się ją nawet po trzydziestce. Historia kończy się w takim momencie, że poniekąd zmuszona jestem do przeczytania kolejnych części. W przeciwnym razie, punkt kulminacyjny całej historii pozostanie dla mnie wielką niewiadomą.

    Jeśli czytaliście min „Piękne istoty”, czy „Miasto kości”, to „Proroctwo sióstr” utrzymuje się na tym samym poziomie. Dla młodszej grupy czytelniczej jest na pewno warte przeczytania. 

poniedziałek, 27 listopada 2017

Łaskun- Katarzyna Puzyńska

          Ostatnio coraz częściej zdarza mi się wziąć do ręki książki naszych rodowitych pisarzy. Czasami są to romanse, ale przede wszystkim nadal stawiam na kryminały. I o dziwo, mile się zaskakuję, gdyż znacznie więcej  tych  pozycji przypada mi do gustu. Do jednych z autorów, których ostatnio doceniłam, należy Katarzyna Puzyńska. Stworzyła ona  serię kryminałów o aspirancie Danielu Podgórskim i Lipowie, która odniosła ogromny sukces, zarówno w Polsce, jak i za granicą.
       
     
" Łaskun" to kolejna część tej sagi. Pewnego dnia w domu byłego sędziego, dwie kobiety, Wiera i  Weronika, przypadkowo odkrywają dziwną postać, złożoną z ludzkich szczątków.  Jak spostrzega policja, ta figura składa się przynajmniej z dwóch rożnych ciał, sędziego oraz młodej kobiety. Podejrzanym staje się jeden z tutejszych policjantów, gdyż na miejscu zbrodni znaleziono sporo dowodów, świadczących o jego obecności w danym pomieszczeniu. Dodatkowym problemem staje się fakt, że obie ofiary były znajomymi Podgórskiego, a z kobietą łączyły go intymne stosunki. Czy młody aspirant jest winny tej makabrycznej zbrodni? Czy może ktoś go wrabia? Kim trzeba być, aby w tak drastyczny sposób zbezcześcić ludzkie zwłoki?
         Ta powieść to moja pierwsza styczność z twórczością Puzyńskiej, ale już wiem, że nie ostatnia. Według mnie jest to dobry kryminał z przeważającymi wątkami psychologicznymi. Przyjemnie i szybko się go czyta. Zawarte w nim elementy życia społecznego, niewielkiej wsi oraz problemy ludzkiej psychiki, w tym pewne zaburzenia tożsamości dodają tajemniczą i niezwykle interesującą aurę dla tej powieści. Narracja w tym kryminale to opowiadania najważniejszych bohaterów, dotyczących tego samego wydarzenia, lecz z zupełnie różnych perspektyw. Wielorodność to dodatkowy plus tej książki. Jedyne co mi tutaj przeszkadzało, to fakt, że dość szybko odkryłam kim jest morderca. Zaskakujący zaś był motyw, jaki miał zbrodniarz. Jako, że główne miejsce akcji to niewielka wieś, gdzie z założenia każdy się zna, wszyscy wszystko widzą i wiedzą, a dookoła panuję miła atmosfera i bezpieczeństwo, spodziewałam się istnej sielanki. A jednak, w przypadku tego kryminału tak nie było. I to właśnie bardzo mi się spodobało. Już czekam na pierwszą część tej powieści, która zamówiona czeka na mnie w bibliotece. Polecam.

piątek, 24 listopada 2017

Na ratunek- Nicholas Sparks

        Przeszukując półki biblioteki w celu znalezienia idealnego, lecz nie przerysowanego romansidła, natrafiłam na jedną z książek Sparks'a. Wiadomo, że słynie on z genialnych powieści miłosnych.  I przyznam szczerze, że zakochałam się w tej lekturze.

       "Na ratunek" to historia silnego uczucia, pożądania oraz pragnienia stabilizacji życiowej dwojga ludzi, którzy jak dotąd nie mieli szczęścia w miłości. Denise to samotna matka, zajmująca się lekko upośledzonym synem, który ma spore problemy z mową. Od kilku lat, codziennie, kilka godzin pracuje z chłopcem, by  ten w niedalekiej przyszłości mógł normalnie rozmawiać z innymi. Jest to bardzo żmudna praca, ale daje efekty, a to dla kobiety najważniejsze. Swoje życie zawodowe i uczuciowe całkowicie poświęciła synowi.
      Główny bohater jest właścicielem firmy budowlanej w niewielkim miasteczku, jednak jego pasją jest bycie członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej. Dla tego zajęcia jest gotów do wszelkich poświęceń. Pewnego dnia, życie tych dwojga ulega całkowitej zmianie, a dzieje się tak, za sprawą wypadku samochodowego, którego ofiarami jest Denise oraz jej syn, Kyle. To Talyor jako pierwszy pomaga poszkodowanej i stara się odnaleźć zaginionego chłopca. To niebezpieczne wydarzenie zbliża ich do siebie, ale czy przerodzi się to w prawdziwą miłość? Dlaczego tak odważny strażak, po czasie ucieka od swoich uczuć, raniąc przy tym dwoje niewinnych ludzi? Jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów?
         Sparks słynie z tego, że jego książki są bardzo wzruszające i tak też zadziałała ta powieść, spełniając moje oczekiwania, co do przyjemniej lektury na weekend. Niezwykle ujmująca jest  historia życia Denise, która ukazuje jej bezwzględną miłość do syna, ogromną siłę walki o przyszłość oraz nieograniczone pokłady cierpliwości. To doskonały obraz kobiety niezależnej, zdecydowanej i silnej, a przy tym bardzo delikatnej i romantycznej. On zaś to mężczyzna odważny i odpowiedzialny, silny i opiekuńczy. Ale to tylko pozory, gdyż wewnątrz jest on zagubionym, małym chłopcem, który przeżył w przeszłości traumę i stracił ukochanego ojca. To ktoś, kto boi się swoich uczuć i ich konsekwencji, unika wszelkich zmian, stając się typowym samotnikiem. Dawne, tragiczne wydarzenie spowodowały, że stał się osobą, żyjącą dla innych, a nie dla siebie samego. Często to, co przydarzyło nam się wcześniej, ma bardzo silny wpływ na to, kim jesteśmy teraz. Raz przeszłość doprowadzi nas do upadku, a kiedy indziej doda nam skrzydeł. Najważniejsze jest to, aby mieć kogoś bliskiego, kto będzie dla nas wsparciem, a gdy trzeba postawi nas do pionu, często mówiąc i robiąc to, co może nas zranić. Ale tylko dla tego, byśmy w końcu mogli otworzyć szeroko oczy na  naszą rzeczywistość.
        Umiejscowienie całej akcji powieści w niewielkim miasteczku, gdzie każdy bez chwili zastanowienie, pomaga sobie nawzajem, nawet, gdy potrzebującym jest zupełnie obca osoba, w miejscu, gdzie miłość i szacunek do bliźniego stanowi priorytet, dodaje tej książce duszę. Duszę, która pociąga, pochłania i nie da o sobie zapomnieć. Przy czym jedyne zadanie tej lektury, to zakochać w sobie czytelnika, by ten pragnął odkrywać jej nowe oblicza.
     

środa, 22 listopada 2017

Schemat- Arno Strobel

      Jako, że jestem zagorzałą fanką kryminałów, a dzisiaj nadszedł czas na recenzję czegoś starego, dobrego i wyszperanego  w miejskiej bibliotece, pragnę przedstawić Wam genialnego, niemieckiego pisarza, który stworzył niesamowitą powieść pt. :Schemat". Czy wybrana przeze mnie lektura Arno Strobela wywołuje silne emocje, pełne obaw i grozy? Zdecydowanie TAK. A teraz kilka słów o samej powieści. 
   

     Akcja „Schematu” toczy się w Hamburgu. Pisarz Christoph Jahn jakiś czas temu stworzył powieść kryminalną, w której seryjny morderca uprowadza kobiety, okalecza, a na kawałkach ich skóry pisze własną książkę. Thriller ten sprzedaje się dobrze, ale nic poza tym. Tymczasem w czasie rzeczywistym, w Hamburgu młoda dziewczyna zostaje uznana za zaginioną. To Heike Kleenkamp- córka jednego z największych wydawców tamtejszej gazety.Po kilku dniach do innej kobiety dociera tajemnicza paczka. Jej zawartość jest zaskakująca i przerażająca jednocześnie. To ludzka skóra oprawiona w ramkę, a na niej kilka słów. Najprawdopodobniej jest to fragment czyjejś powieści. Policja wszczyna dochodzenie. Okazuje się, że skóra ta należy do poszukiwanej Heike Kleenkamp. Policja pracuje pełną parą, niestety po kilku dniach znika kobieta, która otrzymała  tajemniczą przesyłkę. W trakcie dochodzenia, coraz bardziej widoczny staje się związek pomiędzy powieścią Jahn'a a tymi porwaniami.  Niespodziewanie stróże prawa znajdują zwłoki kobiety bez kawałka skóry na plecach, przywiązane do drzewa. Czy policji uda się schwytać porywacza, mordercę? Czy uprowadzone kobiety jeszcze żyją? Kto i dlaczego je porwał?

   Osobiście bardzo lubię kryminały, więc i ta książka także przypadła mi do gustu. Wciąga. Gwarantuję. Czytelnik przez całą lekturą stara się odgadnąć kim jest morderca? Dzięki kilku rozdziałom, które opisują dzieje porywacza i jego ofiar, możemy poznać uczucia kobiet, ich reakcje na to ,co im się przytrafiło, emocje, gdy porywacz zadaje im ból. Te właśnie fragmenty powodują, że nie można oderwać się od tej książki, cały czas czekając na to, co będzie dalej. Momentami sytuacja robi się wstrząsająca, odrażająca i wtedy właśnie czekamy na dobre zakończenie. Pojawia się masa pytań: Kto i dlaczego porwał te kobiety? Czy są jeszcze inne nieznane dotychczas ofiary? Czy uprowadzone kobiety żyją? I przede wszystkim, co wspólnego z tymi porwaniami ma pisarz Jahn oraz jego powieść? Odpowiedzi są naprawdę zaskakujące. Interesująca jest także postać samego mordercy. Nie sposób zrozumieć motywy, jakimi kierował się podczas swoich ataków, trudna jest także sama ocena życia i tego, kim tak naprawdę jest ten człowiek. Ciężko mi też ustosunkować się co do stanu zdrowia psychicznego oprawcy. Czy był on świadomy tego, co robił? Szczerze, sama nie wiem. 
      Pomysł na fabułę jest genialny. Mocne sceny akcji, spora dawka skrajnych emocji i niezliczonej sumy napięć, jakie wywołał u mnie ten kryminał, nieobliczalny morderca i bezsilne ofiary, to przepis na sukces. Ja jestem zachwycona tą lekturą i chętnie sięgną po kolejne pozycje tego autora. Zdecydowanie polecam!

poniedziałek, 20 listopada 2017

Lokatorka- J P Delaney



      Przeglądając strony różnych księgarni internetowych, w nowościach często pojawiał się thriller Delaney, który zyskał tytuł bestsellera m.in. w Stanach. Jego pozytywne opinie także skusiły mnie do bliższego zapoznania się z tą książką. Czy moje przemyślenia będą równie przychylne, jak pozostałych czytelników? Zobaczymy. 
     

     Jak sam tytuł wskazuje, „Lokatorka” opowiada losy dwóch młodych kobiet, zamieszkujących w niezwykłym domu. Są bardzo do siebie podobne. Obie chciały rozpocząć życie na nowo, gdyż każda z nich doznała jakiejś traumy. Obie ponadto  związują się z właścicielem tego domu. Domu, który jest inny niż wszystkie. Taki prosty, surowy, bez zbędnego wyposażenie, ale i niebezpieczny, z nutką tajemnicy w tle. Dodatkowo  obowiązuje w nim trudna do zaakceptowania umowa najmu.  Istnieje jednak coś, co je różni. Obie kobiety nie wchodzą sobie w drogę, bowiem Emma już nie żyje, a Jane ma szansę ocalić swoje życie i poznać sekret dotyczący tego budynku i ich lokatorów. Czy jej się to uda? Czy będzie w stanie poznać prawdę i jaki ona będzie miała na nią wpływ? 
     Już kilka razy spotkałam się z książką, która opisuje dany element z perspektywy różnych ludzi i często na różnych płaszczyznach czasowych. I tak jest tutaj. Rozdziały podzielone są na narracje Emmy i jej życia w owym domu w czasie przeszłym, oraz na opisy Jane z casu  teraźniejszego. I śmiało mogę powiedzieć, iż taka forma bardzo mi odpowiada i jest niezwykle ciekawa. Pełno jest tutaj gwałtownych zwrotów akcji, które ciągle mieszają czytelnikowi w głowie. Toteż trudno jest się trzymać jednej wersji wydarzeń, jakie miały miejsce w tej książce. I mam wrażenie, że taki właśnie był zamiar autora.  W tej powieści Delaney skrupulatnie obnaża sekrety prywatności dwóch głównych bohaterek. I to dzięki tym tajemnicom ta książka jest naprawdę dobra. Posiada duszę, która wciąga, aż do samego końca i nie da o sobie zapomnieć.  Ten psychologiczny thriller jest niezwykle interesujący, napawający dreszczami, gdyż skupia się nad moralnymi dylematami, która stale towarzyszą nam podczas życia. To często wybór, który jest niemożliwy pod kontem dobrych i złych stron. Autor ani na chwile nie da odpocząć swojemu czytelnikowi, a samo  zakończenie jest niezwykle zaskakujące, gdyż nie dochodzi do takiego happy endu, jaki można by samemu wysunąć, podczas tej lektury. Chętnie ponownie sięgnę po kolejne pozycje tego autora. 

piątek, 17 listopada 2017

GAYLE FORMAN " ZOSTAŃ, JEŚLI KOCHASZ"

         Gdy za oknem chłodno i deszczowo, nie pozostaje mi nic innego, jak rozpalić w kominku, zaparzyć aromatyczną kawę i nakryć się kocem. W rękach zaś trzymać książkę, która ukoi nerwy po całym tygodniu pracy. Najlepiej taką, która jest o prawdziwej sile miłości.

         Do takich właśnie pozycji można zaliczyć światowy bestseller Formana, na podstawie którego powstał film o identycznym tytule." Zostań, jeśli kochasz" to niezwykle wzruszająca historia młodej dziewczyny, która z dnia na dzień traci najbliższą rodzinę. Dotychczas radosna, szczęśliwa Mia, u boku której stoi przystojny chłopak, najlepsza przyjaciółka oraz kochający rodzice wraz z młodszym bratem, po ogromnej tragedii, w której ginie rodzina, a ona cudem unika śmierci, musi zmierzyć się  z własnym bólem, lękami i pragnieniami. Będąc w stanie dziwnego zawieszenie miedzy życiem, a śmiercią, przygląda się wszystkiemu z boku, obserwując walkę lekarzy o jej zdrowie, reakcje najbliższych oraz ich próby wspierania jej samej, nieprzytomnej, leżącej na szpitalnym łóżku. Czy Mia będzie w stanie podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu? Decyzję, która dotyczy jej życia? Czy jednak będzie chciała odejść i udać się tam, gdzie czekają na nią rodzice i brat? 
     Rzadko kiedy zdarza mi się wzruszyć nad powieścią, którą właśnie czytam. A tak było dokładnie w tym przypadku. Mimo, że akcja nie jest zbyt szybka i dramatyczna, prócz początkowego zdarzenia, który nadaje sens tej książki, nie zabraknie tutaj emocji, chwytających czytelnika za serce.  Zawarty w niej obraz dramatycznej walki z własnymi uczuciami, pragnieniami, i tym, co będzie najlepsze dla samej głównej bohaterki, wpływa na charakter tej książki. To także niezwykle wzruszający obraz rodziny, przyjaciół, ich więzi, motywacji i wspólnej miłości do Mii, którzy za wszelką ceną pragną, by ta do nich wróciła. Ten melodramat Formana to doskonała lektura na samotne weekendy. Gdy już raz po nią sięgniesz, nie oderwiesz się, póki nie zapoznasz się z ostatnim rozdziałem. Styl, w jakim jest napisana, tak prosty, a zarazem tak emocjonalny sprawia, ze czytanie tej powieści staje się ogromną przyjemnością. To dzięki takim właśnie książkom, jesteśmy w stanie w pełni docenić własne życie oraz osoby z najbliższego nam otoczenia. Pokazują nam, jak niewiele trzeba, by bezpowrotnie stracić to, co mamy. Należy czerpać jak najwięcej radości, z tego co osiągnęliśmy, kim jesteśmy, jakim ludźmi się otaczamy, zamiast narzekać na wszystko dookoła. 

środa, 15 listopada 2017

CAMILLA LÄCKBERG „NIEMIECKI BĘKART”

    Pod koniec zeszłego roku, natrafiłam na jedną z powieści Läckberg o przygodach we Fjällbace. Tamtejsze tajemnice tak mnie oczarowały, że oczywiści przypadła mi ona do gustu. I tak zaczęła się moja przygoda z książkami tejże właśnie autorki.
     

     W tym przypadku „Niemiecki bękart” to już piąty tom tej sagi. Ponownie mamy styczność z historiami w dwóch różnych aspektach czasowych. Co sprawia, że fajnie się czyta tego typy kryminały.  Teraźniejszość. Dwoje młodych chłopców włamuje się do domu starszego mężczyzny, pod jego domniemaną nieobecność, który słynie on z zamiłowania do pamiątek wojennych. W momencie, gdy przekraczają próg owego domu, do ich nozdrzy dociera okropny fetor. Na podłodze pełno martwych much, a w głównym gabinecie mnóstwo latających owadów. Tam też  dokonują strasznego odkrycia: właściciel tego domu nie żyje. Zawiadomiona przez chłopców policja, po wstępnych oględzinach,  podejrzewa morderstwo, a denat nie żyje już od dłuższego czasu. Jak się okazuje był to Erik Frankel, dawny przyjaciel matki jednej z głównych bohaterek. Rozpoczyna się dochodzenie.
    Tymczasem Erika Falck porządkuje strych, w międzyczasie pisząc kolejną powieść. W starej skrzyni znajduje kilka bardzo interesujących rzeczy po matce. Należą do nich: malutki, dziecięcy, kaftanik, stary , hitlerowski medal oraz kilka pamiętników. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, pisarka postanawia poszperać trochę w przeszłości swojej rodziny. Odnajduje dawnych przyjaciół Elsy, z których dwójka zostaje zamordowana w odstępie paru tygodni. I tu zaczyna się kolejny wątek tej powieści, a dotyczy on przeszłości matki Eriki. To czasy, gdy Elsy miała kilkanaście lat, była radosną, zdrową, troskliwą dziewczyną, czyli zupełnie inną niż znały ją jej własne córki. Tutaj dowiemy się co takiego się wydarzyło, co miało wpływ na zmianę zachowania Elsy. Co oznaczał ten medal? Czyj był ten malutki kaftanik?

    Bardzo lubię ten cykl powieści Läckberg, gdyż potrafi ona trzymać czytelnika w napięciu. Jednak ta część wydała mi się najmniej ciekawa, brak jej nagłych zwrotów akcji, mam także wrażenie, iż najważniejszym, elementem tej powieści jest przeszłość Elsy, a nie teraźniejszość. Dla mnie osobiście ta lektura to pewnego rodzaju element, służący uspokojeniu czytelnika, uśpieniu jego czujności właśnie w tym momencie, po to, aby następna część dodała nam kopa. Coraz bardziej intrygująca jest postać Eriki Falck, która coraz śmielej prowadzi własne dochodzenia w sprawach owych morderstw, przez co często popada w liczne tarapaty. Ryzykuje w ten sposób nie tylko swoje zdrowie, ale i życie najbliższych, co czasami staje się wręcz denerwujący i irytujące. W innych zaś momentach, dodaje książce atrakcyjności. Choć na dłuższą metę stanie się to męczące dla czytelnika. Umieszczenie wszystkich morderstw w jednym miasteczku, powoduje u mnie wrażenie, że jest to jedna wielka kolebka zbrodni. Tam nie można czuć się bezpiecznie. Trochę tego wszystkiego za dużo, jak na jeden teren i jak dla mnie. 

poniedziałek, 13 listopada 2017

BRIAN FREEMAN "LODOWATA PUSTKA"

          Skoro jest poniedziałek, to czas na dobry kryminał, by w ten sposób z energią zacząć nowy tydzień. Jako że bardzo lubię czytać, a większość książek, z którymi się mogę bliżej zapoznać, pochodzi z mojej miejskiej biblioteki, tak i w tym przypadku nie było wyjątku. Ciekawa kolorystycznie okładka oraz interesujący zarys historii na końcu powieści sprawił, iż zapragnęłam ją mieć. Szczególnie, że autorem jest słynny,  amerykański specjalista od horrorów, Brian Freeman. A teraz kilka słów o tym, czego dotyczy ta książka.
       
          Duluth w Minnesocie. Pewnej nocy, detektyw Jonathan Stride,  znajduje w swoim domu 16-letnią dziewczynę. Przerażona, naga i zmarznięta uciekinierka, schowała się w szafie. Okazuje się, że jest to Catalina Mateo, córka byłej znajomej policjanta. W trakcie rozmowy tych dwojga, na światło dzienne wychodzą zaskakujące fakty z życia dziewczyny. A najważniejsze jest to, że grozi jej ogromne niebezpieczeństwo. Ze względu na dawne czasu, Jonathan postanawia pomóc Cat. Mimo tego kim jest i jak dotychczas żyła( była bezdomną prostytutką), w oczach detektywa jest ona wiarygodnym świadkiem. Z czasem sprawy zaczynają przybierać niekorzystny obrót. Giną kolejne osoby z ich otoczenia. Zaś policja ma wątpliwości, co do niewinności Cataliny. Kto więc jest sprawcą tych morderstw? Czy Młoda dziewczyna zdoła uciec swojemu oprawcy?
         Czy decyzja o wypożyczeniu tego kryminału była słuszna?Oczywiście, że tak. Ani przez moment nie rozczarowałam się tą pozycją. Już od samego początku bardzo wciągnęła mnie ta książka. Interesujący okazała się każdy szczegół z życia głównej bohaterki oraz jej dalsze losy. Niezwykle intrygujące było to, że pomimo trudnych doświadczeń życiowych, ta dziewczyna nie poddała się, z całych sił walcząc o swoje życie. Tragedia, jaką przeżyła w wieku kilku lat, wzmocniła jej charakter i wolę przetrwania. Do samego ko}ca nie mogłam odgadnąć  kim jest morderca i jakie miał motywy, by chcieć zabić Cat. I przyznam szczerze, że rozwiązanie ogromnie  mnie zdziwiło. Tym bardziej, że osoba ta doskonale się kamuflowała. Ostatecznie nie można nikogo oceniać po okładce. A to, co się kryje w głębi duszy, często nie współgra z tym, co widzimy.
        Ta bardzo  interesująca historia głównej bohaterki sprawiała, ze książkę czytało się bez wytchnienia. Niezwykle wciągająca, pełna napięcia powieść, to idealna pozycja na rozpoczęcie  nowego tygodnia. Gwarantuję silną dawkę pozytywnych emocji i energii do dalszego działania.

piątek, 10 listopada 2017

KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK " ŻERCA"

            Nie tak dawno w moje ręce trafił pierwszy tom cyklu " Kwiat paproci" Miszczuk. I choć nie jest to gatunek literacki, za jakim ogólnie przepadam, ta książka również przypadła mi do gustu. Podobnie zresztą jak jej kolejne części.  Więc jak przystało na zgorzałą czytelniczkę, gdy tylko nadeszła okazja na przeczytanie trzeciego już tomu tej serii, ani chwili się nie wahałam. Zanim jednak znalazłam odrobinę czasu, by moc zapoznać się z treścią "Żercy", minęło kilka tygodni. Ale warto było czekać.
     
      W Bielinach  Kupalnocka  powoli już odchodzi w zapomnienie, ale nie dla wszystkich. Niektórzy muszą zmagać się z jej tragicznymi skutkami. I choć tajemniczy  kwiat paproci przestał istnieć, nie wszystko wróciło do wcześniejszego stanu rzeczy. Gosia ,zamiast spędzać czas u boku ukochanego mężczyzny, musi ponownie zmierzyć się z nieprzychylnymi jej bogami, którzy mają wobec niej zacne plany. Na domiar złego Mieszko znika, by zamknąć swoją przeszłość, a Jaga musi pochować swego męża. Wraz z nowo przybyłym,  młodym mężczyzną, który ma zająć miejsce  starego żercy, we wsi ktoś poluje na istoty pozaziemskie. A główna podejrzaną staje się młoda szeptucha. Czy uda jej się zyskać przychylność stworzeń nie z tego świata? Czy ponownie grozi jej niebezpieczeństwo? Czy Mieszko wróci i Gosia będzie z nim szczęśliwa? Przeczytaj , a poznasz odpowiedzi na te i wiele innych pytań.
       Już od samego początku powieść tą czyta się łatwo i bardzo przyjemnie. Od pierwszych stron wciąga czytelnika w świat dawnych bóstw, magii, a także nie stroni od sporych dawek humoru.  Głowna bohaterka, pomimo wydarzeń, które niejedną osobę pogrążyłyby w rozpaczy, nadal jest pełna sił, nieokiełzana i wybuchowa, przez co stale przysparza sobie coraz więcej problemów. To z kolei dodaje książce większego zainteresowania oraz aury tajemniczości. Dodając do tego elementy magii oraz przeróżne specyfiki Baby Jagi z apteczki i ich zastosowanie, nie może z tego nie wyniknąć coś, co nie wywołałoby uśmiechu na twarzy czytelnika.Gdy za oknem deszczowa aura, to ta lektur jest idealna na właśnie takie wieczory. Pełno w niej kolorowych obrazów, radości i miłości, co dodaje jej charakteru. Ten stworzony przez autorkę, niezwykły świat na wsi, może wywołać tęsknotę za zwykłym, prostym, ale jakże barwnym życiem. To coś na kształt bajki, ale wyłącznie dla dorosłych.  Cała ta książka, podczas czytania, spowodowała u mnie spokój i radość. Pomogła odetchnąć po całym dniu, gdzie wszechobecne były dzieci i wszelki hałas z nimi związany, tak męczący, ale i ukochany. Podobnie jak pozostałe części, "Żerca" to powieść idealna na relaks, dlatego polecam i nie mogę doczekać się ostatniej już części tej sagi.

środa, 8 listopada 2017

TESS GERRITSEN " SKALPEL"

    Kilka miesięcy temu po raz pierwszy zetknęłam się z Tess Gerritsen. Jej „Chirurg” od samego początku bardzo mi się spodobał, a gdy doszłam do ostatniej strony, zaczęłam żałować, iż to już koniec. Z niecierpliwością czekałam na swoją kolej w bibliotece, by otrzymać kolejną cześć tej serii. I tak w moje ręce po pewnym czasie trafił „Skalpel”.
   

   Ponownie wracamy do Bostonu, gdzie Hoyt odsiaduje wyrok w więzieniu, a pani detektyw Jane Rizzoli,niedoszła ofiara chirurga, codziennie zmaga się z własnymi demonami z przeszłości. Gdy na terenie miasta zaczyna dochodzić do tajemniczych morderstw na parach małżeńskich, do pracy wkracza właśnie pani detektyw. Jej pierwsze skojarzenia na miejscu zbrodni ściśle związane są z chirurgiem. Ale dlaczego? Przecież on ma wyrok dożywocia w jednym z najbardziej rygorystycznych więzień. Więc kto tak naprawdę stoi za tymi okrutnymi morderstwami? I czy ma on coś wspólnego z Hoyt’em, który po pewnym czasie ucieka na wolność, a jego jedynym celem staje się Jane? Czy kobieta może czuć się bezpiecznie? Czy ponownie wyrwie się ze szponów śmierci? Oraz czy uda jej się odnaleźć mordercę? 
   Po wstępnym sukcesie „ Chirurga”, jego kontynuacja była dla mnie czymś oczekiwanym. I ponownie się nie zawiodłam, choć szału nie ma . Jest tu  znacznie mniej scen makabrycznych zbrodni, które nadawały wcześniej charakter grozy i sporo napięcia. To tak, jakby ktoś częściowo ocenzurował tą powieść, ale tylko miejscami. Wątek kryminalny w tej części jest bardziej o podłożu psychologicznym, gdyż cały czas mamy do czynienia z problemami jednej z głównych postaci, czyli pani detektyw. Czy to początek paranoi? Po tej książce spodziewała się czegoś więcej. Przede wszystkim dłuższej sceny walki pani detektyw  z jej prześladowcą, gdyż wydawało mi się to całym sensem tej części.  No cóż.W tym momencie  trochę się zawiodłam. Według mnie ta książka to kryminał psychologiczny , w którym odbywa się zabawa w kotka i myszkę, pomiędzy ofiarą a napastnikiem.  W ten sposób autor pokazuje, iż nawet osoby uchodzące za silne i zrównoważone, po takich przeżyciach także potrzebują pomocy innych, ponieważ same często borykają się z poważnymi problemami. A nam zdarza się tego nie zauważać, ale czy nie robimy tego świadomie. A co się tyczy mordercy, to nie sposób zrozumieć jego zafascynowanie krwią i śmiercią, ale śmiało można stwierdzić, iż nie była to osoba zdrowa psychicznie,aczkolwiek inteligentna. Bynajmniej mam taką nadzieję. Pomimo kilku niesmaków, ten kryminał bardzo przyjemnie się czytało. Prosty język, rozdziały poprzeplatane, także pomiędzy narrację mordercy, to niezwykle interesująca forma. Czy sięgnę po kolejne pozycje tej autorki? Zdecydowanie tak. 

poniedziałek, 6 listopada 2017

TESS GERRITSEN „ CHIRURG”

      Ta książka zupełnie przypadkowo została przeze mnie odkryta w labiryncie półek w tutejszej bibliotece. Nie należy ona do nowości, toteż nie cieszy się obecnie tak wielkim zainteresowaniem,  jednak nie znaczy to, że nie warto po nią sięgnąć.
   


    „ Chirurg” to genialny thriller medyczny Tess Gerritsen, która największą popularność zdobyła właśnie dzięki takim pozycjom. Główne miejsce akcji to Boston, gdzie  dochodzi do brutalnych morderstw na młodych kobietach. „Chirurg”, bo tak nazywa owego przestępcę policja, porywa i więzi dziewczyny, trzymając je przez pewien czas pod wpływem środków odurzających. W końcowym efekcie, gdy mężczyzna czuje się już zaspokojony i spełniony, bez jakichkolwiek znieczuleń okalecza je, wycinając  im macice, a następnie podcina gardła. Bostońska policja znajduje szereg powiązań z morderstwami sprzed kilku lat. Wówczas jedyną ocalałą osobą, była Cathrine Cordell, która obecnie jest doktorem w tutejszym szpitalu.  Dzięki jej pomocy, na światło dzienne wychodzą pewne fakty. Otóż wszystkie wcześniejsze ofiary  makabrycznych zbrodni, zostały w przeszłości zgwałcone. Czy sprawcą teraźniejszych morderstw jest ta sama osoba? Czy może jest to ktoś, kto naśladuje dawne zbrodnie? A może to ktoś zupełnie obcy? Czy doktor Cordell może nadal czuć się bezpiecznie?

    Ostatnio przeczytałam kilka dobrych i mocnych thrillerów, jednak książka Tess figuruje w czołówce najlepszych. Dla mnie świetny kryminał = przemoc, krew, brutalny morderca i spora dawka adrenaliny. I tak jest właśnie w przypadku „Chirurga”. Powieść Gerritsen jest bardzo interesująca, ale wydaje mi się, że przeznaczona jest  dla ludzi o mocnych nerwach, gdyż zawarte opisy zbrodni są naprawdę szokujące. Cały czas książka  trzyma w ogromnym napięciu i powoduje dreszcze. To także genialny, ale i prosty opis licznych zabiegów medycznych, skomplikowanych operacji, dzięki którym nawet w znikomy sposób możemy poznać wewnętrzny świat szpitali i lekarzy. Zwiększa to atrakcyjność tego kryminału. Szokująca jest tutaj postać sprawcy tych morderstw. Osoba z pozoru  miła, sympatyczna, koleżeńska okazuje się bestią. Godna podziwu jest postać pani doktor Cordell, która pomimo traumatycznych przeżyć, osiągnęła tak wiele, stała się kobietą silną, zdeterminowaną. A jak jest w rzeczywistości? Czy osoby o podobnych przeżyciach są tak samo silne, czy wręcz uległe, zamknięte w sobie? Jak radzą sobie z dalszym funkcjonowaniem w życiu? Jedno jest pewne, trzeba takim ludziom pomagać, wspierać i słuchać, nawet jeśli głośno tego nie mówią. Bo ktoś, kto z pozoru wydaje się nam silną osobą, wewnątrz może okazać się wrakiem człowieka. 

piątek, 3 listopada 2017

MICKEY OKRENT „WELON WERONIKI”

  Skoro zbliża się weekend, to zgodnie z moim wcześniejszym założeniem ,czas na szybką, lekką i przyjemną lekturę na chłodne jesienne wieczory. A dzisiaj będzie nią  „Welon Weroniki” -debiut Mickey Okrent’a. Ta często recenzowana pozycja na różnych forach, zyskująca dobrą opinię wśród czytelników, skłoniła mnie do jej wypożyczenia. Jednak musiałam się na nią trochę naczekać, gdyż była ona bardzo rozchwytywana. Czy warto było tyle czekać? Cz też można było sobie odpuścić? Nie odpowiem, póki  w skrócie nie opowiem, czego dotyczy ta książka. 

   Jest to opowieść o dwóch zupełnie różnych kobietach, mieszkających z dala od siebie. Justyna jest singielką, mieszkającą w Polsce, która wychowywała się w rodzinie, gdzie dziadek był zagorzałym katolikiem, skrywającym pewną tajemnicę. Ojciec kobiety to alkoholik, a matka to osoba istniejąca jedynie duszą, a nie ciałem.  Joan zaś to mężatka, z dwójką dzieci, mieszkająca w Stanach Zjednoczonych. Mimo, iż wiele lat temu poznała i pokochała Alena, zawsze czuła, że jest inna niż wszyscy. Jej trudne dzieciństwo, liczne tajemnice związane z jej rodzicami, sprawiły, iż chciała od życia czegoś zupełnie odmiennego niż to z czym się stykała za młodu. Obie te kobiety łączy jednak poczucie nieszczęścia, niespełnienia, braku prawdziwej miłości. To jest między innymi powodem, dla którego spotykają się zupełnie przypadkowo na jednej ze stron internetowych i tak nawiązuje się między nimi nić porozumienia. Czy jest to przyjaźń czy może coś całkiem innego?
      Bardzo długo, podczas czytania tej lektury, nie mogłam się przekonać ku tej powieści. W prawdzie po pewnym czasie zainteresowała mnie wspólna  znajomość tych dwóch kobiet i chętnie śledziłam jej dalsze biegi, jednak nie jest to książka, która wywołałaby u mnie zachwyt. Ten debiut to opis trudów dzieciństwa obu bohaterek, fascynacji religijnych, prób tuszowania prawdy, w celu utrzymania dobrego wizerunku. Panujące kiedyś poglądy społeczne nie sprzyjały rozwojowi własnej niezależności, toteż zasłona i przywdziewania mask było wszechobecne w życiu obu bohaterek. Gdy kobiety dorosły, stały się niezależne i gotowe do walki o własne szczęści, niszcząc stereotypy dotyczące świętości  małżeństw, gejów, lesbijek, samotnych matek i rozwodów. To walka z przeciwnościami losu o to by być po prostu sobą. To także próba zyskania akceptacji wśród najbliższych, bo to, co dla nas jest oczywiste, dla innych może stać się punktem konfliktów. Jedno jest pewne, każdy zasługuje na miłość i szczęście.

    Mimo wszelkich moich starań „Welon Weroniki” nie przypadł mi do gustu. Aczkolwiek nie jest on czymś, co mnie odrzuca. Jest po prostu inny.  Powieść tą czytało mi się łatwo i szybko, choć czasami stawała się nudna i monotonna. Piękna okładka szybko przykuwała wzrok, jednak treść stała się bez koloru. Skoro  daje ona nam sporo do myślenia o otaczającym na świecie i o ludziach, o równouprawnieniu, o problemach wszelkich dyskryminacji, a także o tym kim jesteśmy, a kim tak naprawdę chcielibyśmy być, to jest to dobra lektura na dziś. Bo przecież weekend to nie tylko czas na odpoczynek, ale i na przemyślenia. 

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...