czwartek, 28 czerwca 2018

"Przesilenie"- Katarzyna Berenika Miszczuk

     To, co dobre, szybko się kończy. I tak jest właśnie z cyklem"Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk, bowiem oto nadszedł czas na "Przesilenie"  i jego ofiary.
   

   Czwarta i zarazem ostatnia część przygód Gosławy Brzózki, rozpoczyna się jesienią, gdzie po wydarzeniach z lata, emocje jeszcze nie opadły, a teraźniejszość i przyszłość wcale nie zwiastują odpoczynku i spokoju. Gosi, po ataku Witka, pozostała na brzuchu jedynie, znikająca z dnia na dzień blizna, a co najważniejsze- dziecku nic nie grozi. Problemem za to jest Mieszko, który nie może uwierzyć w swoje ojcostwo, czym doprowadza przyszłą mamę do szału. Znając dotychczasowe przygody uczennicy szeptuchy, wiemy, że to nie koniec jej kłopotów. Niespodziewanie, matka wyjawia sekret, którego ważnym elementem jest klątwa, ciążąca na ich rodzinie. Jak widać każdy ma jakieś tajemnice: matka, Baba Jaga, Mieszko, a nawet sami bogowie, w tym Weles, Mokosz, no i wszechobecny Swarożyc, który domaga się spełnienia danej mu obietnicy. Czy w związku z tym, dojdzie do przerwania harmonii i ładu w obecnym świecie?
      Z wielką przyjemnością sięgnęłam po ostatnią już część tego cyklu. Podobnie jak w poprzednich powieściach, okładka jest bardzo kolorowa i przyciągająca uwagę. Główna bohaterka wydała się tutaj mniej zagubiona, niezdarna, bardziej odważna i bystrzejsza. Mieszko także zyskał w moich oczach. Do tej pory był uparty, zamknięty w sobie, ale przy ukochanej rozwinął się emocjonalnie. Stał się wrażliwy, odpowiedzialny, otwarty na swoje uczucia i marzenia, a przede wszystkim najważniejsza była dla niego Gosia i dziecko. Baba Jaga jak to ona- specyficzna, harda, trudna do scharakteryzowania, a mimo to dobroduszna i troskliwa, choć i ona  w odpowiednich momentach, potrafiła wyciągnąć pazurki, przez co jej postać nabrała charakteru i zadziorności. 
    Niestety w moim mniemaniu, ta powieść okazała się najsłabsza ze wszystkich części. Miała znacznie mniej niebezpiecznych sytuacji, co wpłynęło na wolniejszą akcję. Było także niewiele tajemniczych wydarzeń, które wzbudziłyby większą ciekawość, co do dalszych losów. Zabrakło mi również licznych pogoni za złymi istotami i na odwrót. W zamian dostałam pewną dawką monotonii i nudy, ale mimo to, całość czytało się bardzo przyjemnie. Zakończenie- no cóż, całkowicie mnie zaskoczyło i poniekąd rozczarowało. Spodziewałam się tragedii, dramatu, sporo łez i ogromu cierpienia.
     Podsumowując. "Przesilenie" to dobra i lekka lektura, miła dla oka i przyjemna dla duszy. Pomimo, że jest słabsza od poprzednich części, to nadal warta jest swego przeczytania. Wielka szkoda, że to już koniec tej serii, bowiem należy ona do jednych z moich ulubionych 😃😢.

P.S.
Zastanawia mnie tylko jedno. Czy Gosława Brzózka to nadal Gosława "Brzózka"?

wtorek, 26 czerwca 2018

"Lśnienie"- Stephen King

     Podejrzewam, że nie ma takiej osoby, która kochałaby książki, a nie znałaby choćby w niewielkim stopniu twórczości Stephen'a King'a i jego najlepszych powieści. "Lśnienie" uważa się za jeden z czołowych horrorów tego autora. I to m.in. od niego powinno się rozpocząć przygodę z mrocznymi powieściami. Dlaczego? Po prostu, jeżeli nie zakochasz się w tym horrorze, nie sądzę, by inne pozycje przypadły Ci do gustu. 
   

    Hotel Panorama. Jack Torrance, były nauczyciel, kochający mąż i ojciec, a także alkoholik na odwyku, dostaje posadę dozorcy w słynnym hotelu Overlook, na okres zimowy. Tuż po oficjalnym zamknięciu sezonu, rodzina Jack'a pozostaje sama w tym ogromnym budynku. Ale czy na pewno? Pierwszy śnieg odgradza hotel od reszty świata, izolując go od jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. Dla syna Jack'a wystarczyło jedno spojrzenie na Panoramę, by stwierdzić, że nie są tam sami, bowiem hotel jest nawiedzony. Panujące tam złe moce, domagają się ofiar.Mija parę miesięcy i Jack popada w coraz większy obłęd, stając się ogromnym zagrożeniem dla swojej rodziny. Czy złe duchy pochłoną nowe ofiary?
     Tak bardzo i szeroko polecane "Lśnienie" to było moje drugie spotkanie z twórczością King'a ( pierwsze okazało się totalną porażką). I zdecydowanie ostatnie. No cóż. Przyznam głośno i szczerze, że ten horror mnie nie ujął, nie wspominając już o chwilach grozy. Nie podzielam zachwytu nad tą książką, która ani przez moment nie wywołała u mnie strachu. Przez ponad 500 stron, potwornie się nudziłam, stąd też dobry tydzień upłynął mi na tej lekturze. Była ona bowiem monotonna, nudna i już kilka razy miałam wielką ochotę przerwać jej czytanie. Ale nie mogłabym wówczas obiektywnie zrecenzować tejże książki i wydać jednoznaczną opinię. Bohaterowie, mimo starań autora, wydali mi się nijacy, bezbarwni.Zaś akcja, choć szybka i nieobliczalna, nie wywarła na mnie pozytywnych emocji. Jednym słowem, po raz kolejny przekonałam się, że twórczość Stephen'a King'a nie jest dla mnie i to jest odpowiedni moment, aby stanowczo zakończyć naszą znajomość. 
    P.S.
   Wiem, że moja opinia jest zupełnie  inna niż niejednego wielbiciela książek, ale nic na to nie poradzę, bowiem nie zapałałam miłością do horrorów King'a. I mam nadzieję, że swoją otwartością, nikogo nie uraziłam:).

Do usłyszenia, w bardziej miłym i radosnym nastroju!

piątek, 22 czerwca 2018

"Na spokojnych wodach"- Viveca Sten

        Będąc ostatnio w bibliotece, zaproponowano mi coś na kształt twórczości Läckberg, której kryminały zresztą uwielbiam. I tak oto w moich rękach pojawił się debiut szwedzkiej pisarki "Na spokojnych wodach". Viveca Sten stworzyła zatem serię z inspektorem Thomasem Andreassonem oraz prawniczką Norą Linde. 
      

     Cała akcja powieści dzieje się na archipelagu.Pewnego lipcowego poranka, na obrzeżach Sandhamn, wypływają zwłoki mężczyzny, zaplątanego w sieć rybacką. Tutejsza policja podejrzewa przypadkowe utonięcie, ale gdy kilka dni później, zamordowana zostaje kuzynka topielca, sprawy zaczynają przybierać inny obrót. Trwa zatem dochodzenie w sprawie domniemanego morderstwa. Od teraz wszystko znajduje się  w rękach inspektora Thomasa Andreassona, który przy pomocy swojej dobrej znajomej, Nory, odkrywa mroczne sekrety, jakie skrywa niejeden mieszkaniec wyspy. Czy uda mu się odnaleźć mordercę, zanim ten ponownie zaatakuje?
     Po całej lekturze stwierdzam, że jest to dobry kryminał, pełen napięć, ciekawych bohaterów i licznych, ale drobnych intryg. Choć akcja rozwijała się dość powolnie, to wszystkie wydarzenia, zawarte w tej książce, okazały się niezwykle istotne. Samo Sandhamn wydaje się być oazą spokoju i bezpieczeństwa. Jednym słowem, autorka wie, jak stworzyć miejsce, by czytelnik już od pierwszych stron, zapragnął się w nim znaleźć. Ten zabieg pomógł mi przenieść się wyobraźnią na ten uroczy archipelag i razem z jego mieszkańcami, przeżywać przygody na Sandhamn. 
      Oczywiście nie zabraknie charyzmatycznych postaci, zarówno tych pozytywnych, jak i ciemne charaktery, godne swej uwagi. Każdy z nich prezentuje zupełnie odmienne podejście do życia. Ich różnorodność postaw, poglądów stylów bycia, wpływa na całokształt tego, kim są obecnie i co robią, zaś konsekwencje niektórych działań mogą mieć tragiczne i nieprzyjemne skutki. Tutaj bowiem ten, kto posiada mroczne tajemnice, nie może czuć się bezpiecznie. One zawsze ujrzą światło dzienne, prędzej czy później. 
    Podsumowując. Jak na debiutancką powieść, "Na spokojnych wodach" prezentuje się nadzwyczajnie dobrze i pozytywnie. Jest to kryminał, z którym warto się bliżej zapoznać. Mam nadzieję, że pozostałe części tej sagi, będą równie ciekawe. Niebawem mam zamiar się o tym przekonać i oczywiści jak najszybciej podzielić się z Wami swoimi odczuciami.

wtorek, 19 czerwca 2018

"Ofiara"- Karin Slaughter

       Moje kolejne spotkanie z twórczością Karin Slaughter, która coraz częściej gości w mojej biblioteczce, najwyższy czas rozpocząć. 
    

      "Ofiara"- jakże intrygujący tytuł i ciekawie zapowiadająca się historia. Agent Will Trent wraz ze swoją ekipą, zostaje wezwany na miejsce morderstwa byłego policjanta, Dale'a Hardinga. Jak wiadomo, zamordowany  nie cieszył się dobrą opinią. Swoim trybem życia, nabawił się licznego grona wrogów. Miejsce zbrodni także jest niecodzienne. Właścicielem budynku, w którym znaleziono ciało, jest bardzo bogaty i sławny koszykarz, który jakiś czas temu był oskarżony o brutalny gwałt. Jego sprawę badał agent Trent, przez co zyskał on kolejnego wroga. A teraz obydwaj ponownie muszą stanąć oko w oko. Jakby tego było mało, na miejscu morderstwa było sporo krwi kobiety, która dawniej była bardzo bliska Will'owi.Znalezione dowody świadczą o licznych powiązaniach z mafią, ale przede wszystkim, najbardziej podejrzany staje się pewien koszykarz. Jak potoczy się ta historia? Czy dojdzie do przelewu krwi pomiędzy Trent'em a jego największym wrogiem?
      "Ofiara" to moje kolejne spotkanie z powieściami Slaughter i stanowczo nie ostatnie. Choć jest ona nieco słabsza niż wcześniej przeczytane przez mnie "Moje śliczne", nadal uważam, że warto ją przeczytać. Początkowe rozdziały bardzo szybko wzbudziły moje zainteresowanie. Już wtedy dało się wyczuć ogromne napięcie, które towarzyszyło mi do samego końca. Im bliżej finiszu, tym ta adrenalina słabła, bowiem to tam dochodziło do dość szybkiego rozwiązania sprawy, które niestety nie było zbyt zaskakujące. Wówczas akcja trochę spowolniła, stała się mniej agresywna, bardziej przewidywalna i nieco monotonna. Pomysł na fabułę uważam za bardzo interesujący, wątki miłosne, mafijne oraz problemy prostytucji i pedofilii, nadały temu thrillerowi sporo pikanterii i dramatyzmu. Główni bohaterowie to całkiem ciekawe postacie. Każdy z nich ma pewien bagaż doświadczeń z przeszłości, które w dużej mierze były dla nich traumatyczne. I to właśnie ona częściowo ukształtowały każdego z nich takimi, jakimi są obecnie. Nie zabrakło także osoby, która mnie znacznie irytował, a na imię jej Angie. To była policjantka, manipulantka, czasami wręcz stalker. Po trupach dąży do celu, nie bacząc na uczucia innych, nawet najbliższych. 
     Ten thriller oceniam jako dobra książkę, z ciekawą historią, charyzmatycznymi bohaterami, licznym intrygami i sporym napięciem. Zdecydowanie polecam Wam ją  przeczytać i mam nadzieję, że ona także przypadnie wam do gustu. Ciekawa jestem Waszych opinii. Do zobaczenia niebawem.

piątek, 15 czerwca 2018

Życie na wynos- Olga Rudnicka

     Ciąg dalszy zabawnych perypetii słynnej pisarki powieści romantycznych, Emilii Przecinek, oraz jej uroczej rodzinki w książce Olgi Rudnickiej pt."Życie na wynos". To może oznaczać tylko jedno- dobra zabawa gwarantowana. 
     

    Główna bohaterka wraz z dziećmi , czyli Emilia , po rozwodzie, nadal mieszka z teściową oraz matką, które jak na swój wiek, są bardzo aktywne i pomysłowe, codziennie przyprawiając ją o palpitacje serca. Każdy z członków rodziny stara się pomóc pisarce, ułożyć życie na nowo. Jednym z pomysłów są randki w ciemno oraz liczne portale towarzyskie. Dodatkowo Emilia musi stworzyć nieco pikantniejszą powieść, bowiem tego właśnie pragną współczesne kobiety. W procesie twórczym same dobre chęci pisarki nie wystarczają. Na przeszkodzie stoją m.in. dwie starsze panie, dla których wzajemne kłótnie są elementem życie codziennego. Ponadto ich wścibskie oczy i uszy, widzą i słyszą wszystko.No prawie wszystko. Jakby tego było mało, w piwnicy Emilia znajduje zwłoki tajemniczego mężczyzny. I tutaj dopiero pojawiają się prawdziwe problemy, które w dużej mierze sa efektem nieprzemyślanych działań młodszej pani Przecinek. Od tej pory policja  ponownie staje się częstym gościem w domu Emilii. Pytanie tylko dlaczego?
       W poprzedniej części przygód pisarki, humor aż tryskał od nadmiaru zabawnych dialogów, licznych przygód i nieobliczalnego zachowania. Tutaj, niestety, to wszystko zostało odrobinę stonowane. Oczywiście, nadal dwie starsze panie, według mnie wiodły tutaj prym, jeśli chodzi o wywołanie uśmiechu na twarzy czytelnika, ale nie były one już takie przebojowe i nonszalanckie. W moich oczach natomiast zyskała sama pisarka, która jak dotąd sprawiała wrażenie mało bystrej kobiety, żyjącej w swoim wyimaginowanym świecie. Dopiero od połowy książki, zaczęła ona nabierać charyzmy, stanowczości, wyrazistości. Stała się także bardziej odważna w stosunku do mężczyzn i własnych potrzeb emocjonalnych i fizycznych. Zaś jej zawziętość i ambicja doprowadziły do tego, że stała się piękną, wysportowaną, zgrabną i pewną siebie kobietą. Pozytywnie zaskoczyła mnie także para policjantów, którzy prowadzili śledztwo w sprawie morderstwa. Jak się okazało, oni tak poosiadają poczucie humoru, przez co i oni zaliczają się do grona osób w tej książce, które można polubić z łatwością. 
       Całość, pomimo chęci, była zdecydowanie słabsza od poprzedniej części. Tak rozbrajające, zabawne dialogi, zostały tutaj ograniczone do minimum, na koszt rozwoju postaci głównej bohaterki.Wątek kryminalny był delikatny, ale za to bardzo interesujący. Występująca w tej powieści, spora liczba postaci, nadała jej charakteru, bowiem mogliśmy poznać rodzinę pani Przecinek pod kątem interakcji między ludzkich, w tym sąsiedzkich, które okazały się nieco skomplikowane i trudne. 
     Podsumowując, ta książka nieco mnie rozczarowała, ale nadal bawiłam się przy niej doskonale. Jest to idealna lektura na każdą wolną chwilę, bez wyjątku. 
DO USŁYSZENIA!
P.S. Pterodaktyle są the best :)

wtorek, 12 czerwca 2018

Pęknięcie- Karin Slaughter

      Najbardziej przerażające i zarazem poruszające są kryminały, gdzie ofiarami stają się dzieci. Patrząc na ich niewinność, aż serce krwawi. Tak samo jest w przypadku nastolatków. Choć wydaje nam się, że są oni coraz bardziej samodzielni, w trudnych sytuacjach, nie zawsze wykazują się mądrością i siłą. 
     

     O tym jest "Pęknięcie" Karin Slaughter. Ansley Park. Dzielnica bogaczy. W swoim domu Abogail Campano znajduje zwłoki nastolatki oraz mężczyznę z nożem w ręku. Szybka analiza danych:martwa córka i żyjący napastnik, który najprawdopodobniej będzie chciał pozbyć się świadków zbrodni. Wystarczył jego jeden krok w kierunku Abigail, by doszło do szarpaniny. W jej efekcie, kobieta zabija mężczyznę i wzywa policję. Na miejsce zbrodni zostaje wysłany agent Will Trent. Jako jeden z nielicznych, dostrzega to, czego nie widać gołym okiem. Wraz z nim, nad tą sprawą będzie pracować młoda Faith. Jednak tutaj nic nie jest takie proste, bowiem dochodzi jeszcze jeden ważny wątek- porwanie. Czas ucieka nieustannie, policja ma coraz więcej wątpliwości, a na szali jest życie innej nastolatki. 
     W przypadku powieści Karin Slaughter, brak chronologii w czytaniu jej książek, kompletnie mi nie przeszkadza. "Pękniecie" jest to jedna z pierwszych części przygód agenta Trenta i jak na razie, jedyna która mnie rozczarowała. Zawarte w niej wydarzenie i zbrodnie, początkowo trzymały mnie w napięciu, jednak później, w wielu miejscach, akcja stała się monotonna i przytłaczająca.Nawet zakończenie już mnie nie zaskoczyło, nie wspominając już o jakimkolwiek dreszczyku emocji. Samo dochodzenie w sprawie tego morderstwa było apatyczne i żmudne. 
     Jak zawsze pozytywnie wypadają tutaj bohaterowie. Specyficzny i niezwykle inteligentny agent Will Trent, który zdecydowanie odbiega od wizerunku idealnego policjant. Pomimo pewnych dysfunkcji, które często prowadzę go do pomyłek, jest najlepszy w tym , co robi. jego precyzja, analiza, wyobraźnia, bardzo szybko pozwalają mu naprawić to, co spartaczył wcześniej. Faith- młoda policjantka, która w swojej pracy stale walczy ze stereotypem kobiety w policji. Potrafi ona oddzielić życie prywatne od zawodowego. Podobnie jest z uprzedzeniami do innych osób. Nawet z ty, kogo nie lubi, potrafi doskonale współpracować. Jej odwaga i siła charakteru są godne podziwu. Morderca zaś to bardzo specyficzna postać, która rani i zabija, by m.in. zaspokoić własne pragnienia. 
     Podsumowując, całość wypada dość przeciętnie, choć zamysł na fabułę wydawał się ciekawy. Niestety, ja ta pozycją czuję się rozczarowana, bowiem wiem, że Karin potrafi stworzyć na prawdę dobrą powieść.

sobota, 9 czerwca 2018

Trzydziesta pierwsza- Katarzyna Puzyńska

      Trzecia część sagi o przygodach policjantów z Lipowa, to w dużej mierze krok wstecz, w głąb wydarzeń sprzed piętnastu lat, kiedy to w tragicznym pożarze zginęło troje funkcjonariuszy oraz osoba cywilna. Cała ta bolesna historia powraca do Daniela Podgórskiego, jego matki oraz do Pawła Kamińskiego, wraz z wyjściem na wolność mordercy ich najbliższych.  Gdy przeszłość daje o sobie znać, teraźniejszość wcale nie próżnuje. Bratu domniemanego zabójcy sprzed lat, grozi pewna para ze Szwecji, która przyjechała do Lipowa, aby się na nim zemścić. Niebawem ginie kilkoro mieszkańców tej wsi, a ich śmierć staje się bardzo zagadkowa. Jedna z nich, coraz bardziej przypomina tragedię, która dotknęła m.in. rodzinę Podgórskich. 
      

     W tej części sagi, autorka skupiła się przede wszystkim na przedstawieniu nam historii ojca Daniela i jego kolegi oraz tego, co tak naprawdę wydarzyło się 4 listopada 1998 roku. To tutaj wątek kryminalny przywdział szaty psychologicznego i społecznego czynu, który zdominował postawy mieszkańców Lipowa. Choć zawarte w nim zbrodnie były okrutne i zaplanowane, to znacznie przeważały tutaj elementy obyczajowo- psychologiczne. I to dzięki nim, możemy w pełni utożsamić się z głównymi bohaterami, poznać ich prawdziwe oblicze, a co najważniejsze- zajrzeć w głąb ich dusz. Ta powieść w pełni oddaje prawdę słów:" aby zrozumieć teraźniejszość, należy poznać przeszłość".
     Przyznam szczerze, że trochę irytowała mnie postawa kilku bohaterów, które pełniły ważne i odpowiedzialne funkcje. Ich niektóre czyny, kłuły w oczy bezprawiem i barkiem sprawiedliwości. W trakcie tej lektury, często miałam wrażenie, że policjanci z Lipowa, nie do końca byli profesjonalistami w tym, co robili. Niektórzy nawet nie powinni zostać funkcjonariuszami, gdyż swoimi postawami na to nie zasługiwali.  Całość czytało się z ogromną ciekawością. Im głębiej wchodziło się w tą książkę, tym było przyjemniej. pod względem wątku kryminalnego, ta lektura lansuje się u mnie jako średnia powieść. Zaś jej elementy psychologiczno-obyczajowe, tak bardzo pochłonęły moją uwagę, że przeważyły one moją opinię na korzyść tej książki. To zdecydowanie dobry kryminał.

środa, 6 czerwca 2018

Klub Mefista- Tess Gerritsen

       Przed nami kolejne mocne uderzenie w wykonaniu Tess Gerritsen. "Klub Mefista"- wyjątkowo brutalny kryminał, sporo przelewu krwi, a pośrodku świeżo upieczona matka, Jane Rizzoli oraz równie niezawodna pani doktor, Maura Isles.
   

     W Wigilię Bożego Narodzenia dokonano okrutnego zabójstwa. Ciało kobiety okaleczono i poćwiartowano. Część tych obrażeń zadano jeszcze za życia denatki. A na miejscu zbrodni, znaleziono wiele symboli satanistycznych oraz łaciński napis "Zgrzeszyłam". Z tego samego domu wykonano telefon do psychiatry, Joyce O'Donnell. Czy jest coś, co łączyło obie te kobiety?I co na to elitarny Klub Mefista, którego członkinią jest Joyce?Bowiem jego głównym zadaniem jest analiza zła i poszukiwanie demonów. Niebawem na terenie posiadłości milionera, emerytowanego historyka, a także jednego z głównych założycieli Klubu Mefista, Anthony'ego Sansone'a, ginie młoda policjantka. Zaś niedługo po tym, zamordowana zostaje Joyce O'Donnell- ulubienica morderców. Policja jest przekonana, że jest to dzieło kolejnego seryjnego zabójcy z pobudkami satanistycznymi. Ale czy aby na pewno? Tego wszystkiego dowie się niezłomna Jane Rizzoli. A odpowiedzi tkwią w przeszłości tak mrocznej, że ciarki same pojawiają się na ciele. 
      Jak już wiecie, bardzo lubię twórczość Gerritsen. Czasami zdarzają jej się słabsze powieści, ale zawsze jest w nich napięcie i groza. W tym konkretnym przypadku jest tego tak wiele, że strach się bać. Już początkowe rozdziały, zawierające opisy wydarzeń sprzed lat, są mroczne i złowieszcze. Wszystkie morderstwa są niezwykle brutalne, zaś sam morderca bardzo tajemniczy. Na pierwsze rzut oka, logicznym motywem zbrodni, są pobudki satanistyczne, ale by odkryć prawdę, należy zanurzyć się w mroku i tam spotkać czyste zło.
     Pani doktor Maura Isles, w tej części przygód, jest mniej aktywna jako bohater walczący ze złem. Tutaj staje ona, na jej własne nieszczęście, po drugiej stronie barykady, stając się przynętą i ofiarą. Pokazuje także swoją drugą stronę- tą wrażliwą, bezbronną, pragnącą miłości i pożądania. Zaś maska silnej i chłodnej osoby, została całkowicie zrzucona, choć nie dla wszystkich. 
     Co do Jane Rizzoli, to tutaj jest ona bardziej spostrzegawcza, mniej agresywna, przez co jej dochodzenie staje się bardziej wiarygodne i precyzyjne. Tutaj nic przez przypadek się nie rozwiązało, jak było w innych częściach. To było solidne, brawurowe dochodzenie z udziałem osób cywilnych, co doprowadziło do pozytywnego finału. Jednym słowem- nic na chybił- trafił.
      Podsumowując, "Klub Mefista" to doskonały, krwawy kryminał, ze sporą dawką adrenaliny, szybką akcją i ciekawym zakończeniem. To zdecydowanie jedna z lepszych pozycji tejże serii. Oczywiście według mnie. A jaka jest Wasza opinia? Do usłyszenia niebawem.

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Cień bestii- Cody McFadyen

     Dobry thriller dla mnie oznacza nieobliczalnego mordercę i brutalne zbrodnie. Taki właśnie jest "Cień bestii". Wystarczy przeczytać opisy na okładce , by zachęcić do przeczytania.
     

    "Zło przybrało ludzką postać, możesz znaleźć się w jego cieniu...". To właśnie z tym złem musi zmierzyć się agentka FBI, Smoky Barret. Jak dotąd, najlepsza z najlepszych, nieustraszona, ambitna kobieta, która zawsze dopina swego.  Ale do czasu. Pewnego dnia, w jej własnym domu, rozgrywa się prawdziwa tragedia.  Szaleniec na oczach Smoky, zabija jej męża oraz córeczkę, a ją brutalnie okalecza. Po tym koszmarze, agentka snuje się jak cień, przepływając przez kolejne samotne dni, bez woli życia. Gdy na horyzoncie pojawia się następny morderca, agentka Barret przyjmuje wyzwanie i ponownie zasila szeregi FBI. Wraz ze swoim starym zespołem muszą czym prędzej odnaleźć mężczyznę, który brutalnie okalecza i morduje kobiety, a wszystko to nagrywa na kamerę. Zaczyna się pościg za bestią. A czasu coraz mniej. Czy Smoky odnajdzie psychopatę?

    "Mroczny pociąb bieży po szynach zrobionych z chroboczących, zmiażdżonych rzeczy. W tym pociągu jadą ludzie tacy jak Kuba Rozpruwacz Junior. To pociąg napędzany morderstwem, seksem i krzykami. Jest wielkim, czarnym, żywiącym się krwią wężem na kółkach.....Konstruktor to bestia, którą ścigasz i która ma wiele wcieleń....".

     Już sam początek tego thrilleru rzucił mnie na kolana. Opisane wydarzenia z jej rodzinnego domu, oczywiście w formie snów głównej bohaterki, były bardzo brutalne i mrożące krew w żyłach. Taka jest cała ta książka. Przeraża i fascynuje jednocześnie. Na podziw zasługują bohaterowie. Młodzi, zdolni, nie cofający się przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem, a przy tym niezwykle wrażliwi. To oni codziennie toczą walkę z bezwzględnymi mordercami, widzą ich ofiary lub to, co z nich pozostało, stając twarzą w twarz z tymi zwyrodnialcami, często ponoszą szkody, ale nigdy się nie poddają. Taka jest agentka Smoky Barret. W perspektywie tego, co sama przeżyła, potrafiła zacząć od nowa. Niezwykle interesujący jest także sam morderca. Odchodząc od faktu popełnienia samych zbrodni, sposób, w jaki działał był idealnie przemyślany. Jedynym słowem, ten morderca to psychopatyczny geniusz.
    Fabuła tej książki jest na wysokim poziomie. Interesujący jest opis metod tworzenia portretu seryjnego mordercy. ćałe dochodzenia FBI nad tą sprawą  jest bardzo ciekawe. Nie zawiera żmudnych i nudnych opisów, trudnych do zrozumienia dla laika. Wszystko jest jasne i klarowne. Całość czyta się z ogromnym napięciem i zainteresowaniem, aż do ostatnich stron. To zdecydowanie jedna z najlepszych pozycji, jakie w tym roku zdołałam do tej pory przeczytać. To genialny thriller z brutalnym i przerażającym mordercą. O tej książce tak szybko nie da się zapomnieć. 

sobota, 2 czerwca 2018

Lustereczko, powiedz przecie- Alex Rogoziński

     Każdy weekend, to odpowiedni czas na lekką i przyjemną lekturę. Zazwyczaj są to subtelne romanse, chociaż tym razem będzie to komedia kryminalna, autorstwa Alexa Rogozińskiego, którego twórczość bardzo polubiłam. 
   
    "Lustereczko, powiedz przecie" to opowieść o zbrodni i poszukiwaniu prawdy, ale opisane z punktu widzenia pisarki Róży Krull oraz jej przyjaciół. Relacja zdarzeń odbywa się z przymrożeniem oka, bowiem to trio jest bardzo specyficzne. Główna bohaterka, czyli Róża, w swoim nowym mieszkaniu, z dużym balkonem, gdzie spędza każdą wolną chwilę, stara się stworzyć kolejna powieść. Ale jej uwagę skupia przystojny mężczyzna, z innego bloku, którego od pewnego czasu pisarka obserwuje przez lornetkę. Niestety, pewnego dnia jest ona świadkiem samobójstwa owego mężczyzny, który okazuje się być uczestnikiem konkursu Mister Polonia. Gdy wcześniejsze samobójstwo przystojniaka staje się coraz mniej realne, do akcji wkracza Róża i jej wyobraźnia. Prowadzone przez nią śledztwo, doprowadza do świata wystylizowanych, egoistycznych i narcystycznych mężczyzn, gdzie każdy ma ochotę pozbyć się swojego rywala. Tylko czy to jest dobry trop?I jakie przygody czekają pisarkę?
     Oczywiście, jak to u mnie bywa, zaczęłam od drugiego tomu przygód głównej bohaterki. I stało się tak, jak się spodziewałam. Rogoziński swoją powieścią, wprowadził mnie w dobry humor. Jest ona przyjemna, zabawna, a także intrygująca. Wątek kryminalny- bardzo dobrze skonstruowany. Niby od początku można było określić ścisłe grono podejrzanych, to jednak zakończenia mnie bardzo zaskoczyło. Szczególnie cała retrospekcja tamtych tragicznych wydarzeń, jest tak zakręcona i nieobliczalna, że ciekawość aż mnie paliła.
     Jak zawsze, w książkach Alexa, mamy styczność z bardzo charyzmatyczną główną bohaterką. Róża Krull, słynna pisarka kryminalna, która często żyje w swoim, wyimaginowanym świecie, jej brak obiektywizmu, realizmu oraz odpowiedzialności, stale doprowadza ją do zabawnych sytuacji. Swoją irracjonalną postawą i zachowaniem, przywodzi mi na myśl obraz sfiksowanego pisarza o wybujałej wyobraźni, który ma swój dziwny świat. Ale w przeciwieństwie do moich wyobrażeń, Róża  nie jest odosobniona i osamotniona. Ma ona dwoje wspaniałych przyjaciół, którzy pójdą za nią w ogień, choć zazwyczaj doprowadza ich do "szewskiej pasji". Oni także dość szybko ulegają wizji morderstwa, stworzonej przez pisarkę i coraz lepiej się w niej czują. Ta grupa tworzy zgrane, nieco szalone i nieobliczalne, trio, które daje czytelnikowi radość, a ich przygody wywołują uśmiech na twarzy.  Gościnnie w tej powieści wystąpił m.in. Rafał Maślak. Ze względu na charakter i główne miejsce akcji, to obecność prawdziwego Mistera Polski, jest jak najbardziej słuszna. Co więcej, ma on za zadanie rozbudzić wyobraźnie czytelniczek, spowodować, by oczami duszy, ujrzały bohaterów tego konkursu, przystojnych, umięśnionych, pożądanych. 
    Skoro zaczęłam nie od początku tej serii, to jedyne, co mi pozostaje, to sięgnąć po pierwszą cześć przygód Róży Krull. Zrobię to z ogromna przyjemnością. Ta komedia kryminalna to doskonała lektura nie tylko na weekend, ale i na każdą wolną chwilę. Zdecydowanie polecam i do usłyszenia niebawem!

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...