wtorek, 28 maja 2019

"Popielate laleczki"- Hanna Greń

       Tuż po lekturze pierwszej części "Śmiertelnych wyliczanek" Hany Greń, wiedziałam, że to dopiero początek mojej przygody z twórczością tejże autorki. Kolejna powieść, jaka znalazła się na liście wypożyczonych przeze mnie książek,to "Popielate laleczki"( tak wiem, że to ostatnia część "W trójkącie beskidzkim", ale tylko taka była dostępna). 


      

       Bielsko- Biała. Wisła. Beata Szymanowska, inaczej Tula, to radosna, atrakcyjna i pracowita dziewczyna, która razem z matkę prowadzi zakład fryzjerski. Pewnego dnia zupełnie przypadkowo odkrywa w komputerze, że jej rodzicielka jest szantażowana przez anonimowego człowieka. Ten jeden e-mail spowodował, że Tula sama postanowiła rozwiązać ten problem, nie wspominając o nim nikomu, szczególnie matce. W wcześniej umówionym miejsca zastaje jednak zwłoki pewnego mężczyzny. Mija czas i sytuacja się powtarza. Wiadomość z szantażem i kolejny trup na miejscu spotkania, a po środku tego całego bałaganu Beata, która znajduje wszystkie zwłoki. Policja szuka odpowiedzi na pytania- co ta dziewczyna robiła na tych wszystkich miejscach zbrodni? Czy znała owe ofiary? Nad dochodzeniem pracuje aspirant Mirosław Ostaniec oraz komendant Konrad Procner. Coraz więcej wątpliwości, podejrzeń i nowych dowodów, a prawdy należy szukać w przeszłości. 

      Kolejna powieść w wykonaniu Hanny Greń to gwarancja doskonałej fabuły i niezawodnej akcji. To książka, która wciąga i fascynuje. Liczne intrygi i wartkie tempo, charyzmatyczni bohaterowie, nieosiągalny morderca oraz całe mnóstwo tajemnic, które kształtują ową historię. Od tego nie ma ucieczki i nie ma miejsca na nudę czy też monotonię. Nie zabraknie tutaj również mocnego i dosadnego języka, zabawnych i niespodziewanych sytuacji oraz zapadających w pamięć dialogów. To wszystko gwarantuje , że ta lektura przypadnie do gustu wielu czytelnikom, którzy lubią być zaskakiwani i oczarowani. Bardzo dynamiczna akcja, pełna nieprzewidywalnych wydarzeń, która wpłynie na dalsze losy głównych bohaterów, to dodatkowy plus tej książki. Zaś wzajemne przeplatanie się wątków kryminalnych ze społeczno- obyczajowymi, podsycają tylko nasze emocje wraz z każdym następnym rozdziałem. 




    Podsumowując, "Popielate laleczki" Hanny Greń to atrakcyjna powieść z doskonałą fabuła i barwnymi postaciami, które mają na sumieniu sporo mrocznych tajemnic. Coś co z początku wydaje się łatwe do rozwiązania, z biegiem czasu okazuje się mocno zawiłą zagadką, a jej finał bardzo was zaskoczy. Tak więc swoimi książkami, Hanna Greń również zalicza się do grona moich ulubionych autorów, których zdecydowanie mogę polecić innym czytelnikom.

wtorek, 21 maja 2019

"Spowiedź polskiego kata"- Jerzy Andrzejczak

        Pozostając w tematyce kary śmierci, dzięki Wydawnictwu Aktywa jestem świeżo po lekturze „Spowiedzi polskiego kata” w wersji poprawionej i uzupełnionej. Tym razem jest znacznie ciekawiej, jednocześnie bardziej szokująco.



        Reportaż Jerzego Andrzejczaka to historia życia pewnego mężczyzny, który w latach 1975-1988 pełnił w Polsce funkcję kata. Bohater książki, początkowo powściągliwy w rozmowie, z czasem otworzył się, opowiadając o mrocznych aspektach swojego zawodu. Dał tym samym możliwości na wykreowanie psychologicznego obrazu jednego z ostatnich polskich katów. Podczas wykonywania egzekucji nigdy nie współczuł swoim ofiarom, jednak zawsze modlił się dla nich o szybką i bezbolesną śmierć. Jego profesja była i jest tajemnicą dla najbliższych.
  
      Ta książka to nie tylko wywiad z polskim katem. Mamy możliwość wczytać się w liczne rozmowy z więźniami, skazanymi na karę śmierci oraz z takimi, którym wyrok zamieniono na dożywocie lub 25 lat pozbawienia wolności. Te zwierzenia często wzbudzają w sobie sporo skrajnych emocji. Od litości, przez współczucie, aż do złości, odrazy czy też oburzenia. Zdzisław Marchwicki, Joachim Knychała oraz Mariusz Trynkiewicz. To m.in. ich zeznania będziemy mogli znaleźć w tym dokumencie i gwarantuję, że sporo z nich wywoła szok i niedowierzanie.
      "Spowiedź polskiego kata" to przede wszystkim bardzo szczegółowa analiza całego procesu powstawania kary śmierci i jej wykonawców. Już od najdawniejszych lat w różnych częściach świata nie wahano się wymierzać najsurowszych kar dla winnych. Kradzieże, zdrady małżeńskie, spiskowanie, morderstwa, gwałty - za to można było znaleźć się na szubienicy. Początkowo wykonywanie kar śmierci poprzedzano okropnymi torturami i znacznie daleko było im do humanitaryzmu. Jednak stale dążono do jej ulepszenia tak, by zabijać niemal bezboleśnie. Szafot, elektryczne krzesła, ścinanie głów mieczem lub toporem, zastrzyki ze śmiertelną trucizną to główne sposoby wykonywania kary śmierci.


      „Spowiedź polskiego kata” dostarcza czytelnikom wiele cennych informacji, które mogą pomóc w ocenie skuteczności i sensowności przeprowadzania wyroku śmierci na oskarżonych. Moc wrażeń gwarantują brutalne opisy zbrodni, nieobliczalni mordercy oraz sam przebieg wykonywania tego najsurowszego wyroku. Dlatego nie jest to lektura dla każdego. To nie fikcja literacka, ale autentyczne wydarzenia i prawdziwi bohaterowie, obok których nie da się przejść obojętnie.

      Podsumowując, reportaż Jerzego Andrzejczaka to mocny i wstrząsający dokument o życiu polskiego kata, o karze śmierci i nieobliczalnych mordercach, który na długo pozostanie w mojej pamięci, a który jeszcze bardziej podsycił moją ciekawość, co do dalszych "Rozmów z katem". 





Autor:   Jerzy Andrzejczak
Seria: Rozmowy z katem.  
 Wydawnictwo Aktywa
     

niedziela, 19 maja 2019

"Cymanowski Młyn"- Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda

       Ostatnio moja siostra sprezentowała mi pewien stosik książek, które niedawno miały swoje premiery, a które warto przeczytać. Kilka z nich już za mną, a teraz czas na polski duet- Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda, czyli nic innego jak połączenie thrilleru z powieścią obyczajową pod postacią "Cymanowskiego Młyna". A więc ukochana kawa, dobra książka i sam na sam z własnymi przemyśleniami, to dopiero udany wieczór.



       Pierwsza i prawdziwa miłość Moniki dawno już odeszła. Tragiczny wypadek Piotra w ułamku sekundy zniweczył wszystkie plany dziewczyny, pozostawiając ją w żalu i samotności. Gdy po kilku latach u jej boku pojawia się Maciej, kobieta zaczyna na nowo cieszyć się życiem. Jednak po pewnym czasie owa namiętność i miłość zostaje zastąpiona rutyną i ucieczką w nawał pracy. Od tej pory małżeństwo Moniki i Macieja przechodzi poważny kryzys. Powoli, aczkolwiek systematycznie oboje zaczynają się od siebie oddalać, rozpamiętując coraz bardziej dawne czasy i rozterki serca. Niespodziewany prezent w postaci 2-tygodniowego pobytu w leśnym pensjonacie być może będzie stanowił idealne miejsce na naprawę ich związku. Urokliwy domek w zacisznym lesie, z dala od miejscowego zgiełku. Taki właśnie jest Cymanowski Młyn. Swoich mieszkańców otula spokojem, romantyzmem i bliskością natury, a to z kolei wpływa na odbudowę małżeństwa głównych lokatorów. Niestety, gdy wszystko powoli zaczyna układać się, Maciej niespodziewanie musi powrócić do Warszawy, pomimo ostrych protestów żony. Rozgoryczona i zła Monika coraz więcej czasu spędza w towarzystwie przystojnego syna właściciela pensjonatu. Z każdym dniem ten mężczyzna przypomina jej dawnego narzeczonego, a wraz z nim powraca trudna przeszłość. Przeszłość, która ma swoje mroczne tajemnice, podobnie jak i Cymanowski Młyn.

     Początek tej powieści to tęsknota za dawną miłością, zrozumieniem i czerpaniem radości z życia. Radości, która w obecnym związku głównej bohaterki, gdzieś się zawieruszyła. Być może przysłoniła ją rutyna, praca albo wspomnienia, które coraz mocniej odciskały swoje piętno na owym małżeństwie, przez co zarówno Monika, jak i Maciej zapominali, czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość, namiętność i pożądanie. 
    Wraz z kolejnymi rozdziałami emocje związane z losem naszych bohaterów, wzrastały i nie dawały się okiełznać. Gdy już myślałam, że znam finał tego małżeństwa, nagle pojawiały się nowe okoliczności, sekrety i moje dotychczasowe przypuszczenie legły w gruzach. To samo dotyczyło właściciela pensjonatu i jego syna Łukasza. Pozornie zwykli i sympatyczni ludzie, otwarci i pomocni, również posiadali swoje mroczne tajemnice, które okazały się bardzo niebezpieczne dla lokatorów Cymanowskiego Młyna. Panująca tam dziwna i ezoteryczna atmosfera, jaka okalała pensjonat, lasy, bagna i tzw Pomarlisko, tylko pobudzała moją ekscytację, wywołując liczne dreszcze ni to grozy ni to podniecenia. Ta cała cudowna i nieszablonowa otoczka w jaką została wpisana owa fabuła powodowały, że bardzo trudno było mi się rozstawać z tą lekturą, aż do samego zakończenia, które również mnie niesamowicie zaskoczyło. 

      Podsumowując, "Cymanowski Młyn" M. Witkiewicz i S. Dardy to niezwykle frapujące i przyciągające połączenie genialnego thrillera z nieobliczalną powieścią obyczajową. Połączenie, która porywa czytelnika do swojego świata od początku, aż do samego końca, by oddać nas z poczuciem pewnego niedosytu, tak jakby miało być coś więcej. Jak dla mnie jest to lektura godna polecenia bez dwóch zdań!!!

piątek, 10 maja 2019

"Dziennik kata"- John Ellis

          Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Aktywa, miałam przyjemność zapoznać się z dwoma mocnymi i wstrząsającymi książkami, które stanowią część cyklu "Rozmowy z katem". Jedną z nich jest "Dziennik kata" John'a Ellis'a, którego premiera odbyła się 30 kwietnia 2019r.




        Jest to dokument z gatunku literatury faktu, którego głównym tematem są ostatnie chwile osób, skazanych na karę śmierci w latach 1901-1924 w Wlk. Brytanii. Autor, John Ellis, który przez 23 lata piastował urząd pierwszego kata, zrelacjonował je w formie pisemnej. Jego obserwacje dotyczyły poszczególnych skazańców, ich zachowań w ostatnich godzinach tuż przed egzekucją. Jedni, aż do końcowych minut walczyli o swoją niewinność, inni z godnością i spokojem przyjmowali to, co było nieuniknione. Mężczyźni, kobiety, starcy, bardzo młodzi ludzi dopuszczali się okrutnych morderstw karanych śmiercią, a teraz muszą stanąć oko w oko z katem, by wyruszyć w drogę ku wieczności. Aby wszystko poszło zgodnie z planem podczas egzekucji, Ellis skrupulatnie notował wszelkie gesty, czyny, sposób bycia oraz słowa wypowiadane przez skazańców, począwszy od dnia poprzedzającego ich śmierć, aż do chwili, gdy zawisnęli na tzw. stryczku.

    Dobierając literaturę, do tej pory świadomie unikałam takiej tematyki. Mając pewność, że nie jest to fikcja literacka, obawiałam się swojej reakcji na treść, na rozmiar brutalności, jaki się w nią wpisuje. Nie wiedziałam też, czy sprostam swoim oczekiwaniom wobec gatunku, jakim jest literatura faktu.
    Po przeczytaniu "Dziennika kata", moje wcześniejsze przypuszczenia legły w gruzach. Owszem, dokument zawiera całe mnóstwo mało przyjemnych opisów wydarzeń, jednak autor skupił się głównie na przybliżeniu nam emocji i zachowania skazańców w ostatnich godzinach życia. Wykreował nam bardzo różnorodny obraz skazańca, który podsumować można jednym zdaniem: "JEDNI ODCHODZILI JAKO BOHATERZY, INNI JAKO TCHÓRZE".
      Pierwszy kat Wlk. Brytanii, John Ellis, który nie potrafił zabić nawet małej kury, z wielką łatwością odebrał życie 203 skazańcom. Jak to możliwe? Czysta hipokryzja? Bardzo trudno jest jednoznacznie ocenić autora. Ci, którzy już przeczytali ten dziennik wiedzą, ile wysiłku kosztowała Ellisa ta praca, jakie poniósł konsekwencji i dlaczego podjął się takiego zawodu. 

      Podsumowując, "Dziennik kata" John'a Ellis'a to szczególny reportaż o zawodzie dawnego kata i jego "ofiarach", napisany z poczuciem wyrafinowania i pewną dozą delikatności, bez brutalnych opisów i wszechobecnego zła. On nie szokuje, nie wbija w fotel swym okrucieństwem. Jest wręcz idealny na początek przygody z serią "Rozmowy z katem", bo jeżeli czytelnik nie jest w stanie tego przetrawić, pozostałe lektury mogą okazać się ponad jego możliwości. Jedno jest pewne, później jest już znacznie mocniej. Choć sama pewnie nigdy nie sięgnęłabym po tego typu dokument, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Aktywa, mogę poszerzyć swoje dotychczasowe horyzonty i z niecierpliwością zabieram się za "Spowiedź polskiego kata" Jerzego Andrzejczaka, która gwarantuje moc wrażeń. 




Tłumaczenie: Grzegorz Kołodziejczyk
Seria: Rozmowy z katem.  
 Wydawnictwo Aktywa


Tytuł oryginału:  Diary of a Hangman

środa, 8 maja 2019

"Nie pozwól mi umrzeć"- Krzysztof Koziołek

      Im więcej czytam, tym coraz bardziej uświadamiam sobie, że przede mną jeszcze wiele nieodkrytych talentów. Szczególnie dotyczy to naszych rodzimych autorów, którzy ostatnio znacznie częściej goszczą na moich półkach. Krzysztof Koziołek- aż do dzisiaj ten pisarz był mi kompletnie obcy, podobnie jak i jego twórczość. A tak za sprawą "Nie pozwól mi umrzeć" mam ochotę jeszcze bardziej poszperać w zasobach miejskiej biblioteki, by ponownie zmierzyć się z którymś z jego dzieł.


   Tymczasem wracając do głównego tematu, wyżej wymieniona powieść to niesamowicie poplątana historia trojga obcych sobie osób, których połączyła sprawa tajemniczej szczepionki oraz pewnego koncernu farmaceutycznego. Ta szczepionka ma ocalić miliony ludzkich istnień, zapobiec niezliczonej liczbie groźnych chorób oraz przeróżnych epidemii. Ale czy na pewno?
    W tajemniczych okolicznościach znika żona Damiana Starana, która pracowała na projektem kampanii reklamowej dużego koncernu farmaceutycznego. Jak to się stało, że kochająca kobieta opuszcza miłość swojego życia tak z dnia na dzień, nikomu o tym nie mówiąc? Czyżby zobaczyła coś, co nie było przeznaczone dla jej oczu? I dlatego musiała zniknąć? Inna świeżo upieczona rozwódka, Daria Chyba po tragicznych przeżyciach rodzinnych, postanawia poznać prawdę o tym, co przytrafiło się jej córeczce. Ten nieznajomy duet dopełnia komisarz Ryszard Grodzki, który pod wpływem prośby bliskiego znajomego, bada przyczynę śmierci młodej lekarki. Wspólny wróg jednoczy całą tę trójkę. Pewna debiutancka szczepionka oraz jej producent to ich cel. Od tej pory czeka ich walka na śmierć i życie, bowiem niebezpieczeństwo czyha tuż za rogiem, a na szali nie tylko ich zdrowie, ale i przyszły los wielu ludzkich istnień, głównie maleńkich dzieci i ich rodzin. Po drugiej stronie barykada ogromne pieniądze, władza i prestiż. Kto zwycięży? Pojedyncze jednostki czy też gigantyczny koncern farmaceutyczny?

      Sięgając po tę książkę, kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać.Nie znałam ani autora, a tym bardziej jego książek. Tak jest z wieloma powieściami, których skrócony opis na tylnej okładce, skusił mnie na tyle mocno, by powrócić właśnie z nimi do domu. W tym konkretnym przypadku krótka, końcowa ściąga sugerowała mi dobry i wciągający thriller z licznymi intrygami, mrożącymi krew w żyłach niebezpiecznymi wydarzeniami oraz niezliczoną ilość czarnych charakterów. Czy tak było w rzeczywistości? Zdecydowanie!!! Ta lektura to gwarancja silnych i jakże zróżnicowanych emocji, począwszy od fascynacji, aż po oburzenie. To prawdziwy rollercoster wrażeń. I choć praktycznie już od samego początku można było zdecydowanie określić tzw. "głównego winowajcę", nie wzbudziło to mojej niechęci, wręcz przeciwnie. Im częściej sprawdzały się moje przypuszczenie, tym bardziej ta książka mnie pochłaniała. Co rusz pojawiały się nowe wątki, osoby, liczne kłopoty, a to z kolei wpływało na wartkość akcji. Tak dynamiczne tempo powodowało wiele niedomówień, przez co nic nie było oczywiste, prócz największego sprawcy całego tego zamieszania, którego autor bardzo dokładnie opisał. 
            Thriller Koziołka naszpikowany jest niezwykle charyzmatycznymi bohaterami, którzy w obliczu własnych, często bardzo traumatycznych, doświadczeń, w kluczowym momencie się nie poddali, walczyli ze wszystkich sił, by prawda o szkodliwych produktach pewnego koncernu farmaceutycznego, ujrzała światło dzienne. Często narażali własne zdrowie i życie, ale ich cel był tego wart. Na szali było przecież życie tysięcy małych istnień ludzkich oraz ich rodziców, dlatego nie mogli się poddać. 

    Podsumowując, "Nie pozwól mi umrzeć" Krzysztofa Koziołka to bardzo poruszająca, wstrząsająca i ekscytująca powieść o potędze i odwadze pojedynczych jednostek, którym przyświeca wyższy cel. Ona intryguje i szokuje, a przy tym daje sporo do myślenia. Ten thriller medyczny to pozycja obowiązkowa dla każdego wielbiciela Tess Gerritsen oraz jej twórczości, bowiem jakościowo wcale nie odbiega ona od doskonałości owej pisarki. Ja jestem zachwycona tą książką i szczerze ją polecam innym czytelnikom.  
DO USŁYSZENIA!!!

      

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...