wtorek, 31 lipca 2018

"Do trzech razy śmierć" -Alex Rogoziński

     Lato w pełni i aby jeszcze bardziej umilić nam czas, zapraszam na recenzję dobrego kryminału z dodatkiem humoru. Innymi słowami, czas na Alexa Rogozińskiego oraz jego "Do trzech razy śmierć".
        

       Zjazd pisarzy, a raczej samych pisarek, we wspaniałym dworku pod Krakowem, to nic innego jak nudne spotkania, pełna przechwał, autoironii oraz dwulicowych postaci. Ale nie tym razem. Ktoś zadbał o gości, aby nie zabrakło im adrenaliny. Już na pierwszej, oficjalnej kolacji otruta zostaje jedna z koleżanek po fachu Róży Krull.Na miejscu zbrodni pozostawiono czarną różę, która ma symbolizować pewne elementy z powieści kryminalnych pisarki. Ale na tym nie koniec. Niebawem ginie kolejna ofiara.Policja ma teraz za zadanie, jak najszybciej złapać mordercę.Krull wraz z młodym boyem hotelowym, trzema blogerkami, niezwykle charyzmatycznym przyjacielem, a przy okazji agentem, a także dwójką nowo poznanych przyjaciół, rozpoczyna własne śledztwo.Jego wyniki stają się coraz bardziej zaskakujące, bowiem wszyscy zgromadzeni w hotelu mogą być mordercami, gdyż na sumieniu mają wiele nielegalnych czynów. A zatem KIM JEST MORDERCA? Kto prędzej odkryje prawdę? Róża wraz z ekipą czy też policja? I jakie będą konsekwencje tych poszukiwań?
        Alex Rogoziński, w sposób dobitny, ale i z poczuciem humoru, opisuje świat pisarzy, ich wzajemne relacje, walkę o sławę i rozgłos, kobiece intrygi, liczne romanse i bolesne zdrady. To świat, gdzie zazdrość jest silniejsza od wzajemnego szacunku i często doprowadza do czynów, których efektów nie da się już cofnąć. Dochodzi do morderstwa, a w samym środku tych niebezpieczeństw jest ona- Róża Krull. Kobieta niezaradna życiowo, zamknięta w sobie, stale wpadająca w kłopoty, zagubiona, a przy tym skora do jednorazowych romansów bez ograniczeń wiekowych oraz rządna przygód pisarka. Dla dobra własnych kryminałów, by stały się realne, dopuszcza się licznych działań niezgodnych z prawem, choć przyznam szczerze, że to one rozbudzały moją ciekawość oraz poprawiały humor. Nieobecna duchem Róża, z intrygującym przyjacielem u boku, Pepe, stanowią idealny duet, który zapewni czytelnikowi ubaw po pachy, zarówno poprzez ich działania, jak i dzięki dialogom, które mimo, że są kąśliwe, a czasem wręcz wulgarne, nadają charakteru tejże książce. 
      Całość lekka i przyjemna, pisana prostym i zabawnym językiem, opatrzona humorystycznymi scenami, z niezwykle wciągającą fabułą, lansuje się u mnie jako dobra powieść, godna swego polecenia, choć spodziewałam się po niej znacznie więcej. Ale uśmiech,jaki wywołała u mnie ta lektura, rekompensuje pewien niedosyt.

wtorek, 24 lipca 2018

Dziecko- Fiona Barton

       "Można pogrzebać historię, ale nie da się ukryć prawdy....".Taki cytat widnieje na okładce powieści Fiony Barton "Dziecko", idealnie opisując jednym zdaniem to, co kryje w sobie ten Thriller psychologiczny. 
   


        Emma, Angela, Jude oraz Kate. Cztery kobiety- tak różne od siebie, częściowo obce, pewnego dnia rozpoczynają wspólną podróż  . A wszystko to za sprawą niewielkiego artykułu w gazecie, która raz na zawsze zmieni ich życie, bowiem na jednym z placów budowy, znaleziono zwłoki noworodka. Co to dla nich oznacza? Powrót do traumatycznych wydarzeń sprzed lat. Odzyskanie utraconej córki. Ujawnienie sekretu, który zniszczy wszystko. A co najważniejsze- odkrycie prawdy, która nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego.
      "Dziecko" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Fiony Barton i zdecydowanie nie ostatnie. Ten doskonały thriller psychologiczny, trzymał mnie w napięciu od samego początku, aż do ostatniej strony.  Genialna i tajemnicza fabuła, która z biegiem stawała się jeszcze bardziej skomplikowana i intrygująca, pochłonęła mnie w 100%. Wydarzenia opisane z perspektywy kilku osób, dodały tej książce charakteru. 
      Postacie- bardzo ciekawe, charyzmatyczne, tak różne, a zarazem tak podobne, ponieważ skrywają pewne tajemnice, które ukształtowały ich obecne postawy, zniszczyły niektóre uczucia, doprowadziły do tragedii, bólu, strachu i upokorzeń, ale i wzbudziły chęć poznania prawdy mimo wszystko. 
     Nie zabraknie także irytujących, ale i pociągających "czarnych charakterów", którzy poprzez intrygi, przemoc, manipulacje, nadały pazura całej tej opowieści, wzbudzając u czytelnika adrenalinę i napięcie.
          Cały thriller opatrzony jest w nagłe zwroty akcji, które zbijają z tropu nasze wcześniejsze domysły, dotyczące najważniejszej rzeczy, czyli CZYJE TO DZIECKO? Tymczasem prawda zszokuje i zaboli. To jest pewne. 
       Podsumowując. Fiona Barton wie, jak stworzyć historię od której trudno będzie się oderwać. Ten mocny i poruszający thriller psychologiczny zapewne zawładnął nie jednym czytelniczym sercem. Jest to pozycja, po która warto sięgnąć. I to zdecydowanie.



 

wtorek, 17 lipca 2018

Historia złych uczynków- Katarzyna Zyskowska

        Jakiś czas temu przeglądając Instagrama, moją uwagę przyciągnął post zachwalający książkę Katarzyny Zyskowskiej. Czy po przeczytaniu "Historii złych uczynków" będę równie zachwycona co pozostali czytelnicy, czy też przejdę obok niej zupełnie obojętnie?
      
       Jest to historia Niny oraz Miłosza, na którą w dużej mierze miały wydarzenia z przeszłości ich rodzin. Ona- pochodzi z niewielkiej wsi, gdzie szanse na rozwój są minimalne. Jednak dzięki swojej inteligencji, wytrwałości i ciężkiej pracy, dostaje się  na studia do Warszawy. Tam w mieszkaniu, które odziedziczyła po nieznanym jej ojcu wierzy, że teraz czeka ją już inne, lepsze życie. Gdy tuż po zajęciach wsiada do auta tajemniczego mężczyzny, jej świat wywraca się do góry nogami. Miłosz, bo to właśnie owy tajemniczy mężczyzna, a zarazem Niny wykładowca, staje się jej partnerem. Ten namiętny i toksyczny związek rozpada się wraz ze zniknięciem chłopaka, zaś jego sekretne życie, jakie odkrywa Nina, prowadzi do Anina. Mroczne wydarzenia z przeszłości, które tam miały miejsce, zbierają swoje żniwa, aż po dzień dzisiejszy, kładąc się cieniem na potomkach rodziny, która tam mieszkała. Czy życiowe drogi Niny i Miłosza przecięły się zupełnie przypadkowo, czy też takie było ich przeznaczenie? A co jeżeli są oni częścią pewnego planu, w którym dawne zło należy zniszczyć?
       Powieść Zyskowskiej jest jedną z wielu książek zachwalanych na Insta, którą skusiłam się zakupić. I jest to także jedna z tych, które mnie rozczarowały. Jak dla mnie ta lektura jest na średnim poziomie. Opisane w niej wydarzenia z przeszłości, w czasach, gdy dookoła panowała wojna, to walka o byt, o przetrwanie, o kolejny dzień, więc wiele z owych poczynań postaci są jak dla mnie zrozumiałe. Nawet, jeżeli były to czasami złe uczynki. Oczywiście wcale nie muszę ich akceptować,jedynie je rozumiem. Autorka zaś przedstawiła je jako fatum ciążące nad pewnym domem i jego mieszkańcami, wobec którego nie ma ucieczki. Jak dla mnie jest to zbyt irracjonalne. To tak jakby przeznaczenie ludzi było w rękach istot pozaziemskich, bogów czy też demonów, m.in. Lilith, która jest jedną w postaci z dawnych wierzeń ludowych. To ona jest symbolem śmierci i często objawia się pod postacią sowy. To ona decyduje kogo i kiedy zabierze. To mi przypomina twórczość Katarzyny Bereniki Miszczuk, którą bardzo lubię. A w wydaniu Zyskowskiej takie zabiegi są według mnie zbyteczne, wręcz niszczyły moje zainteresowanie tą książką, burzyły cały sens historii, która miała ogromny potencjał, bo była dobra. Jednym słowem autorka ukazuje nam świat rzeczywisty, w którym żyje Nina i Miłosz, by od czasu do czasu przenieść nas do przeszłości, gdzie liczne boginie i demony współistniały z tamtejszymi mieszkańcami. Rzut na głęboką wodę. I niestety nie udany. 
        Bohaterowie, owszem bardzo ciekawi i charyzmatyczni, kochający, troskliwi, a z drugiej strony egoistyczni, aroganccy i snobistyczni. Większość z nich okazała się dwulicowa, bo w głębi ich dusz zawsze istniało zło i niejedna śmierć na sumieniu. 
        Jak widać po mojej recenzji, nie jest to książka, która mnie urzekła. Kolejny przykład tak szeroko zachwalanej i promowanej powieści, która okazała się w moim mniemaniu, udanym zabiegiem marketingowym. Nic poza tym.

czwartek, 12 lipca 2018

Będziesz tam?- Guillaume Musso

      "Co zmieniłbyś w swoim życiu, gdyby możliwy był powrót do przeszłości?". Takie pytanie zadaje nam Guillaume Musso w swojej powieści "Będziesz tam?". Odpowiedź wydaje nam się być prosta, ale po tej lekturze nasze przemyślenie będą już nieco inne, bowiem na to pytanie nie ma dobrej i łatwej odpowiedzi. 
    

    60-cio letni Elliott Cooper to świetny chirurg, kochający ojciec Angie, a także samotny i nieszczęśliwy mężczyzna, którego śmiertelna choroba powoli, aczkolwiek systematycznie, zabiera życiu. Zanim całkowicie odejdzie z tego świata, pragnie jeszcze ten jeden jedyny raz ujrzeć ukochaną Ilenę, która niestety zmarła 30 lat temu. Pomocne okażą się niewielkie pigułki. Wystarczy zaledwie jedna, by przenieść go do przeszłości, gdzie jako młody chłopak poznaje pewną dziewczynę. Czy ta podróż będzie miała jakikolwiek wpływ na jego dotychczasowe życie? A może uda mu się ocalić ukochaną przed nagłą śmiercią?
    "Będziesz tam?" ma niezwykle piękną i przyciągającą wzrok okładkę. Te oczy po prostu przenikają przez dusze czytelnika, by zajrzeć do jego umysłu i odkryć uczucia. Opis na końcu także zapowiada ciekawą i przyjemną lekturę. Ale czy na pewno?
     Niestety, dla mnie ta książka jest czystą i zbyt naciąganą fikcją. Jak dotąd, w poprzednich powieściach zawsze mogłam odnaleźć choćby jedną postać i jedną historię, która mogłaby być realna( takie z życia wzięte), ale tutaj jest to po prostu niemożliwe. I to jest ten element, który zaważył na mojej całościowej ocenie tejże lektury. Być może pomysł na fabułę wydaje się być ciekawy, bo kto nie pragnąłby choćby raz naprawić błędów z przeszłości, to ta irracjonalność historii bardzo mnie męczyła i przytłaczała.
     Jeśli chodzi o bohaterów, to według mnie są  to osoby egoistyczne, które chcą mieć wszystko, ale bez zbędnych wysiłków. Każda z nich to także niezwykle wrażliwa, zamknięta w sobie, przestraszona odpowiedzialnością za swoje czyny, osoba. Ale tak naprawdę te postacie są tak skomplikowane, że nie sposób je jednoznacznie scharakteryzować. 
     Tym razem całość nie przypadła mi do gustu, wręcz mogę śmiało stwierdzić, że jest to jedna z najsłabszych powieści Musso, jakie dotąd przeczytałam. Ale to nie koniec mojej przygody z jego twórczością.


       A teraz zmykam, by sięgnąć po kolejną pozycję z mojego zestawu na początek wakacji!!!

niedziela, 8 lipca 2018

Ta dziewczyna- Michelle Frances

        Już od dłuższego czasu polowałam na powieść Michelle Frances i w końcu udało mi się ją zakupić w jednym z supermarketów. Czy był to rozsądny wybór? O tak, gdyż każda książka warta jest tego, by ją przeczytać. Pytanie tylko czy zachwyca czy też odrzuca?
    


       "Ta dziewczyna" to kolejny thriller psychologiczny z jakim ostatnio miałam przyjemność się zapoznać. Cała fabuła opiera się na historii pewnej zamożnej rodziny. Jej członkowie są wykształceni, inteligentni, cieszą się dobrą reputacją. Jednym słowem mają wszystko, czego dusza zapragnie. Laura jest znakomitą producentką telewizyjną i wraz z Howardem tworzą na pozór szczęśliwe małżeństwo. Ich jedyny syn jest już dorosły i zamierza zostać lekarzem. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku jedynaków, matka jest zdolna do ogromnych poświeceń względem Daniela. Nagle w życiu młodego człowieka pojawia się pewna dziewczyna. Cherry jest piękna, inteligentna i wyrafinowana. Jednak ma ona w sobie coś, co bardzo niepokoi Laurę. Jej nadopiekuńczość powoduje, że kobieta posuwa się ciut za daleko. Wystarczyło bowiem jedno kłamstwo, by spadła na nią lawina oszczerstw i wrogości. Lawina, która zniszczy życie całej rodziny i pochłonie swoje ofiary. Kim tak naprawdę jest Cherry? Jakie są jej intencje? Jedno jest pewne- Laura zna już całą prawdę!
       "Ta dziewczyna" to powieść,w której mamy do czynienia z niezwykle nadgorliwą i nadopiekuńczą matką. Choć z perspektywy dawnych wydarzeń, jest to całkiem zrozumiałe. Ojciec, który już dawno został odsunięty od syna, coraz bardziej oddala się od całej rodziny. Daniel- ambitny, młody student medycyny, który z dnia na dzień zakochuje się w nowo poznanej dziewczynie. Pomimo swojego majątku, pozostał zwykłym, szarym człowiekiem, któremu woda sodowa nigdy nie uderzy do głowy.  No i jest jeszcze ONA. Cherry- całkowite przeciwieństwo Daniela. Dla niej pieniądze to władza, siła i przepych. Inteligentna, wyrafinowana, bezwzględna, dążąca do celu po trupach, swoją miłością i dobrocią owija sobie Daniela wokół palca.  
      Walka o chłopaka pomiędzy Laurą a Cherry, początkowo zaczyna się bardzo niewinnie. Od drobnych gestów przez niespodziewane wypadki, przemoc, groźby i stek kłamstw. A w samym centrum On, który niczego się nie domyśla. Odsuwając się od matki, która go okłamała coraz silniej związuje się ze swoją dziewczyną. To walka o niego, o lepsze życie, o władzę, która w pewnym momencie sięga zenitu, doprowadzając do tragedii. Tylko czy to zakończy owy dramatyczny spór?
      Książka Frances od samego początku trzyma czytelnika w napięciu, które wraz z kolejnymi rozdziałami stale wzrasta. Niestety, dość szybko można było odczytać prawdziwe motywy działań Cherry, zidentyfikować właściwy czarny charakter, co wpłynęło na jakość tej lektury.Owszem, manipulacja głównymi bohaterami, intrygi i niebezpieczne sytuacje dodały pikanterii i tajemniczości tejże powieści. Jednak jest to za mało, bym mogła uznać ten thriller za bardzo dobry.Może gdyby już początkowo nie zdradzono głównego sekretu jednej z bohaterek , ta książka byłaby bardziej uzależniająca. 
    Ta powieść to idealna lektura na samotne wieczory bez  naszych pociech, bowiem daje nam ona sporo miejsca na refleksji odnośnie bliskiego otoczenia naszych najbliższych. Czy kolega\koleżanka naszego dziecka jest tym, za kogo się poddaje? Czy można jej\jemu  zaufać? Mam nadzieję, że te przemyślenie nie doprowadzą nas do paranoi i obsesji.Bo to tylko książka!
Do Usłyszenia!


środa, 4 lipca 2018

Autopsja- Tess Gerritsen

     Genialna Tess Gerritsen, swymi kryminałami zawładnęła niejednym, czytelniczym sercem. Przed nami kolejna część przygód niezłomnego duetu Rizzoli/Isles. 
     

     "Autopsja" zaczyna się w niezwykłym miejscu.W chłodnym pomieszczeniu, gdzie króluje lekarz sądowy, Maura Isles, znajdują się liczny worki z ciałami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bacząc na jej wykonywany zawód oraz miejsce pracy, gdyby nie fakt, że w jednym z tych worków, znajduje się żyjąca kobieta. Szok i niedowierzanie, z prędkością światła, zostają zamieniona na doświadczenie zawodowe i8 kobieta zostaje przetransportowana do szpitala. Niestety już niebawem, nieznajoma morduje ochroniarza i barykadując się w budynku, zabiera ze sobą kilkoro zakładników.Wśród nich jest ciężarna Jane Rizzoli, która zamiast być pod opieką lekarzy, bowiem zaczęła się już akcja porodowa, została uwięziona przez tajemniczą porywaczkę.Nikt nie wie kim ona jest i jakie ma zamiary? Do akcji wkracza policja i FBI. Agent Dean, Maura oraz przyjaciele pani detektyw, prowadzą prywatne dochodzenie, ponieważ ich priorytetem jest życie Jane i dziecka, a ustalone przez nich fakty, są na tyle zaskakujące, że wydają się być nierealne. Prostytucja, gwałty, narkotyki, handel żywym towarem, a także morderstwa, to elementy z życia ludzi nawet na wysokim szczeblu. Tylko kto jest w to zamieszany? Jedyna osoba, która może to ustalić, musi być silna, bowiem walczy teraz za dwoje. Czy da radę?
      W tej części przygód pani detektyw, będąca już na pograniczu rozwiązania ciąży, zostaje wbrew własnej woli, wciągnięta w bardzo niebezpieczną sytuację. Jako policjantka, nadal stara się aktywnie uczestniczyć w pracy,a jej instynkty są silniejsze niż zdrowy rozsądek, przez co swoim zachowaniem i postawą, często naraża życie swego dziecka. Ta jej nieodpowiedzialność trochę mnie drażniła i szokowała zarazem. Podobnie jak jej zawziętość i upartość. Dlatego w "Autopsji" jej postać nie jest już tak pozytywna i godna podziwu. Przeciwnie, do przyjaciół Jane, którzy pomimo jej trudnego charakteru i licznych spięć, w krytycznym momencie, są w stanie zrobić wszystko, by ją ocalić.  Nie spodobała mi się także postawa Gabriella Dean'a, który znając swoją żonę, pozwalał jej ryzykować tak wiele, byleby poznać prawdę o porywaczce i spisku. W moim mniemanie, oboje po prostu nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji, jaką jest rodzicielstwo. Są zagubieni, zdezorientowani i lekkomyślni. 
     Cały pomysł na fabuł wydał mi się, tym razem, trochę przerysowany, zbyt naciągany. Zabrakło wartkiej akcji, która dodałaby czytelnikowi adrenaliny. Niestety,  tutaj Tess mnie nie zachwyciła. Jak dotąd jest to chyba najsłabsza jej powieść. Ale nie czuję się zawiedziona, bo jestem przekonana, że później będzie już tylko lepiej.

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...