sobota, 31 sierpnia 2019

"Zniknięcie Annie Thorne"- C.J.Tudor

     Poprzednia powieść C.J.Tudor "Kredziarz", mimo wielu pochwał czytelników, nie przypadła mi do gustu. Gdy swoją premierę miało "Zniknięcie Annie Thorne" dopadło mnie dziwne wrażenie, że historia może się powtórzyć. Musiałam sprawdzić.



    Arnhill- miasteczko o mrocznej przeszłości, która odcisnęła piętno na wielu mieszkańcach. Przeszłość, o której wszyscy pragną zapomnieć, ale tylko nieliczni starają się od niej uciec. Joe Thorne w wieku piętnastu lat przeżył traumatyczne wydarzenia. Pewnego wieczoru jego ukochana siostra Annie znika, by po upływie 48 godzin powrócić. Nikt nie wiem, gdzie się podziewała, ani co się jej przydarzyło. Tylko Joe wie, że Annie już nie jest taka, jak dawniej. Ale to już przeszłość, chociaż powrót w rodzinne strony możne wiele zmienić. Joe, przyjmując posadę nauczyciela w swojej dawnej szkole, pragnie uciec od własnych kłopotów, hazardowych zapędów i niebezpiecznych osób, którym winien jest sporo pieniędzy. Jednak Arnhill nie jest oazą spokoju, lecz miastem tajemnic i mrocznych wydarzeń, z którymi ponownie będzie musiał zmierzyć się Thorne. I niestety, mężczyzna nie jest tu mile widziany, o czym przekona się na własnej skórze. Czasami nie warto wracać tam, gdzie nas nie chcą! 

      Moje wcześniejsze przeczucia odnośnie tej lektury w znacznym stopniu potwierdziły się. Jakoś mnie to nie zaskoczyło. Ta książka jest znacznie słabsza od swojej poprzedniczki. Nie pomogło nawet dodanie wątku nieziemskich wydarzeń, które mogły napawać czytelnika grozą, a z których słynie m.in. King. Tutaj były one jakby całkowicie oderwane od fabuły. A to z kolei, nie wpływało na dobry odbiór powieści przeze mnie. 
  
    Połowa tego thrillera to monotonne opisy, żmudne wydarzenia i nijakie dialogi. Dopiero gdzieś po ponad 250 stronach, coś zaczęło się dziać. Akcja na chwilę nabrała tempa, jednak jej surrealizm skutecznie niwelował mój zapał. Nawet bohaterowie byli wręcz niezauważalni. Bezbarwni i apatyczni, mało charyzmatyczni i miejscami dość denerwujący. Nic więcej! 

       Podsumowując, "Zniknięcie Annie Thorne" to kolejna słaba powieść w wykonaniu C.J.Tudor, która mnie nie zachwyciła, ale i nie rozczarowała. Właśnie tego się spodziewałam. Czasami czytając jakąś przeciętną książkę, mamy wrażenie, że gdzieś w głębi autora tkwi jego potencjał, który tutaj z pewnej przyczyny nie został ukazany. W przypadku tej konkretnej książki Tudor wiedziałam, że nie dopatrzę się tej iskierki nadziei. Przerysowana fabuła, szare i niewidzialne postacie oraz brak ekscytującej akcji tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że zarówno "Kredziarz", jak i "Zniknięcie Annie Thorne" to była strata czasu. I już wiem, że w przyszłości raczej nie sięgnę po książki C.J.Tudor.

czwartek, 29 sierpnia 2019

"Too late"- Colleen Hoover

       Colleen Hoover już od jakiegoś czasu jest moim numerem jeden, jeśli chodzi o powieści typowo kobiece. Każda jej książka utwierdza mnie w przekonaniu, że warto poświęcić wolną chwilę na lekturę, która dostarcza masę emocji. Bo takie właśnie są powieści Hoover- wzruszające i intrygujące.



       "Too late"  to niezwykła historia ślepej i chorej miłości, która rani i niszczy to, co dobre, która uzależnia i otumania. Młody, przystojny i inteligentny Asa ma wszystko, czego dusza zapragnie. Pieniądze, władzę i piękne kobiety. Nic dziwnego, bowiem jest on szefem mafii narkotykowej, która grasuje na terenie uczelni. Ale do pełni szczęści brakuje mu tej jednej jedynej, która pokocha go całą sobą. To właśnie Sloan staje się jego słabością czy też obsesją. Tylko przy niej Asa zaczyna czuć coś na kształt radości i spokoju, toteż z każdym dniem coraz bardziej ogranicza jej wolność, traktując jako swoją własność. Własność, do której nikt nie ma żadnego prawa, a ten kto złamie te zasady, natychmiast gorzko tego pożałuje. A co na to wszystko Sloan? No cóż. Gdyby nie jej niepełnosprawny brat, który wymaga specjalistycznej opieki, pewnie nigdy nie godziłaby się na ten toksyczny związek. Lecz wiele się zmienia w momencie, gdy na swojej drodze dziewczyna poznaje intrygującego Cartera. Jego opiekuńczość, troska i zrozumienie to dla Sloan szczyt marzeń. Niestety bliskość tych dwojga oznacza tylko jedno- ogromne niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo, które nosi imię ASA.


      Jak dotąd wszystkie książki Colleen Hoover, które przeczytałam, były subtelne, choć ich fabuła zawierała sporo negatywnych bohaterów i takich samych wydarzeń. Jednak nigdy nie było tak mrocznie i brutalnie, a mimo to, gdzieś tam w głębi, tliła się iskierka nadziei na lepsze jutro. 

     Ta powieść to historia trudnej i toksycznej miłości. Miłości, która niesie ze sobą niszczycielską moc. Miłość, którą ktoś pomylił z pożądaniem, uzależnieniem tylko po to, by zaspokoić egoistyczne potrzeby i dowartościować siebie. To uczucie to nic innego jak obłęd, którego ofiarą stał się nasz główny bohater. Obłęd, który nie zna granic i zniszczy wszystko, co stanie na jego drodze.

     "Too late" to również jego postacie. Silne, odważne, inteligentne, gotowe do poświęceń. Wrażliwe, ale i zagubione, osamotnione, niedoceniane. Bohaterowie, którzy zrobią naprawdę wiele, by ocalić własne priorytety, by ochronić to, co kochają. Jednak są i tacy, którzy pod wpływem złych czynników społecznych w przeszłości, staczają się coraz niżej, przechodzą na mroczną stronę, w której przemoc i władza stoją na porządku dziennym. Czasami można im pomóc, choć niekiedy jest już zdecydowanie za późno. 


      Podsumowując, "Too late" Colleen Hoover to mroczna i pełna pożądania powieść, w której nie ma łatwych wyborów. Powieść, dla której zarwanie nocy nie będzie strata czasu, bowiem jest ona gwarancją silnych emocji. Nie ma tutaj miejsca na delikatność, gdyż każdy jej rozdział przesycony jest brutalnością, od której nie ma ucieczki. Ta książka jest inna, bardziej nieprzewidywalna i właśnie dlatego jest taka dobra. 
      Czy ją polecam?

       TAK, TAK I JESZCZE RAZ TAK!!!

niedziela, 25 sierpnia 2019

"Kogut domowy"- Natasza Socha

        Moje pierwsze spotkanie z twórczością Nataszy Sochy było całkowicie przypadkowe i okazało się strzałem w dziesiątkę. Podczas mojej ostatniej wizyty w miejskiej bibliotece znalazłam aż trzy książki jej autorstwa, które bez wahania zabrałam ze sobą. Jedną z nich jest "Kogut domowy". Co za tytuł, nieprawdaż?


     Jest to niebanalna historia Bereniki i Jakuba, w której mamy do czynienia z zamianą ról społecznych w małżeństwie. On- szanowany i dobrze zarabiający bankowiec, nagle traci pracę, a perspektywy na przyszłość wcale nie są tak kolorowe. Ona- matka trójki dzieci, zbuntowanej nastolatki, przedszkolaka i niemowlaka, pomiędzy obowiązkami domowymi dorabia sobie na 3/4 etatu w agencji reklamowej. Redukcja etatów zmusza Kubę do zmiany priorytetów. Odtąd to on będzie zajmował się domem i dziewczynkami, co wcale nie jest takie łatwe, jak mu się do tej pory wydawało. Zaś Nika po raz pierwszy będzie miała wielka szansę wykazać się na swoim stanowisku i to przy pomocy przystojnego, seksownego partnera. Ojoj, czyżby szykował nam się potajemny romans? Jakieś zmiany w życiu Bereniki? Będzie ciekawie i to jak!!!

     Natasza Socha w swoich powieściach często porusza tematy, które w naszym społeczeństwie są bardzo drażliwe, a które być może dotyczą wielu z nas. Zrobiła to jednak z przymrużeniem oka, jak coś zwykłego, zabawnego i do pokonania.

    "Kogut domowy" to zabawna opowieść o niespodziewanej zamianie ról, w której to mężczyzna musi zadbać o utrzymanie ogniska domowego, zaś kobieta zająć się zapleczem finansowym rodziny. Jak wiadomo, początki zawsze bywają trudne, jednak z biegiem czasu nasz bohater odkrywa wszelkie uroki związane m.in. z posiadaniem dzieci. Coś, co do tej pory było mu zupełnie obce, teraz nabrało kolorów, wywołując przy tym nowe uczucia i emocje. Zaczyna doceniać to, co ma. Zauważa także wszelkie zmiany, nawet te najdrobniejsze, jakie zachodzą u jego pociech w trakcie dorastania. A co najważniejsze, każdy nowy dzień utwierdza go w przekonaniu, że rodzina to prawdziwy skarb. Cała ta przemiana Jakuba z "głowy rodziny" w tzw. "szyję" przepełniona jest zabawnymi wydarzeniami, śmiesznymi wpadkami, osobliwymi dialogami i takim też myśleniem. 

       Podsumowując, "Kogut domowy" Nataszy Sochy to dowcipna i pełna emocji powieść o frapującej fabule, wciągającej do ostatnich stron oraz niezwykle charyzmatycznych bohaterach. Bohaterach, którzy ekscytują, wzruszają i wywołują uśmiech na twarzy czytelników. To książka, która skupia wzrok, przyciąga uwagą oraz zmusza do własnych przemyśleń. To historia, która zmienia przyjęte przez nas stereotypy, a wszystko to z przymrużeniem oka. 
                                                Zdecydowanie polecam!!!


wtorek, 20 sierpnia 2019

"Kryształowi. Łatwy hajs."- Joanna Opiat-Bojarska

      Po pierwszej części "Kryształowych. Świeża krew." Joanny Opiat-Bojarskiej  wiedziałam, że długo nie wytrzymam bez jej kontynuacji. I tak w trakcie codziennych zakupów, bez chwili zwątpienia chwyciłam za kolejny tom tej serii, który akurat był w ofercie pewnego sklepu. Szybki powrót do domu i jeszcze szybsze wykonanie niezbędnych obowiązków domowych, by wieczorem, w ciszy i spokoju , zanurzyć się w tej lekturze. 


      "Kryształowi. Łatwy hajs." Paweł Dobrogowski, ps. Driver, po ostatniej udanej akcji, której celem był Mamoa, skorumpowany glina, w końcu trafił tam, gdzie jego miejsce. Do BSWP ( Biuro spraw Wewnętrznych Policji). Swoim zaangażowaniem, sprytem i zawziętością, od teraz zaszczyca grono tzw. Kryształowych, w skrócie "psów na psy". Jego pierwszym zleceniem na nowym stanowisku będzie Łysy. Policjant, który rzekomo współpracuje z przestępcami, w tym pobiera haracze od właścicieli klubów go-go. W przeciwnym razie nieposłusznych gangsterów czeka szybki nalot policji na owe lokale i tak kończy się ich biznes. Łysy jest niebezpieczny i inteligentny, a przy tym bardzo cwany i nieobliczalny. Czy Driverowi uda znaleźć się dowody obciążające kolejnego skorumpowanego policjanta? Jego jedynym atutem jest świadek ze sporą wiedzą i ogromnymi znajomościami, jednak i on ma swoje za uszami. Gra toczy się o najwyższą stawkę!

    Moje pierwsze wrażenia tuż po tej lekturze- ta część jest nico słabsza od poprzedniej. Winę za to ponosi zbyt mała ilość akcji i monotonne tempo. Tutaj przez większość fabuły panował spokój i cisza. Czasami coś się przydarzało, co podniosło czytelnikowi adrenalinę, jednak nie trwało to zbyt długo. Nawet bohaterowie wydawali mi się nieco mniej charyzmatyczni, brutalni i dynamiczni. Owszem główna postać nadal była nieobliczalna, dzięki czemu podkręcała atmosferę tej powieści. Jednak na tle tej umiarkowanej akcji, nie wnosiło to zbyt wiele do całokształtu. W pierwszej części wszystko odbywało się z ogromną dynamiką, z tzw. Wielkim przytupem, a tutaj jakby nagle ktoś postanowił wstawić gdzieniegdzie cenzurę,by przygasić emocje. 

     Pomysł na fabułę bardzo ciekawy. Liczne spięcia i lewe działania we wnętrzu tej elitarnej grupy, początkowo ekscytowały i znacznie poprawiały atrakcyjność tego kryminału. Kryminału, który pomimo wolnego tempa i ledwie zarysowanej akcji, nadal jest frapujący i trudno się od niego oderwać. 


      Podsumowując, "Kryształowi. Łatwy hajs." Joanny Opiat-Bojarskiej to dobra i wciągająca książka, w której wszyscy grają nieczysto! W której liczy się jedynie rezultat, prywatne korzyści i zbędne ofiary. Ten kryminał to brutalni bohaterowie, ostry język i brawurowe akcje. Jeżeli poprzednia część przypadła Wam do gustu, to również i ta zyska Wasza sympatię. A ja z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

czwartek, 15 sierpnia 2019

"Twarze zła"- Brian Freeman

        Dzisiaj ponownie zawitamy do świata pełnego intryg, tajemnic i brudnych pieniędzy, a wszystko to podsycane seksualnymi popędami. Odkrywając sekrety ulic Las Vegas, będziemy podróżować wraz z Jonathanem Stridem, bohaterem powieści Briana Freemana. Na początek "Twarze zła", czyli pierwsza cześć serii ze słynnym i nieustępliwym policjantem. 


    Duluth, Stan Minnesota. Nie tak dawno, bez śladu zaginęła młoda dziewczyna. Pomimo prowadzonych przez tutejszą policję poszukiwań, nie odnaleziono dotąd ani kobiety ani jej ciała. Zupełnie jakby rozpadła się w powietrzu. Teraz historia się powtarza. Nigdzie ani śladu Rachel. Czyżby w pobliżu grasował seryjny porywacz? Ponownie do akcji wkracza Jonathan Stride. Może tym razem uda mu się rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia młodej kobiety. Aby to było możliwe, musi jeszcze bardziej się wysilić, wykazać większą spostrzegawczością, zawziętością i uporem. Być może odkryje to, co dawniej mu umknęło przy poprzednim zaginięciu. Jego dochodzenie prowadzi do pewnych sekretów, które raz na zawsze zaważą na jego życiu osobistym, przy czym towarzyszyć będzie temu sporo niepewności i negatywnych emocji. 

   Muszę przyznać, że ta książka bardzo mnie wciągnęła. Nawet bardziej niż te, które przeczytałam wcześniej. Może przyczyną jest fakt, że czytając inne części tej serii, stale zastanawiałam się nad początkowymi losami głównego bohatera i tego, co spowodowało, że jest taki, a nie inny. I teraz, gdy w moje ręce trafił pierwszy tom tej sagi, moja ciekawość sięgała zenitu i jak najprędzej pragnęłam odkryć nurtujące mnie elementy. 
    "Twarze zła" to zaskakująco ekscytujący thriller, który buduje napięcie u czytelnika już od samego początku. Niezwykle intrygujący prolog, wokół którego toczy się cała akcja tej powieści, daje sporo miejsca do własnych rozmyślań, co do konsekwencji pewnych wydarzeń. Wydarzeń, które nie dały nam jednoznacznej odpowiedzi o przeszłość. Zresztą cała ta fabuła jest nieobliczalna, zupełnie jak i jej bohaterowie. Dopiero na samym końcu poznajemy zagadkę pewnej dziewczyny, od której wszystko się zaczęło. Zaskoczenie gwarantowane. 
    Akcja, choć mało dynamiczna, to kryje w sobie wiele tajemnic i intryg, które rekompensują brak atrakcyjnego tempa. To one nadawały tej powieści mroczny charakter, przesycony niebezpieczeństwem i złem. Tutaj nic nie jest łatwe i przejrzyste. Wiele zależy od tego, pod jakim kątem spojrzymy na daną sprawę. 
   Największym atutem są bohaterowie. Odważni i inteligentni policjanci, którzy są nie tylko przystojni i seksowni, ale i skromni. Nie zgrywają Macho, przez co wydają się jeszcze bardziej atrakcyjni. Do tego piękne i silne kobiety, którym samce alfa wcale nie są potrzebni. Zdeterminowane, by robić to, co kochają, bez ograniczeń, bez strach. Także postacie drugoplanowe zaskakują swoją charyzmą m.in. druga żona Stride'a oraz zaginiona nastolatka. To dzięki nim akcja stała się jeszcze bardziej ekscytująca i zawiła. 

    Podsumowując, "Twarze zła" Briana Freemana to niesamowicie wciągający i frapujący thriller, z doskonale rozwiniętym wątkiem sensacyjnym, którego dużym plusem są bohaterowie oraz zaskakujące zakończenie. Bez wahania zachęcam innych czytelników, do zapoznania się z twórczością tego autora, bo naprawdę warto.

wtorek, 13 sierpnia 2019

"Królikula przedstawia: Kicająca groza."- Deborah Howe, James Howe



       Od pewnego czasu próbuję zachęcić moje dzieci do czytania. Nie jest to łatwa sprawa, bowiem starsza córka wkracza w okres buntowania i książki to ostatnie, na co ma ochotę. Na szczęście mój przedszkolak nadrabia za nią. Z ogromnym zaciekawieniem słucha, gdy czytam to, co sam wybrał w bibliotece. Gdy Nowa Baśń zaproponowała mi zrecenzowanie jednej ze swoich powieści, nie wahałam się ani chwili. Tym bardziej, że owa książka posiada telewizyjną ekranizację, która dzieciom przypadła do gustu. Wiedziałam, że to będzie coś dla nich. 

     "Królikula. Kicająca groza." Coś wam to mówi? Zapewne wielu czytelników kojarzy ten serial animowany, wyświetlany na co dzień przez jeden kanał telewizyjny. Tytułowa Królikula to nic innego, jak małe, sympatyczne i futrzane stworzenie, które ma dość specyficzne upodobania żywieniowe. Nocami, gdy domownicy śpią, zakrada się do lodówki i zanurza swoje małe ząbki w warzywach, by wyssać z nich soki. Niby nic nadzwyczajnego, jednak po głębszej analizie danych i kilku dobrych spostrzeżeniach, temu zwierzakowi znacznie bliżej do wampira. Bystry i energiczny kot imieniem Czesław musi teraz ochronić rodzinę oraz wiernego przyjaciela, psa Harolda, przed krwiożerczą bestią, która zamieszkała wraz nimi pod jednym dachem.
     Czytanie o przygodach Królikuli było dla nas świetną rozrywką. Tym bardziej, że cała rodziną potrafimy oglądać jej animowaną ekranizację. 
     Największą zaletą tej książki była narracja prowadzona z perspektywy zwierzaka, co dla najmłodszych czytelników stanowiło dodatkową zachętę. Dzięki opowieściom psa Harolda mogliśmy poznać ich przygody z zupełnie innej strony. To fajna lekcja dla najmłodszych. Pokazuje, że zwierzęta także mają swoje uczucia. Uczucia, które wyrażają na własny sposób, co niekiedy my ludzie źle odczytujemy. Często zdarza się, że w natłoku pracy i obowiązków, nawet nie zauważamy swoich pupili i tego, jak się zachowują. W trakcie tej lektury dzieci zadawały mi pytania o naszych czworonożnych przyjaciół. Czy oni też tak potrafią? Co myślą w danej chwili? Co czują? I dzięki tej powieści, teraz całkiem inaczej patrzą na nasze zwierzaczki.
       Kolejnym ważnym aspektem, poruszanym w tej bajce, jest reakcja na pojawienie się nowego członka rodziny. Dla nas jest to bardzo ważne wydarzenie. Podobnie jest ze zwierzętami domowymi. Im także nie jest łatwo zaakceptować kogoś nowego, kto będzie wymagał wielu uczuć i być może stanie się nowym pupilkiem rodziny. Przyzwyczajenie się do zmian wymaga czasu i zrozumienia. Królikula to stworzenie inne od wszystkich. Jedyne w swoim rodzaju, odmienne, ale to wcale nie odznacza, że jest złe czy gorsze. Ta książka uczy dzieci tolerancji wobec tej inności i akceptacji tych różnic. 
        Szata graficzna tej lektury także zasługuje na pozytywną opinię. Już sama okładka wywołała u moich pociech ogromne zainteresowanie, potem było jeszcze lepiej. Czcionka oraz forma tekstu, wsparta o czarno-białe ilustracje, podsycały ekscytację i lekki dreszczyk emocji, przez co coraz trudniej było nam się oderwać od tej powieści. 
      Podsumowując, "Królikula. Kicająca groza." Deborah'y Howe i James'a Howe to frapująca książka, pełna zabawnych sytuacji, kolorowych postaci, a do tego przesycona mrocznymi tajemnicami. Oczywiście wszystko to dostosowane do potrzeb i wieku najmłodszych czytelników. Czytelników, którzy nie tylko oddają się w świat fantazji, ale i mogą przenieść swoje spostrzeżenia do rzeczywistości. 
 Zarówno mali, jak i duzi czytelnicy polecają "Królikulę".

czwartek, 8 sierpnia 2019

"Plac zabaw"- Lars Kepler

      Duet kryjący się pod pseudonimem Lars Kepler, zyskał moją przychylność już jakiś czas temu, powieścią "Stalker". Ostatnio coraz częściej myślałam o tej pozycji i postanowiłam ponownie zasięgnąć po ich twórczość. Przypadkowy traf chciał, by był to "Plac zabaw".


      Główną bohaterką jest Jasmin Pascal- Anderson. Pani porucznik w szwedzkiej armii podczas jednej z misji w Kosowie, została ostrzelana. Zginęło dwoje jej ludzi, a ją samą mocno postrzelono. Serce Jasmin na moment się zatrzymało, a ona przeniosła się do pewnego tajemniczego miasta portowego, gdzie zbłąkane dusze czekają na swój powrót. Kilka sekund później kobieta jest wśród żywych, choć nie wie, czy to był sen czy jawa. Nieszczęśliwy wypadek sprawia, że syn Jasmin jest na granicy. Lekarze muszą zatrzymać na chwile jego serce, by przeprowadzić konieczną operację. Gdy kobieta ponownie trafia do tego miejsca, musi czym prędzej odnaleźć syna i pomoc mu wydostać się na drugą stronę. Stronę, która jest jedynym przejściem do świata rzeczywistego. Tylko, że ta droga będzie pełna niebezpieczeństw i śmiertelnych pułapek.

     Gdy sięgałam po tę książkę, jej skrócony opis na tylnej okładce brzmiał bardzo kusząco, choć niewiarygodnie. Niestety pierwsze rozdziały sprawiły, że miałam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony świat zaprezentowany w tej powieść był intrygujący, zaś z drugiej- jego irracjonalność, aż mnie raziła. Sporo minęło, zanim uczucie nudy i obojętności, zostało odrobinę zastąpione ciekawością i pozytywnymi emocjami.
      Wielokrotnie miała ogromną ochotę rzucić w kąt ten thriller, jednak zawsze coś mnie powstrzymywało. Dopiero gdzieś po połowie ta książka nabrała akcji, barw, podsycając moją ciekawość, która już prawie uległa totalnemu zniszczeniu. 

       Podsumowując, "Plac zabaw" duetu Lars Kepler to nieszablonowa powieść z mrocznym i tajemniczym klimatem, która wzrusza i szokuje zarazem. Jednak całość, osadzona w tak bardzo nierealnym świecie i trudnymi do zrozumienia wydarzeniami, to zdecydowanie nie moja bajka. Odkładając ją wcześniej, nic bym nie straciła. Ale przynajmniej nie mam żadnym wątpliwości, że to nie jest dla mnie.

niedziela, 4 sierpnia 2019

"Pentagram"- Jo Nesbo

          Już od dobrych kilku miesięcy nie miałam w rękach nic od Jo Nesbo. Ale to tylko zbieg okoliczności. Teraz ponownie powracam do kolejnej części z Harrym Holem. "Pentagram" brzmi i wygląda intrygująco, więc nie czekam i zanurzam się w tej lekturze. 



        Stolicą Norwegii wstrząsają makabryczne zbrodnie. Po ulicach Oslo grasuje bowiem "kurier śmierci", który atakuje również w biały dzień. Jego ofiary mają charakterystyczne cechy. Tutejsza policja, pomimo okresu wakacyjnego, mobilizuje swoich ludzi, choć chętnych do pracy jest niewielu. Morderca pozostawia po sobie sporo śladów, jednak nadal jest nieuchwytny. Aby go złapać, Harry Hole oraz Tom Waaler, czyli dwóch najlepszych policjantów, a zarazem dwoje największych wrogów, musi połączyć swoje siły, nim ten ponownie zaatakuje. Ta współpraca będzie niezwykle trudna, pełna napięć i licznych niedomówień, bowiem oboje mają coś na sumieniu. Czy wzajemne antypatie utrudnią im złapanie mordercy? 

          W "Pentagramie" Harry Hole będzie u kresu własnych sił, zmierzając ku upadkowi. Kłopoty z Rakel oraz niewyjaśniona sprawa śmierci jego koleżanki z pracy, coraz bardziej wpędzają go w alkohol. Rozchwiany emocjonalnie komisarz musi po raz ostatni wykazać się swoim geniuszem śledczym, bo to jego jedyna deska ratunku. Tak prezentowany jest nasz główny bohater w tej części, przez co niestety znacznie traci w moich oczach. Autor non stop przypomina nam o jego kłopotach z alkoholem, co zaczyna mnie już nudzić i trochę denerwować, a robienie z niego "inteligentnego menela" także ma swoje granice. I tutaj chyba są one już powoli przekraczane. Jednym słowem nasz bohater to chodzące nieszczęście o nadzwyczajnych umiejętnościach, lecz o słabym charakterze. 
         Jeżeli chodzi o fabułę to również nie wywarła ona na mnie aż tak mocnego wrażenia, na jakie się szykowałam. Było bez polotu, monotonnie i mało atrakcyjnie. Akacja choć dynamiczna, to słabo ekscytująca i mocno przewidywalna. A przecież nie tego można było się spodziewać po Nesbo.

        Podsumowując, "Pentagram" jak dotąd, okazał się najsłabszą częścią tej serii. Częścią, w której charyzmatyczni bohaterowie tracą swoje wdzięki i uznanie, a historia nie wywołuje takiego zainteresowanie, jak wcześniej. Jedynym plusem jest zakończenie, które odrobinę mnie zaskoczyło. Mam wrażenie, ze autor miał doskonały pomysł na fabułę, jednak nie potrafił jej idealnie przelać na papier i tak powstało to, co jest! A jest PRZECIĘTNIE- niestety!

sobota, 3 sierpnia 2019

"Grzech zaniechania"- Małgorzata Rogala

          Idąc za ciosem, tuż po lekturze "Dobrej matki", sięgnęłam po kolejną część przygód Agaty Górskiej i Sławka Tomczyka. A więc czas na "Grzech zaniechania" Małgorzaty Rogali. 



         Ciało znanej i szanowanej psychiatry, Antoniny Brzozowskiej, szefowej prywatnego ośrodka terapeutycznego, znajduje jedna z jego pracownic. Sprawę tej tajemniczej śmierci prowadzi niezawodny duet, Górska i Tomczyk. Z pozoru wszystko wygląda na śmiertelny wypadek, jednak w trakcie dochodzenia, wychodzą na jaw pewne sprawy, które mogą świadczyć o morderstwie. 
       Także w życiu osobistym pani aspirant Agaty Górskiej pojawiają się delikatne kłopoty. Otóż Górska podejrzana jest o zamordowanie swojego byłego partnera, Michała Stępnia. Od tej pory nie ma już miejsca na przestrzeganie zasad i czystą grę. Liczy się jedynie prawda. 

       "Grzech zaniechania" to kolejny doskonały kryminał psychologiczny, który wciąga i fascynuje już od pierwszych stron. Jest to emocjonująca powieść, obok której nie da się przejść obojętnie, szczególnie zważywszy na problemy, jakie ona porusza. Problemy, które nurtują ówczesne społeczeństwo każdego dnia. Wykorzystywanie władzy i prestiżu społecznego tylko po ty, by zaspokoić własne potrzeby kosztem czyjegoś zdrowia lub życia, prędzej czy później będzie miało swoje przykre konsekwencje. Mroczne i niebezpieczne konsekwencje. 
       Jak już wspominałam wcześniej, największym plusem prócz historii są jej bohaterowie. Jednak mam delikatne wrażenie, że wraz z kolejnymi częściami tej serii, również postacie drugoplanowe stają się coraz bardziej atrakcyjne, wyraziste i przekłuwające uwagę. Podobnie jak sami mordercy, których ciężko wytypować, aż do ostatnich rozdziałów.

       Podsumowując, "Grzech zaniechania" to ekscytująca i dociekliwa lektura, której sercem są bohaterowie oraz niebanalna fabuła, pełna intryg i nagłych zwrotów akcji. Małgorzata Rogala ponownie zachwyciła mnie swoją powieścią. Powieścią, która frapuje, grając na emocjach czytelników. 
       Zdecydowanie polecam tę książkę, zresztą jak każdą inna tej autorki.

czwartek, 1 sierpnia 2019

"Obserwuję Cię"- Teresa Driscoll

        Czy mieliście kiedyś wrażenie, że jesteście obserwowani? W miejscu pracy, na ulicy lub co gorsza, nawet we własnym domu? Może to tylko nasza wyobraźnia, czyste złudzenie. W sumie nie ma się co martwić. No chyba, że faktycznie ktoś nas obserwuje. Wtedy pozostaje nam mieć się na baczności. 


      Małe miasteczko w Kornwalii. Ciche, bezpieczne i spokojne. Dwie szesnastolatki, Anna i Sarah, wyruszają samotnie na swoją pierwszą samotną wyprawę do Londynu. W pociągu poznają młodych mężczyzn, przystojnych i wygadanych.Tym samym wagonem podróżuje Ella Longfield. Kobieta już od dłuższego czasu przysłuchuje się rozmowie nastolatek z nowo poznanymi chłopakami. Ta niewinna wymiana zdań coraz bardziej niepokoi kobietę. Istotną rolę odgrywa tutaj wiadomość, że chłopcy dopiero co wyszli z więzienia. Ella nie czeka na ciąg dalszy, tylko opuszcza przedział, bo tak naprawdę nie wie, jak powinna postąpić. Czy ostrzec dziewczyny przed podejrzanymi typami? Czy też się nie wtrącać? Jak się okazuje nazajutrz, Anna znika w tajemniczych okolicznościach i nikt nie wie co się z nią stało. Ella jako świadek niewiele może pomóc, a na domiar złego stale targają nią wyrzuty sumienie, że nic nie zrobiła wtedy w pociągu. Mija rok od zaginięcia Anny, po którym Ella zaczyna dostawać ananimowe listy z pogróżkami. Ich adresat podobno wie, co się stało nastolatce. Tylko kto nim jest? I dlaczego kontaktuje się ze świadkiem?

     "Obserwuję Cię" Teresy Driscoll to wciągający thriller, pełen tajemnic i intryg, który poruszy nasze emocja, podrażni wrażliwe struny ludzkiej duszy. Szczególnie tym czytelnikom, którzy są rodzicami, bowiem w ich życiu stale gości niepokój o przyszłość swoich pociech. A ta książka nie daje ukojenia, nie uspokaja. Wręcz przeciwnie. Ona nie tylko szokuje i napawa lękiem, ale i daje nam sporo przestrzeni do własnych rozmyślań.
     Jednak pomimo frapującej fabuły, pełnej intryg i sekretów, licznych bohaterów i mrocznego charakteru, nie jest to powieść, która zapadnie w mojej pamięci na długo. Być może jest to wina mało charyzmatycznych postaci, które nie wnosiły zbyt wiele do tej historii. Apatyczność, bierność, bezbarwność tych osób ani na moment nie pozwalała rozwinąć skrzydeł akcji, której tak brakowało mi w tym thrillerze.

      Podsumowując, "Obserwuję Cię" Teresy Driscoll to przeciętna powieść, w której niestety zawiodła treść i bohaterowie. Początek wciągający i ekscytujący, lecz później było już tylko nudniej i mało dynamicznie. Jedyny plus to zakończenie, które mnie odrobinę zaskoczyło, choć patrząc na całokształt tej książki, to nie zmienił on wiele. 
Czy polecam ją innym czytelnikom? Raczej nie!!!

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...