piątek, 31 stycznia 2020

"Pacjent"- Sebastian Fitzek

         Podobno Sebastian Fitzek to mistrz thrillerów psychologicznych. Ile prawdy jest w tym stwierdzeniu- na własnej skórze zamierzam się przekonać. Jednego jestem pewna, w jego książkach nic nie jest takie, na jakie wygląda. "Pacjent" to moje drugie spotkanie z twórczością tego autora, wcześniej był tylko "Lot 7A", ale już wiem, że to będzie udana przygoda. 


    Po niemieckich ulicach grasuje niebezpieczny i nieobliczalny morderca, Tramnitz, który porywa małe dzieci, a następnie znęca się nad nimi i zabija. Ciała dokładnie ukrywa, a sam pozostaje nieuchwytny. Tylko dziwnym trafem, zostaje on pojmany i umieszczony w zakładzie psychiatrii sądowej o największym rygorze. Teraz społeczeństwo może już spać spokojnie, choć jest ktoś, kto nadal cierpi po stracie ukochanego synka, Maksa. To zdesperowany ojciec, którego dziecko porwano rok temu i nadal nic o nim nie wie. Jedyna nadzieja w Tramnitzie, który najprawdopodobniej zna prawdę o Maksie, tylko, że on uparcie milczy. Rozżalony ojciec decyduje się na bardzo niebezpieczny krok- sam ma zamiar zostać pacjentem szpitala, w którym przebywa ten groźny morderca. Jak daleko można posunąć się, by poznać prawdę? I czy ta prawda będzie tego warta?

     Przyznam szczerze, że ta powieść bardzo mnie wciągnęła. Jeszcze kilka tak intrygujących historii  i faktycznie sama będę mogła nazwać Fitzka mistrzem w tym gatunku. Choć już te dwie przeczytane przeze mnie książki są gwarancją dobrych i ciekawych lektur. 

    "Pacjent" to z pozoru bardzo przejrzysta historia zdesperowanego ojca, który za wszelką cenę pragnie odnaleźć syna. Decydując się  na tak bezpośredni krok, jakim jest pobyt w zakładzie psychiatrycznym, musi wyrzec się wszystkiego, co zna i zacząć "tańczyć tak, jak mu zagrają". Zostając pacjentem tego szpitala, wyzbywa się resztek swojej godności i tożsamości. A wszystko to, by nawiązać kontakt z Tramnitzem i dostać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Jego celem jest zdemaskowanie mordercy, odnalezienie tajemniczego pamiętnika, a co najważniejsze- przeżycie w miejscu, gdzie zło czai się niemal na każdym kroku. Na tym kończą się nasze pozory. 

   Im dalej brniemy w tą fabułę, tym staje się ona coraz bardziej nieprzewidywalna. Z każdym kolejnym rozdziałem, autor wprowadza coraz szybsze zwroty akcji i jeszcze więcej niebezpiecznych bohaterów. Fabuła z biegiem czasu przybiera coraz mroczniejszy i brutalniejszy charakter, szokując czytelnika każdym nowym wydarzeniem. A na końcu staje się tak zagmatwana, a przy okazji doskonale zaskakująca. 

    Podsumowując, "Pacjent" Sebastiana Fitzka to ekscytująca, a zarazem przerażająca historia zdesperowanego człowieka, który stracił już wszystko i nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. Fabuła, w której ktoś brutalnie znęca się nad dziećmi, a następnie je morduje, wywołuje u czytelnika szok, strach , niedowierzania, a następnie odrazę i chęć zemsty. Jest to lektura, która od samego początku, aż do ostatnich stron, trzyma w ogromnym napięciu i jeszcze większej niepewności.Tym bardziej, że zakończenie totalnie wbiło mnie w fotel, za co należą się autorowie wielkie pokłony.

środa, 29 stycznia 2020

"Bezlitosna siła. Polluks"- Agnieszka Lingas-Łoniewska

      Twórczość Agnieszki Lingas-Łoniewskiej już od jakiegoś czasu, kojarzy mi się z miłością, pożądaniem i brutalną walką o marzenia. W ten emocjonalny kanon idealnie wpasowuje się seria "Bezlitosna siła". Za mną już "Kastor" z obezwładniającym Kostkiem oraz "Polluks" z demonicznym Patrykiem. 


    Polluks to istny diabeł, z piękną twarzą, boskim ciałem i czarnymi jak noc oczami, w których czai się mrok. Tak go widzą inni, jednak tylko najbliżsi znają jego drugie, nieco subtelniejsze, oblicze. Patryk "Polluks" Rotter żyją wyłącznie dla zemsty, która od dawna jest jego obsesją. Obsesją, którą napędzają demony przeszłości. Ten przystojny właściciel klubu to nie tylko obiekt pożądania niemal każdej kobiety, ale i ich przekleństwo. Przekleństwo, które dopadło także bystrą i niezależną Martynę, przyjaciółkę Kostka i właścicielkę fundacji dla kobiet. Sama ma za sobą traumatyczne przeżycia, a mimo to zakochuje się w tym tajemniczym i mrocznym mężczyźnie. Ta znajomość jest niczym pakt z samym diabłem, który ocieka namiętnością i bardzo rani. I choć oboje mają się ku sobie, to strach przed bliskością paraliżuje Polluksa. Jak potoczą się losy naszych bohaterów? Czy odważą się zaryzykować wszystko, co mają, dla tego uczucia? I czy to uczucie będzie w stanie pokonać najpotężniejsze demony przeszłości?

    Moje wrażenia tuż po lekturze- jest znacznie mniej niebezpieczna i nieprzewidywalna niż część poprzednia. "Kastor" to było mocne uderzenie, z dynamiczną akcją i nieprzewidywalnym bohaterem. Tutaj było dość umiarkowanie, jak na tak wybuchowy charakter naszych głównych postaci. To tak, jakby musieli się kontrolować. W poprzedniej powieści zawsze ktoś dostawał po "mordzie", a tutaj ledwo jedna lub dwie takie sytuacje miały miejsce. Oczywiście nie wliczam w to najważniejszej finałowej walki. Przyznam, że nie tego spodziewała się po tak nieokiełzanym Polluksie. Nawet główna bohaterka wydawała mi się przytłumiona i zagubiona, a mimo to z wielkim zaangażowaniem śledziłam jej losy i wiernie kibicowałam. To kobieta, którą sama chętnie bym poznała i być może się z nią zaprzyjaźniła. 

       Fabuła ciekawa, pełna tajemnic, choć nieco mniej dynamiczna niż poprzednio. Ograniczone brutalne sceny, mniej wulgaryzmów i bardziej spokojna atmosfera to kolejne plusy tej historii, dzięki czemu czyta się przyjemniej i szybciej. Tylko trochę za spokojna akcja, jak dla mnie. 

    Podsumowując, "Bezlitosna siła. Polluks" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to nieco subtelniejsza część tej serii, z delikatniejszą fabułą, powolniejszym tempem i ocenzurowanymi bohaterami. Pomimo tych kilku minusików, z wielkimi emocjami i silną ekscytacją przeżywałam tę historię. Historię, która intrygowała, pociągała i szokowała, a zarazem niezmiernie fascynowała. To powieść, która tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden dzień, a teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i kolejnego przystojnego samca alfa. 

P.S.
POJEDYNEK 
KASTOR- POLLUKS
     1         -    0

niedziela, 26 stycznia 2020

"Pierwszy śnieg"- Jo Nesbo

       Kilka recenzji wstecz, wspominałam o pewnym rozczarowaniu "Wybawicielem" Jo Nesbo. Jednak nie przeszkadzało mi to w ponownym sięgnięciu po twórczość tego autora. Z miłą chęcią podążyłam w kolejną podróż z komisarzem Harry'm Hole'm po ulicach Oslo i to w chwili, gdy na owe miasto spadł "Pierwszy śnieg"


    Listopad. Wraz z pojawieniem się pierwszych oznak zimy, dochodzi do kilku brutalnych morderstw. Ofiarami są zamężne kobiety, zaś w okolicach miejsc zbrodni stoi świeżo ulepiony bałwan. Czyżby te zabójstwa miały coś wspólnego z pewnym listem, jaki niedawno otrzymał Harry Hole od anonimowego nadawcy? Nadawcy, który podpisał się jako rzekomy "Bałwan"! Policyjny komisarz jednego jest pewien-  po Oslo właśnie zaczyna grasować niebezpieczny seryjny morderca. 

    Tym razem ani przez moment nie poczułam się zawiedziona. Cała intryga kryminalna została tutaj bardzo precyzyjnie zbudowana. I to tak, by czytelnik nie domyślił się prawdy aż do samego końca. Prawdy, która okaże się nadzwyczaj zaskakująca. Wszystko to za sprawą nagłych zwrotów  oraz licznych zgubnych tropów w trakcie całego policyjnego dochodzenia. Autor nie tylko kilkakrotnie wyprowadzał "w maliny" naszych bohaterów, ale i samego czytelnika. Przynajmniej tak właśnie było ze mną. Mój podejrzany nadal pozostaje dla mnie pewną zagadką, ponieważ kryje on w sobie lekkie niedopowiedzenie (amator "grzybów"). Tak było od samego początku i tak jest teraz. Coś mi w nim nie pasuje, tylko jeszcze nie wiem co!

     Harry Hole również zyskał w moich oczach, choć myślałam, że już w poprzednich częściach jest niemal na samym dnie. A tak znowu zaczyna przypominać dawnego siebie z pierwszych tomów tej serii. Ponownie jego postawa zaczyna mnie intrygować i ekscytować, a nie tak jak wcześniej denerwować i irytować. Nasz główny bohater staje się silnym, niezawodnym i rozsądnym człowiekiem, na którego znowu można liczyć. 

     Podsumowując, "Pierwszy śnieg" Jo Nesbo zdecydowanie trafił w moje gusta. Z wielką przyjemnością oddawała się tej lekturze, choć była ona w formie kieszonkowej, czego bardzo nie lubię. Fabuła pełna tajemnic i zawiłych intryg, dynamiczna akcja oraz ponownie coraz bardziej atrakcyjnie bohaterowie, czyli wszystko to, co uwielbiam. Taki właśnie jest "Pierwszy śnieg"- dobry, wciągający i zaskakujący.

czwartek, 23 stycznia 2020

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo"- Taylor Jenkins Reid

         Po bardzo słabej książce Michelle McNamara, dotyczące poszukiwań seryjnego mordercy w USA, przyszedł czas na coś lekkiego i przyjemnego. "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" Taylor Jenkins Reid nie tylko zachwyciła mnie swoją okładką, ale i mocno intrygującą fabułą. 



   Piękna i utalentowana Evelyn Hugo ma za sobą spory bagaż doświadczeń. Choć początki jej kariery nie należały do najłatwiejszych, to z biegiem czasu stała się ona ikoną hollywoodzkich filmów. To imponujące życie gwiazdy, w blasku fleszy, opływające zarówno w luksusy, jak i w skandale, było świadkiem wielu jej wzlotów i upadków. Hugo słynęła ze zmysłowego ciała, ogromnego talentu oraz z posiadania aż siedmiu mężów. Teraz, gdy ma już swoje lata, Evelyn pragnie podzielić się swoją historią z pewna młodą dziennikarką, Monique. To właśnie jej emerytowana aktorka opowie o życiu, jakie wiodła, o jedynej i prawdziwej miłości, o trudnych czasach dla zarówno dla niej, jak i jej najbliższych przyjaciół. Po raz pierwszy wyzna rzeczy, o których świat nigdy jeszcze nie słyszał. Rzeczy, które zmieniły Evelyn, a teraz zmienią również Monique. 

     "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to historia pewnej kobiety, która  wyszła z ogromnej biedy, nie mając ku temu zbyt wielu możliwości, głównie dzięki swojej determinacji i silnej woli. Pokonując przeszkody, systematycznie pięła się ku górze, czerpiąc z życia jak najwięcej. Życia, które kręciło się przede wszystkim wokół jej sławy i licznych skandali. Evelyn była jedną z największych intrygantek, która dla dobra ukochanych osób, poświęciła wiele. To kobieta sukcesu, wytrwała, zdecydowana, egoistyczna i lekceważąca wszystko i wszystkich. Lecz przy głębszym zapoznaniu okazują się, że miała ona ogromne serce, była wrażliwa i ciepła. To cechy, o których wiedzieli jedynie jej najbliżsi. Jedno jest pewne- Evelyn Hugo była tak tajemnicza i intrygująca, jak wymagał od tego ówczesny świat. Świat, który nie tolerował inności, odmienności i stanowczości. 

     Powieść Taylor Jenkins Reid jest niezwykle lekka i przyjemna, a w dodatku pełna kuszących sekretów i niespodziewanych sytuacji. Fabuła, w której autorka przeplata wydarzenia z przeszłości z teraźniejszością, pozwala czytelnikowi stworzyć swój własny obraz głównej bohaterki. Obraz, który momentami będzie szokował i napawał odrazą, a równocześnie może wywołać empatię i zrozumienie Evelyn i jej stylu życia. Obraz, który wiązać się będzie z wyrachowaniem, przedmiotowym traktowaniem ludzi i żądzą sławy ponad wszystko. Obraz, w którym gwiazdy Hollywood dążą do celu po trupach i aby tam zaistnieć, trzeba być przebojowym i bez skrupułów. Taka właśnie była nasza bohaterka, która w zaciszy swoich czterech ścian, pokazywała silne emocje, jakie nią targały, a jakie nie miały prawa ujrzeć światła dziennego. W przeciwnym razie zewnętrzny świat by ją zniszczył. Nią samą i jej najbliższych. 

    Podsumowując, "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" Taylor Jenkins Reid to doskonała lektura na każdy dzień. Lektura, która uspokaja skołatane serca, dając czas na wytchnienie, a przy tym pobudzi naszą wyobraźnię i silne, lecz bardzo przyjemne emocje. Pomimo dość kontrowersyjnej fabuły i równie nietuzinkowej bohaterce, ta książka jest lekka i subtelna. Dodatkowy plus za to, że nie ma ona w sobie ani grama zbędnego tekstu, dzięki czemu całość jest mocno frapująca i ogromnie wciągająca, tajemnicza i intrygująca. W końcu zawiłe intrygi to przecież chleb powszedni naszej głównej bohaterki. Bohaterki, która kusi i rozpala zmysły, podobnie jak cała ta historia. Historia, która szczerze polecam do bliższego zapoznania.

środa, 22 stycznia 2020

"Wybawiciel"- Jo Nesbo

      Czy jest szansa na przebaczenie dla kogoś, kto nie żałuje popełnionych błędów? A jeśli ten sam ktoś, nie czuje zupełnie nic, dlatego nie liczy się z konsekwencjami swoich czynów? Czy i dla niego "sprawiedliwość" jest bezstronna?


    "Wybawiciel" Jo Nesbo to kolejna część przygód komisarza Harry'ego Hole'a, który ma za zadanie rozwikłać sprawę tajemniczej śmierci jednego z członków Armii Zbawienia. Człowieka, którego w biały dzień, na przedświątecznym koncercie, w tłumie ludzi, ktoś zamordował. Pojedynczy strzał prosto w głowę i to z bardzo bliskiej odległości. Niestety, nikt nie zapamiętał twarzy zamachowca. I choć w gazetach widnieje jego wizerunek, nadal pozostaje nieuchwytny. A tymczasem on sam przechadza się niemal każdego dnia ulicami Oslo, stając się niewidocznym dla innych, niczym duch. Niebezpieczny i bez skrupułów. Hole rozpoczyna pościg za mordercą, którego finał zdecyduje o jego przyszłości w policyjnych szeregach. W jednej chwili odszedł na emeryturę jego przełożony oraz najlepszy przyjaciel w jednym i władza się zmieniła. Od teraz już nic nie będzie takie, jak dawniej. 


   Zagłębiając się w następnych częściach tej serii, mam wrażenie, że każda kolejna powieść jest znacznie słabsza, a główny bohater coraz mniej charyzmatyczny i atrakcyjny. Wraz z upływem rozdziałów, jego postać stawała się denerwująca, nudna i negatywna. Stałe przypominanie o jego problemach już mnie zmęczyło. To wszystko spowodowało, że Hole stracił całą swoją przebojowość, a będzie już tylko gorzej. 
   
 Fabuła bardzo złożona,  zbyt obszerna, momentami żmudna i warta pominięcia, co czasami mi się zdarzało (nic nie straciłam przez to), a mimo to nadal była dość ciekawa i nieco nieprzewidywalna. 

  Skoro nasz główny bohater nie wykazał się silnym charakterem, ktoś musiał to nadrobić. I tak właśnie było z postaciami drugoplanowymi, którzy okazali się bardzo frapujący, zdumiewająco inteligentni, odważni i przebiegli. To oni podtrzymywali akcję tej historii, nadając jej zmienny tor, stając się jej najmocniejszym punktem. 

    Podsumowując, "Wybawiciel" Jo Nesbo to niestety tylko przeciętny kryminał z ciekawą fabuła, jednak zbyt słabymi bohaterami. To nie jest już ten Nesbo, jak na początku- genialny, nieszablonowy i pociągający. Stał się nudny, przewidywalny i wkurzający. Zastanawiam się, jak będzie dalej, choć już teraz czuję się mocno rozczarowana tym, co właśnie przeczytałam. A przecież nie tego się spodziewałam po tym doskonały autorze!

poniedziałek, 20 stycznia 2020

"Obsesja zbrodni. "Prawdziwa historia najbardziej poszukiwanego seryjnego mordercy w USA""- Michelle McNamara

        "Prawdziwa historia najbardziej poszukiwanego seryjnego mordercy w USA". Taki opis, widniejący na przedniej okładce książki Michelle McNamara pt."Obsesja zbrodni", może zwiastować tylko jedno- mocne wrażenia i niezapomnianą fabułę. W związku z tym, czy jej zawartość będzie równie fascynująca, jak zapowiedź?


   Tajemnicy mężczyzna przez ponad dekadę terroryzuje mieszkańców USA. Na jego koncie jest pięćdziesiąt brutalnych gwałtów i dziesięć sadystycznych morderstw. Nieuchwytny, nieobliczalny i bez skrupułów.  W środku nocy napada na samotne, bezbronne kobiety, a z czasem i pary, związuje, gwałci, a niektórych następnie zabija. I to wszystko w ich własnej sypialni, czyli tam, gdzie powinni czuć się najbezpieczniej. W trakcie napadu nie pozostawiał po sobie prawie żadnych śladów, po czym rozpływał się w powietrzu. Policja przez kilkadziesiąt lat była totalnie bezsilna, a przestępca nieosiągalny. Pewna dziennikarka kryminalna, Michelle McNamara, postanowiła nieco pogrzebać w sprawie tego seryjnego mordercy, który z biegiem czasu stał się jej obsesją. Obsesją, która zapoczątkowała odkrycie nowych faktów i znacznie bardziej przybliżyła policję do schwytania sprawcy tych okrutnych zbrodni. Ale była to również obsesja, której Michelle poświęciła swoje życie, całkowicie i boleśnie. 

   Z wielkimi emocjami, silną ekscytacją i ogromną niecierpliwością sięgnęłam po tę lekturę. Lekturę, która zapowiadała się wyjątkowo doskonale, a która w rezultacie okazała się moją czytelniczą katorgą. Katorgą, która trwała około tygodnia i każdego dnia miałam wielką ochotę  rzucić ją w kąt. Monotonna, żmudna, ze sporą ilością zbędnych opisów i osobistych dygresji samej autorki. Wszystko to napisane bez charyzmy, precyzyjnie, aczkolwiek sucho i bez emocji. Zero interesującej akcji, tylko flegmatyzm i bezbarwność. Niestety, coraz częściej zdarzało mi się pomijać poszczególne akapity, a później i nawet całe strony. Pozostałe i tak nie wniosły zbyt wiele. 

     Podsumowując, "Obsesja zbrodni" Michelle McNamara, pomimo wielu doskonałych opinii i wysokich ocen na licznych portalach czytelniczych, jak dla mnie okazała się największym rozczarowaniem. To lektura, w której nie znalazłam ani jednego pozytywnego elementu, który by mnie oczarował i pobudził moją ekscytację. Z wielką niechęcią doczytałam ją do końca, męcząc się niemiłosiernie, ale nie lubię przerywać książki, którą czytam. Nawet w takich wypadkach, jak ten. Teraz pozostaje jedynie oddać ją do biblioteki i zapomnieć.

niedziela, 19 stycznia 2020

"Ściema"- K. Bromberg

       Nie przepadam za lukrowanymi romansami, w których już od samego początku czytelnik wie, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Takie przesłodzone historie, z idealnymi postaciami to nie moja bajka. Jednak coraz częściej zdarza mi się sięgać po zmysłowe powieści kobiece, w których nie zabraknie mocnego i dosadnego języka, scen ociekających seksem i pożądaniem oraz silnych bohaterów. Jedną z autorek, które ostatnio stale goszczą na moich półkach, jest bez wątpienia K.Bromber, która skradła moje serce serią "Mój zawodnik". Teraz czas na "Ściemę".


    Czy można udawać zakochaną/zakochanego tak, by nikt nie poznał prawdy, że jest zupełnie inaczej? Czy takie odgrywanie miłości spowoduje, że sami w nią uwierzymy?  Czy w porę odnajdziemy w sobie siłę, by wyplątać się z tej zabawy, nawet wbrew temu, co podpowiada nam serce? Gdzie tak naprawdę tkwi granica pomiędzy rzeczywistością, a pragnieniami?
    Młody, bogaty i niezwykle arogancki biznesmen, Zane Philips, jest zagorzałym singlem, który czerpie z życia garściami. Żadna kobieta mu się nie oprze, z czego doskonale zdaje sobie sprawę. Właściciel boskiego ciała, bystrego umysłu i mało urokliwego psa, Śliniaka. Sam nie wierzy w prawdziwą miłość, a mimo to zakłada portal randkowy, w którym przy pomocy sztucznej inteligencji, każdy znajdzie swoją drugą połówkę. Wystarczy tylko, by pewien ceniony i szanowany starszy pan, szepnął kilka ciepłych słów swoim znajomym. Nic trudnego- do czasu, gdy na drodze Philipsa staje zadziorna i zjawiskowa modelka, Harlow Nicks. Ten wulkan energii, z ciętym językiem to nie tylko piękna twarz i ciało, ale również otwarty i bystry umysł. Kilka słów za dużo, kilka niedomówień i zbyt pochopnych decyzji, a konsekwencje stają się mało przyjemne. Przynajmniej początkowo. Otóż, by biznes Zane'a stał się sukcesem, musi on przez dwa miesiące udawać parę z Harlow i wspólnie promować jego portal. Z tej pozornie zwykłej znajomości, wyrasta coś pięknego, namiętnego i silnego. Pytanie tylko czy oboje podążą za tym uczuciem, oddając mu się bezgranicznie? Tym bardziej, że ten związek okazuje się nieco zbyt toksyczny.

     I tak oto K.Bromberg ponownie mnie zauroczyła. Fabuła niby banalna: bogaty facet, bożyszcze każdej kobiety, typowy arogancki i egoistyczny samiec alfa oraz dziewczyna, która swoją determinacją odkrywa jego wrażliwą duszę i gołębie serce. Oczywiście po drodze czeka ich sporo przeszkód, które często sami sobie stworzyli. Jednak sposób, w jaki autorka przedstawiła tę historię sprawia, że nie mogłam się od niej oderwać. Wszystko opisane lekko, przyjemnie, z nutką pikanterii, tak, by nie wpędzić czytelnika w monotonię.

    Ta powieść aż kipi namiętnością, gorącym uczuciem i zmysłowym seksem. Z drugiej strony opowiada o własnych lękach, trudnych przeżyciach i potrzebie akceptacji. Strach przed powielaniem rodzinnych błędów stał się dominującym czynnikiem, który ukształtował naszych bohaterów. Bohaterów, którzy bali się ponownego odrzucenia i wzajemnego zranienia, a mimo to, pod wpływem właściwej osoby, zapragnęli czegoś nowego. Czegoś, co być może da im szczęście, choć wymaga wielu poświęceń. 

    Podsumowując, "Ściema" K.Bromberg to gorący romans, ze sporą dawką pożądania, ostrych scen oraz nieprzeciętnymi bohaterami. Bohaterami, którzy w jednej chwili fascynują i intrygują, a następnie wprowadzają pewien niesmak i irytację. Pełni tajemnic, sprzecznych uczuć, trudni do odgadnięcia, nie mówiąc już o zrozumieniu. Jeden minus- maksymalnie egoistyczni i aroganccy, co lekko mi przeszkadzało. Pozornie oklepana fabuła, w wykonaniu tej autorki, stała się ciekawa i ekscytująca, przyjemna i działająca na naszą wyobraźnię. To lektura, którą czyta się bardzo szybko, nawet nie zarywając nocy. Z wielką przyjemnością oczekuję na kolejne powieści Bromberg, jakie znajdę w bibliotece.


  

sobota, 18 stycznia 2020

"Mara"- Małgorzata Michał Kuźmińscy

         Pierwszy raz spotkałam się z etnokryminałami, gdy sięgnęłam po twórczość Kuźmińskich. Na pierwszy rzut poszedł "Pionek". Ta wyjątkowo specyficzna powieść od samego początku przypadła mi do gustu, zaś "Śleboda" to był strzał w dziesiątkę. Przede mną teraz już tylko "Kamień", którego niestety, nie było w bibliotece, w związku z tym w zamian zaczęłam "Marę"


       Dziennikarz Sebastian Strzygoń powraca w rodzinne strony, by na prośbę siostry, przypilnować remontu domu, w którym oboje się wychowali. Familijny dom to idealne miejsce na odpoczynek od mediów, pracy i wielkomiasteczkowego  zgiełku, a przy okazji odpowiedni czas na osiągniecie równowagi psychicznej. Początkowo w Dąbrowie Tarnowskiej nic się nie dzieje- spokój,  harmonia i bezpieczeństwo. Wszystko zaczyna zmieniać się wraz z odkryciem tajemniczych zwłok w dziadkowym sadzie Sebastiana. Czyj szkielet odnaleźli w ziemi robotnicy? I dlaczego akurat tutaj? Te i inne pytania kotłują się teraz w głowie dziennikarza. Pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi. Ale czy na pewno? Możliwe, że wiele sekretów kryje się w przeszłości Dąbrowy Tarnowskiej i jej mieszkańców. Sekrety, które jedno mają imię- Judenjagd - to mroczne i pełne cierpienia polowanie na ukrywających się Żydów w czasie wojny.  Gdy Strzygoń prowadzi swoje prywatne dochodzenie odnośnie tożsamości odnalezionego ciała, na terenie wioski ktoś morduje jednego z mieszkańców i upozorowuje śmiertelny wypadek, ktoś inny natomiast maluje antysemickie graffiti na synagodze oraz świeżym grobie zamordowanego. Czy te nagłe zdarzenia są jakoś ze sobą powiązane? Czy przyczyna tkwi w znalezionych zwłokach? Wszelkie tropy prowadzą do smutnej i krwawej przeszłości tego miasteczka.  Przeszłości, o której wielu pragnie zapomnieć. Przeszłości, która skrywa bardzo niewygodną prawdę. 

    Za mną już trzy z czterech etnokryminałów Małgorzaty i Michała Kuźmińskich. Jak na razie na prowadzeniu jest "Śleboda", zaś to właśnie "Mara" wydaje mi się najsłabsza. Pomimo ciekawej fabuły z ekscytującymi wątkami historycznymi, zdecydowanie męczyłam się podczas tej lektury. Zabrakło mi w niej dynamicznej akcji, która napędzałaby moją adrenalinę, pochłaniając w wir niebezpieczeństw i nieobliczalności. Tutaj przez znaczną część powieści niewiele się działo, często bywało monotonnie i sennie. Dopiero pod koniec tej książki tempo nabrało rozmachu, wywołując u mnie przyjemną satysfakcję. 

    W "Marze" głównie bohaterowie sprawiali wrażenie wypalonych zawodowo, prywatnie zagubionych, bez wcześniejszej charyzmy i przebojowości. Nawet poboczne postacie nie wywarły na mnie zbyt pozytywnego odczucia. Zdarzały się momenty, w których ich zachowanie nieco drażniło, lecz nie na tyle mocno, bym choć przez chwilę zapragnęła rzucić tę powieść w kąt. 


    Podsumowując, "Mara" Małgorzaty i Michała Kuźmińskich to dobra i wciągająca lektura, która wywołuje sporo emocji. Pomimo kilku niesnasek, bardzo chętnie podążałam wraz z bohaterami, po mrocznych tajemnicach Dąbrowy Tarnowskiej. Ta książka wzrusza i szokuje swoją fabułą. Jedyny minus za miejscowy brak akcji oraz "zużyte" główne postacie, co delikatnie mnie rozczarowało. Niemniej jednak z niecierpliwością zacieram ręce, bo w planach jest jeszcze "Kamień", który zapowiada się nieźle.

czwartek, 16 stycznia 2020

"Jaga"- Katarzyna Berenika Miszczuk

      Są takie serie, które nigdy nie powinny się skończyć. Serie, za którymi czytelnik tęskni. Taki właśnie jest cykl "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Cykl, który urzeka swoją tajemniczością, magią i  nieziemską atmosferą. Cykl, w którym przygody głównej bohaterki, Gosławy Brzózki, wywołują uśmiech na twarzy, dzięki czemu tak przyjemnie się go czyta i jeszcze trudniej jest się z nim rozstać. Jednak trzeba pamiętać, że te przygody nigdy nie miałyby miejsca, gdyby nie pewna przebiegła i wyjątkowa osoba- Baba Jaga


    Jargoniewa, zanim stała się powszechnie szanowaną bielińską szeptuchą, nie miała zbyt wielu sympatyków. Jej życie również nie było usłane kwiatami. Mając dwadzieścia kilka lat, niespodziewanie obejmuję w Bielinach schedę po zmarłej babci. Niestety, brak wcześniejszych nauk u tutejszej znachorki oraz splądrowana ze wszelkich specyfików babcina chatka, to dość poważny kłopot dla tak młodej dziewczyny. Jednak Jaga jest wystarczająco zdeterminowana, by robić to, do czego została powołana. Ponadto ma  wiedzę oraz tajemniczy zeszyt z przepisami. Sama, w obcej wsi, z nieprzychylnymi mieszkańcami musi stawić czoła zabójczym istotom, które nagle nawiedziły Bieliny. Jedyne wsparcie to młody żerca, Mszczuj oraz zupełnie nieobliczalny i dwulicowy bóg ognia, Swarożyc. Jak w nowym świecie poradzi sobie Jaga? W miejscu pełnym demonów i innych słowiańskich istot. A co najważniejsze- jakie tajemnice skrywa w sobie nasza młodziutka szeptucha i do czego jest zdolna?

    Tuż po lekturze "Przesilenia" czułam ogromny żal i niedosyt, że to już jest koniec mojej przygody z cyklem "Kwiat paproci". Cyklem, który zawładnął moim sercem tak bardzo, że nie chciałam się z nim rozstawać. I pewnie nie ja jedna. Na całe szczęście Katarzyna Berenika Miszczuk nie dała nam zbyt długo czekać i stworzyła powieść o bohaterce, która jest istnym preludium dla całej tej serii. 

    W poprzednich częściach stale towarzyszyło mi przeczucie, że nasza baba Jaga jest kimś wyjątkowym i niezastąpionym. Choć w znacznym stopniu jej przeszłość była tam ukrywana, co dodawało jeszcze większej tajemniczości tym historiom, to owe wrażenia nasilały się wraz z każdym kolejnym  tomem. Teraz te przeczucia zostały w 100 % potwierdzone, a przecież pozostało jeszcze tyle do opowiedzenia o przeszłości Jagi. 

   Podczas całej lektury, coraz silniej kreował mi się nietuzinkowy obraz naszej głównej bohaterki. Bohaterki, która pomimo swojego młodego wieku, okazała się odważną, niezależną i niezwykle przebojową kobietą. Kobietą, dla której nie było rzeczy niemożliwych. Kobietą, która łamała wszelkie panujące w społeczeństwie konwenanse. Żyjącą tak, jak chciała, wbrew opinii innych. Nie bojącą się mówić to, co myśli i z podniesioną głową zmagać się z konsekwencjami własnych czynów. Jaga to prawdziwa kobieta z krwi i kości, która kieruje się nie tylko rozsądkiem, ale i działa pod wpływem uczuć. 

    Ta powieść obejmuje zaledwie pierwszy rok urzędowania Jagi jako bielińskiej szeptuchy, więc jeszcze sporo przed nami. I mam szczerą nadzieję, że autorka niebawem ponownie nas zaskoczy, bo ta historia nie może się tak szybko skończyć. 

   Podsumowując, "Jaga" Katarzyny Bereniki Miszczuk to doskonałe uzupełnienie serii "Kwiat paproci". Uzupełnienie, które staje się zarazem początkiem wszystkich przygód naszych bohaterek. Ta książka to gwarancja nieprzespanych nocy, niezapomnianych wrażeń, zabawnych sytuacji i charyzmatycznych postaci, które niejednokrotnie skradną czytelnicze serca. Ona jest wyjątkowa, nieobliczalna i niezapomniana. Takie powieści, aż chce się czytać. 

P.S. 
Pani Katarzyno, poproszę o więcej Jagi!!!

środa, 15 stycznia 2020

"Strefa szaleństwa"- Joy Fielding

       Niewinny zakład zmienił ich losy na zawsze. Nikt nie przypuszczał, że zwykła męska duma i impulsywne działania, wprawią w ruch morderczą machinę. Machinę pełną intryg, zawiłych relacji, brutalnej przemocy oraz licznych ofiar. Przed Wami "Strefa szaleństwa" Joy Fielding.


    Niepozorny bar o jakże wdzięcznej nazwie "Strefa szaleństwa" to miejsce częstych spotkań grupki przyjaciół. Tom wraz z Jeffem razem służyli w Afganistanie i od dawien dawna są nierozłączni. Nie przeszkadzają im nawet zbyt odmienne charaktery. Pewnego dnia do Jeffa przyjeżdża jego przyrodni brat, Will i razem udają się do pubu, gdzie pracuje Kristin, dziewczyna jednego z nich. Kilka piw i w ich głowach zaczyna rodzić się chytry plan: ten kto poderwie tajemniczą kobietę przy odległym stoliku, ten wygrywa pieniądze, a przy okazji nieźle się zabawi. Nawet barmanka Kristin oferuje im swoją pomoc i wstępnie zagaduje nieznajomą. Niestety, żaden z niech nie przypuszczał, jakie mroczne sekrety skrywa Suzy, a jednym z nich jest nieobliczalny mąż, Dave. Teraz już nie ma odwrotu, bowiem właśnie rozpoczęła się dla nich wszystkich niebezpieczna gra, w której stawką jest zdrowie i życie każdego z nich.

     "Strefa szaleństwa" to intrygująca powieść o skomplikowanych relacjach międzyludzkich i ich konsekwencjach. Z jednej strony mamy do czynienia z bliżej nieokreślonym uczuciem, być może jest to miłość lub też zwykłe zauroczenie, podparte wzajemną akceptacją i poczuciem bezpieczeństwa. Z drugiej zaś w znacznym stopniu dominuje skrytość, samotność i zagubienie. Jeśli dodamy do tego zazdrość, egoizm i chęć bezgranicznej władzy, to takie połączenie staje się śmiertelną bronią. 

     W trakcie tej lektury przewijały się u mnie przeróżne emocje, które stały się nieodłącznym elementem tej zawiłej fabuły. Początkowo pojawiła się litość, smutek i żal, które wraz z biegiem akcji przekształcały się w ogromną nadzieję na lepsze jutro dla naszych bohaterów. Coraz bardziej rozumiałam ich zachowania, podzielałam myśli i poglądy, współczułam i szanowałam. W końcu przyszedł czas na szok, niedowierzanie i odrazę. Sama już nie byłam pewna kto jest tym dobrym, a kto złym bohaterem. 

     Główne postacie bardzo się od siebie różniły, szczególnie na pierwszy rzut oka. Jedni byli bystrzy, ułożeni, czasami wręcz apatyczni. Inni zaś kierowali się spontanicznością, egoistycznymi potrzebami, przebiegłością. Byli też i tacy, którzy w osiągnięciu własnych pragnień, nie cofali się przed niczym, a ich zachowanie przypomina dziką obsesję, jak nie czysty obłęd. Przebiegli, sprytni,  odważni, czasami dwulicowi, a w innym przypadku niezwykle empatyczni. To oni nadawali stale podsycali adrenalinę i napędzali akcję, dzięki czemu każdy nowy rozdziała robił się ciekawszy. 

     Podsumowując, "Strefa szaleństwa" Joy Fielding to doskonale skonstruowany thriller, który wzbudza szereg różnorodnych emocji tak, by czytelnik nigdy nie się nudził. Autorka porusza w nim kilka ważnych problemów społecznych, jak przemoc domowa, gwałty czy też nadmierna agresja lub niebezpieczna depresja. Opisując ich skutki, nie rzuca w czytelnika brutalnymi faktami i krwawymi scenami. Wszystko skonstruowane jest tak, by oddziaływało na nasza wyobraźnię za pomocą domysłów, przypuszczeń. Największym plusem ten książki jest jej niespodziewany zwrot akcji, towarzyszący ostatnim rozdziałom. Przez całą lekturę miałam swoje wyobrażenia o jej bohaterach i ich przyszłych losach, które momentami delikatnie ulegały zmianie. Jednak zakończenie totalnie wybiło mnie z rytmu, bo takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Bez dwóch zdań- zdecydowanie polecam tę i inne powieści Joy Fielding.


wtorek, 14 stycznia 2020

"Cygański tost"- Janusz Moździerz

       Już od ponad roku należę do portalu nakanapie.pl, gdzie również zamieszczam recenzje przeczytanych książek. Niedawno miałam przyjemność dołączyć do Klubu Recenzenta i wybrać swoją pierwszą powieść. Wybór padł na "Cygański tost" Janusza Moździerza, której skrócony opis mocno mnie zaintrygował. 



   Specjalny pociąg, wiozący ówczesnego prezydenta, z nieznanych przyczyn wykoleja się i wpada do rzeki. W katastrofie ginie głowa państwa wraz z całą ochroną. Wśród ofiar znajduje się m.in. przyjaciel i szef Ludwika G, "Erg". Były komandos nie ma czasu na żałobę, bowiem musi wypełnić jeszcze pośmiertny rozkaz "Erga". Do stracenia ma całkiem sporo, a zlecenie nie należy do najbezpieczniejszych. Jednak lojalność wobec przyjaciela oraz jego rodziny to wystarczający powód dla "Brynnera", by podjąć się owego zadania. Zadanie, które wymaga wielu poświęceń oraz zgranej ekipy. Czas odświeżyć dawne znajomości, a przede wszystkim odwiedzić najlepszego byłego snajpera z drużyny. "Kaliber L"- mężczyzna o sokolim wzroku, cygańskiej duszy i kasynowym biznesie, pomimo kilku niedomówień, bez wahania podejmuje współpracę z Ludwikiem. Czy byłemu komandosowi uda się pogodzić prywatne zadanie z pewną tajemniczą intrygą nowego kandydata na prezydenta? Jaką rolę odegrają dawni przyjaciele w tym politycznym spisku? A co najważniejsze- kto okaże się tym wygranym, a kto poniesie srogą klęskę? Najwyższa pora rozpocząć rozgrywkę. Uwaga zegar już tyka. 

     Niepozorna, krótka, a zarazem tajemnicza. Czy taka powieść jest w stanie zyskać moją sympatię? Czy nieco ponad 200 stron tej historii wystarczy, by oczarować swojego czytelnika? Zdecydowanie tak, bo w tym przypadku nie liczy się ilość, lecz jakość. A jakość jest tutaj naprawdę zadowalająca. 

    "Cygański tost" to powieść, w której aż roi się od mrocznych intryg, które wzajemnie się przeplatają, tworząc nieobliczalną sieć tajemnic, niebezpiecznych znajomości i szemranych interesów. Sieć, którą niełatwo rozplątać, a każda ingerencja w te powiązania, skutkować będzie szeregiem niezaplanowanych i mało korzystnych wydarzeń. Tutaj nie ma miejsca na współczucie, żal za grzechy, wyrzuty sumienia czy też tęsknotę, bo tuż obok zawsze stoi ktoś, kto wykorzysta nasze ludzkie słabości, by osiągnąć swój cel. Przyjaciel, rodzina, zupełnie obcy człowiek- w każdej chwili mogą stać się waszym największym wrogiem, szczególnie gdy w grę wchodzą pieniądze, władza i prestiż. 

   Janusz Moździerz stworzył historię pełna zagadek, nieprzewidywalnych bohaterów oraz niebezpiecznych pragnień. Historię, w której akcja nabiera tempa niczym Pendolino, tak jest od samego początku, aż do ostatnich stron. Same rozdziały, choć krótkie, to nadzwyczaj treściwe. Zamiast przysłowiowego "lania wody", autor serwuje nam zwięzłe, rzeczowe i dosadne obrazy, które ogromnie frapują, a przy okazji pobudzają naszą wyobraźnię. 

     Największy plus należy się bohaterom. Nietuzinkowi, charyzmatyczni, bez kontroli, bez granic. Z jednej strony niemalże idealni- silni, zdecydowani, lojalni, wrażliwi. W wyjątkowych sytuacjach nie pogardzą chytrością, sprytem, wyrachowaniem. Knucie zawiłych intryg, których realizacja wymaga niekiedy przewdziewania najdzikszej maski także nie stanowi problemu. Wszystko to, byleby osiągnąć zamierzony cel.  Początkowo miałam kilka momentów, w których nieznacznie gubiłam się co do tożsamości poszczególnych postaci. Postaci, które mieszały mi się, przez co było trochę zabawnie. Dodając do tego ich oryginalne pseudonimy, uśmiech na twarzy pojawiał się zawsze wtedy, gdy tylko była o nich mowa. Nie jestem pewna czy taki właśnie był zamiar autora, aczkolwiek dzięki takim zjawiskom,całość czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie. 

      Podsumowując, "Cygański tost" Janusza Moździerza na pierwszy rzut oka może nieco rozczarować swoja objętością. Jednak to tylko pozory. We wnętrzu tej powieści znajduje się dociekliwa fabuła, z ciekawymi wątkami społeczno-obyczajowymi, delikatnym elementem kryminalnym, szybką akcją, niebezpiecznymi intrygami oraz z doskonałymi bohaterami. Jestem bardzo zaskoczona tą lekturą, która wciągnęła mnie swoją niepozornością i precyzją, z jaką została napisana.Powieść, która nadal kryje w sobie sporo niewyjaśnionych zagadnień.  Z czystym sumieniem i jeszcze większą ekscytacją, niebawem zamierzam zapoznać się z pozostałymi książkami tego autora.


niedziela, 12 stycznia 2020

"Słodka obsesja"- J. Daniels

      Figlarne, intrygujące i zmysłowe kobiety- marzy o nich prawie każdy mężczyzna, szczególnie, gdy prócz ślicznej twarzy, posiadają jeszcze piękniejszą duszę, a do tego błyszczą intelektem. Nic tylko zaciągnąć przed ołtarz. 



     "Słodka obsesja" J. Daniels to pociągająca i namiętna historia niezależnej i pewnej siebie Brooke oraz przystojnego i troskliwego Masona. Ona czerpie z życia garściami, nie bacząc na konsekwencje i opinię innych. Inteligentna, pracowita i odważna. Ma tylko dwie słabości- słodkie babeczki oraz seks bez zobowiązań. On- diabelnie przystojny, trener jogi, który wie, jak rozpalić zmysły każdej kobiety. Wierzy w miłość, przyjaźń i trwały związek. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka Brooke, z którą spędza coraz więcej wolnego czasu. Tym razem oboje czują, że to coś więcej niż zwykła przygoda. Coś, co dla kobiety jest zupełnie obce, coś czego się panicznie boi i przed czym pragnie uciec. Jednak zawziętość Masona sprawia, że mężczyzna postanawia walczyć o to uczucie, budując coraz silniejszą więź z Brooke. Jak potoczą się dalsze losy tej dwójki? Czy różnice w charakterach i poglądach na życie, przeszkodzą w odkrywaniu prawdziwej miłości? Jak zachowa się Brooke- czy spanikuje i ucieknie, czy też podda się namiętności i podąży za przeznaczeniem?

     "Słodka obsesja" to powieść przeznaczona głównie dla kobiet i to nie tylko tych młodych. Pikantne sceny seksu podsycają czytelnicze zmysły, rozpalając je i pilnując, by nigdy nie ostygły. Jest to kolejny romans ze sporą domieszką erotyku, który nie jest gorszący i obcesowy. Podczas tej lektury wypieki na twarzy nie zejdą tak szybko. Jednak wraz z upływem kolejnych rozdziałów, wszystko staje się zbyt przewidywalne i mało innowacyjne.

    Bohaterowie tej historii wzajemnie odkrywają nowe doznania. Doznania, które idą w parze wraz ze zrozumieniem, poczuciem bezpieczeństwa i obustronną akceptacją. Pod wpływem uczucia zmieniają się w otwartych ludzi, którzy nie wstydzą się swoich emocji i nie uciekają przed nieznanym. Przyznam, że często irytowała mnie postawa głównej bohaterki. Jej styl życia przysparzał mnie o częste palpitacje serca, budząc oburzenie i niekiedy nawet i wstręt. Być może była to tylko maska, jaką na co dzień przywdziewała, by nie dać się zranić. Możliwe, że na jej poglądy wpływ miało zupełnie coś innego. Jak to bywa w tego typu książkach- zawsze istnieje ktoś niemalże idealny, kto potrafi skruszyć największe lody w sercu. W tym wypadku jest to mężczyzna- przystojny, z doskonałym ciałem, który nie jest aroganckim dupkiem, wykorzystującym swoje walory. Mason jest całkowitym przeciwieństwem typowego macho: jest opiekuńczy, wrażliwy i tolerancyjny. To dzięki niemu ta lektura jest lekka i przyjemna. 

     Podsumowują, "Słodka obsesja" J. Daniels to powieść kobieca, która początkowo pociąga i przyciąga, a jednak zbiegiem czasu, staje się zbyt oklepana. Nie różni się tak bardzo od innych książek z tego gatunku, nie intryguje i nie zatraca czytelnika w swojej wyjątkowości, pomimo wszelkich starań autorki. To książka, którą czyta się lekko i przyjemnie, z odrobiną emocji, które znikają wraz z ostatnimi stronami. Przeciętna i mało charyzmatyczna, przez co szybko się o niej zapomina. Taka właśnie jest "Słodka obsesja"- zwykła, średnia i ginąca pośród wielu innych.

czwartek, 9 stycznia 2020

"Sitwa"- Paulina Świst

     Paulina Świst ma tyle samo fanów, jak i wrogów. Sama osobiście bardzo lubię Jej twórczość, bo jest inna-  językowo bardziej przystępna niż niejedna książka, choć sporo w nich mocnych, wulgarnych słów i obrazów. Tuż po "Karuzeli" z niecierpliwością zacierałam  ręce, czekając na ciąg dalszy. I tak niebawem pojawiła się "Sitwa". Czyżby szykowały się nam kolejne silne emocje?


    Tym razem fabuła toczy się wokół przyjaciółki Olki i Piotra, mecenas Liliany Płonki, która w znacznym stopniu przyczyniła się do udanej ucieczki tych dwojga. Teraz oboje są już bezpieczni i spokojnie mogą wydawać pieniądze z rozpędzonej "karuzeli". Niestety, policja i inne służby nadal zawzięcie poszukują szefów tej słynnej afery finansowej, i nigdy nie wiadomo, kto i kiedy im zagrozi. Lilka jest jedynym mostem łączącym Orła i rzekomą "karuzelę", a teraz sama podpadła komuś bardzo ważnemu. Komuś, kto nie zna granic, by pozbyć się jej raz na zawsze. Cudowny zbieg okoliczności sprawia, że pewien tajemniczy i niezwykle przystojny mężczyzna, ratuję Lilkę z opresji. To nikt inny, jak Michał Grosicki- tajny agent, działający pod przykrywką, który zyskał sympatię jednego mafiosa. Namiętność kwitnie, niebezpieczeństwo rośnie, a sprawy zaczynają się komplikować. I to jak- prokurator Zimnicki, podczas brawurowej akcji, zwija Michała w dziupli przestępców, a to dopiero początek wszelkich kłopotów, bo każdy wie do czego zdolny jest "Zimny".

      "Sitwa" jest kontynuacją przygód bohaterów z "Karuzeli"- dobrą i równie wciągającą, jak jej poprzedniczka. Obie książki czytało się błyskawicznie i o dziwo- przyjemnie, choć były dość przewidywalne. Ta część wydała mi się nieco mniej efektowna, być może winą jest zbyt mała ilość nagłych zwrotów akcji. Tutaj tempo było dość umiarkowane, aczkolwiek nadal bardzo niebezpieczne. 
  
     Ta powieść wywołuje skrajne emocje. Jej wulgaryzm, mocne i dosadne sceny oraz osobliwi bohaterowie w jednym momencie wywoływali u mnie poczucie silnej ekscytacji i adrenaliny. Zaś później dopadała mnie irytacja i niesmak. I tak w kółko. W głównej mierze dotyczyło to zachowania odtwórców tej historii. Zachowanie, które niemal na każdym kroku szokowało i oburzało, choć sporo można było zrozumieć i niemalże wybaczyć. Nasi bohaterowie są przykładem osób, u których odwaga i racjonalizm idą w parze z głupotą i nieobliczalnością. To dzięki nim ta lektura stawała się frapująca i kusząca. 


     Podsumowując, "Sitwa" Pauliny Świst okazała się dokładnie taką, jaką oczekiwałam. Dobrą, pociągającą i intrygującą. Specyficzny język, intymne sceny seksu, ociekające pożądaniem i erotyzmem oraz śmiertelne niebezpieczeństwo, czyli wszystko to, do czego przyzwyczaiła nas autorka. Ta powieść nie deprawuje i nie odstrasza, bowiem za Jej następne książki sięgają przeważnie ci, którym taki styl całkowicie nie przeszkadza. A ja jestem jedną z nich.

   

wtorek, 7 stycznia 2020

"Dom czwarty"- Katarzyna Puzyńska

        "Dom czwarty" Katarzyny Puzyńskiej - to właśnie on towarzyszył mi podczas pierwszych dni stycznia 2020. Jak tylko zaczęłam czytać, nie byłam w stanie się od niego oderwać, bowiem ta część sagi o Lipowie całkowicie mnie pochłonęła. 


     Jest to już siódmy tom tej serii, w którym jeden z głównych bohaterów ulega drastycznej zmianie. Ale o tym nieco później. Po czterdziestu latach komisarz Klementyna Kopp wyjeżdża w rodzinne strony, by przyjrzeć się pewnej sprawie sprzed dwóch lat, w której to zamordowana została młoda, ciężarna kobieta. Sprawcę złapano i osądzono. Jednak kilka osób ma co do niego sporo wątpliwości. Wraz z przyjazdem do Złocin, powracają demony przeszłości, od których Kopp stale ucieka. Niestety, jak się okazało, pani komisarz nie dotarła na miejsce. A co gorsza- znika ona bez śladu i nikt nie wie, co się z nią dzieje. Na poszukiwania kobiety wyruszają jej przyjaciele: aspirant Daniel Podgórski, jego partnerka Emilia oraz Weronika, którym po bliższym zapoznaniu, Złociny  nie wydają się już takie sympatyczne i spokojne. Mroczne tajemnice sprzed wielu, wielu lat są ściśle pilnowane przez tutejszą społeczność, która zobowiązała się ich pilnować na śmierć i życie. 

    Każda kolejna część serii o  policjantach z Lipowa jest tak samo dobra i wciągająca, jak pozostałe. Autorka stale utrzymuje wysoki poziom swych powieści. Powieści, które ciekawią, wciągają i intrygują. Połączenie wątków kryminalnych z dobrze rozbudowanymi elementami społeczno-obyczajowymi, doskonale wpływa na intensywność emocjonalnych doznań, jakie wypływają podczas tej lektury. 

      Nasi bohaterowie borykają się z coraz bardziej poważnymi problemami osobistymi. Ich wcześniejsze przeżycia, mocno traumatyczne, teraz odciskają swoje piętno. Jedni starają się sobie jakoś radzić, innym zaś jest znacznie bliżej osiągnięcia dna. Szczególnie wyraźne jest to w przypadku Daniela Podgórskiego. Do tej pory ten mężczyzna było oazą spokoju, odpowiedzialności i wszelkiej formalności. Teraz nasz misiowaty policjant bardziej przypomina, i to nie tylko z wyglądu, typowego samca alfa- napakowany, egoistyczny i wulgarny. I choć wcześniej były nieliczne momenty, w których okropnie mnie irytował swoim zachowaniem, to w chwili obecnej jego postawa przekraczała wszelkie granice przyzwoitości. Ale z drugiej strony przestał być przysłowiową "ciepłą kluchą"

     Jeżeli chodzi o fabułę, to okazała się niezwykle frapująca, przykuwająca uwagę i wywołująca silne emocje. Pełna niebezpiecznych sekretów, nieobliczalnych bohaterów i odpowiedniej ilości intryg. A wszystko to w niewielkiej wsi, która już nie raz spłynęła krwią niewinnych osób. wyjątkowy charakter tej powieści podkreśliły także interesujące wątki historyczne. 

     Podsumowując, "Dom czwarty" Katarzyny Puzyńskiej to mocno ekscytujący, potwornie wciągający i całkowicie pochłaniający kryminał. Kryminał z ciekawą fabułą i intrygującymi postaciami. Nagłe zwroty akcji, niezapowiedziane wydarzenia oraz wszechobecna nieobliczalność- tak skonstruowana lektura to przepis na sukces. Sukces, który dotyczy całej tej genialnej serii o Lipowie.

sobota, 4 stycznia 2020

"Słońce, wiatr i księżyc" Agata Czykierda- Grabowska

      Pierwsza miłość nie zawsze jest tą jedyną i prawdziwą, a mimo to trwale zapada nam w pamięć. To wtedy po raz pierwszy w swoim życiu doświadczamy tak silnego uczucia, które ściska serce, daje szczęście, ale czasami także rani. Jednak strach przed nieznanym często powoduje, że nie dane nam będzie poznać, czy ta nastoletnia miłość nie jest czasem tą właściwą. Dla większości z nas będzie już niestety za późno, by cofnąć to, co się wydarzyło. Na szczęście będą i tacy, którym to uczucie jest przeznaczone bez względu na czas i miejsce. Muszą jedynie ponownie otworzyć swoje serca na tę jedyną i niezwyciężoną miłość. Miłość, która dana jest każdemu z nas, ale nie wszyscy się jej poddadzą.


      "Słońce, wiatr i księżyc" Agaty Czykierdy- Grabowskiej to piękna i bardzo emocjonująca historia miłości Kai i Pawła, która rozkwitała wraz z ich wiekiem. Oboje zapałali do siebie silnym uczuciem, jednak ich młody wiek oraz brak jakiegokolwiek doświadczania sprawił, że nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, co ich łączy. Wszystko zaczęło się od pewnym wakacji, które Kaja wraz z rodzeństwem spędzała u dziadków na wsi. To właśnie tam tajemniczy Paweł uratował życie jej młodszego brata, zyskując ogromny szacunek i wdzięczność dziewczyny. I tak między tą dwójką powstała przyjaźń, dająca poczucie zrozumienia, bezpieczeństwa i wyjątkowości. Później pojawiła się zazdrość i cierpienie, a ich konsekwencjami stały się spontaniczne decyzje, krzywdzące słowa i krwawiące dusze. W jednej chwili to piękne uczucie zostaje zdeptane, a ich drogi zupełnie się rozchodzą. Mijają lata, pełne smutku, żalu i nieszczęścia, a ponowne spotkanie rozdrapuje bolące rany. Czy  dojrzali i doświadczeni kochankowie zaryzykują własne plany i dotychczasowe życie, by po raz kolejny zaznać bliskości? Czy to uczucie nadal ma sens? A może jest już za późno, by ocalić prawdziwą miłość?

     Sięgając po tę lekturę byłam pewna, że czeka mnie opowieść pełna silnych wrażeń. Taka, która poruszy mojej serce, wzruszając mnie do łez. I tak właśnie było. Nie mogłam się wręcz od niej oderwać i dlatego też poświeciłam jej cały dzień, bez żadnych wyrzutów sumienia. 

    Ta książka opowiada o potędze pierwszej miłości i wszelkich młodocianych rozterkach, jakie niesie ze sobą to uczucie. Zagłębiając się w historie naszych bohaterów, sama wróciłam pamięcią do czasów, gdy byłam nastolatką. Moja pierwsza sympatia, nieśmiałe pocałunki, samotne wieczory, przepełnione łzami i cierpieniem. Ta powieść pozwoliła mi na chwile zapomnienia, które teraz wywołują szeroki uśmiech na mojej twarzy. Każde takie przeżycie, choć nie zawsze przyjemne, umacniało mój charakter, a także pozwalało uczyć się na młodzieńczych błędach. Teraz, gdy moja córka sama już wkroczyła w ten piękny i jakże trudny okres dojrzewania, dzięki temu doświadczeniu mogę służyć jej pomocą, wspierać, pocieszać i słuchać. 

    Autorka w swojej powieści bardzo ciepło i przejrzyście opisuje to niezwykłe uczucie, jakim jest miłość. Uczucie pełne wybuchowych emocji, silnych doznań, niezrozumiałych reakcji. Miłość, która daje szczęście, która uskrzydla, lecz niekiedy potrafi także zranić, a mimo to nie da się przejść obok niej obojętnie. Nie można przed nią uciec i nie warto z niej rezygnować. Miłość to uczucie, którego nie należy się wstydzić, o którym trzeba mówić, bo wszelkie niedomówienia, spekulacje i plotki mogą doprowadzić do przykrych konsekwencji. Konsekwencji, które potrafią zniszczyć nawet to największe i najpiękniejsze uczucie. 

    Podsumowując, "Słońce, wiatr i księżyc" Agaty Czykierdy- Grabowskiej to ciepła, wzruszająca i  przyjemna lektura o trudach dorastania, pierwszych sercowych rozterkach i przeznaczeniu. To historia o odważnych, lecz nieco zagubionych bohaterach, którzy bardzo wcześnie odnajdują swoje bratnie dusze, choć początkowo nie zdają sobie z tego sprawy. Dusze, które są sobie przeznaczone. Ta książka ekscytuje i wzrusza, powodując coraz silniejsze bicie serca, po którym nie łatwo będzie o niej zapomnieć.

czwartek, 2 stycznia 2020

"Central Park"- Guillaume Musso

      Gdy walka z własnymi słabościami staje się naszym najcięższym starciem. Starciem, które wymaga poświęcenia i ogromnej odwagi, a jego konsekwencje nie zawsze okażą się przyjemne, zbyt łatwo można się poddać. Jednak czy poddanie oznaczać będzie nasze tchórzostwo? Czy da nam ono poczucie ulgi? Możliwe, że rezygnując z tej walki, zatracimy całą radość z życia, kierując się jedynie złudzeniami. 


    "Central Park" Guillaume Musso to historia, która wzrusza. Historia młodej i odważnej kobiety, która jakiś czas temu przeżyła osobistą traumę. Dawniej niezawodna, nieobliczalna i dynamiczna pani policjant, która pod wpływem impulsu poniosła bardzo przykre konsekwencje. Ale najgorsze już za nią. Teraz Alice ponownie zasila szeregi policji w walce z niebezpiecznymi mordercami. Jeden wieczór w paryskich klubach z przyjaciółkami, kończy się dla niej dość niezwykle, bo na parkowej ławce w Nowym Jorku. I to w dodatku z obcym mężczyzną, przypiętym wraz nią samą do jej kajdanek. Gabriel jest pianistą i podobno jeszcze wczoraj grał w dublińskim klubie, poza tym niewiele pamięta. Muszą połączyć siły, by odkryć prawdę o wczorajszej nocy. Nocy, która niesie ze sobą sporo tajemnic. A co najważniejsze, muszą dowiedzieć się czyja krew widnieje na koszulce Alice. Czyżby zaplątali się jakąś nieznana grę? Grę pełną niebezpieczeństw. Problem w tym, że ta prawda może okazać się niewygodna i trudna do zaakceptowania, bowiem zmieni całkowicie dotychczasowe życie naszych bohaterów. 

    "Central Park" to jak dotąd najbardziej nieprzewidywalna powieść autorstwa Guillaume Musso, jaką miałam przyjemność przeczytać. Jest to lektura z nieprzeciętną fabułą, zawiłą akcją, ciekawymi postaciami i sekretną aurą. To książka, która w sposób frapujący, przystępny i dosadny, opowiada o relacjach społecznych, które są skomplikowane i niejednokrotnie ranią. Relacjach, które wymagają obustronnego kompromisu, a w kulminacyjnym momencie, stają się naszą ostatnią deską ratunku. To relacje, które ukształtowane zostały poprzez wcześniejsze przeżycia, osobiste poglądy, wierni przyjaciele, kochająca rodzina i liczni wrogowie, a teraz mają silny wpływ na naszą osobowość i charakter. 

    Największym atutem tej powieści jest mega zaskakujące zakończenie, które zbije z tropu każdego czytelnika. Zakończenie, które zostało zaplanowane z precyzyjną dokładnością, dzięki której cała fabuła podążała jak po nitce, według ściśle określonego schematu. Schematu, który ukrywany był przez autora, aż do ostatnich stron. 

     Podsumowując, "Central Park" Guillaume Musso to doskonały thriller, który wciąga, szokuje i ekscytuje. W jednym momencie budzi żal, odrazę, dezorientację, a następnie daje poczucie ulgi i zrozumienia. Fabuła, która z początku wydawała mi się banalna i przewidywana,a w konsekwencji  okazała się nietuzinkowa, zaskakująca i oszołamiająco emocjonująca. Podobnie jak jej bohaterowie- sprytni, charyzmatyczni i nie do zatrzymania.  Jest to idealna powieść dla każdego wielbiciela twórczości Musso, i nie tylko Jego.

środa, 1 stycznia 2020

"Anioł na śniegu"- Joanna Szarańska

       Ostatnie tygodnie grudnia były nieco zabiegane. Świąteczna gorączka oraz zbliżający się Sylwester to czas nieustannego pośpiechu, w którym najczęściej zapominamy o tym, co najważniejsze. Rodzina, przyjaciele i wspólnie spędzony czas w tej magicznej atmosferze, bo święta to odpowiedni moment na przemyślenia i pojednanie. Wielu autorów co roku wydaje liczne powieści w świątecznym klimacie, pełne ciepła, miłości i wzajemnego zrozumienia. Jedną z takich książek jest "Anioł na śniegu" Joanny Szarańskiej, która towarzyszyła mi w ostatnich dniach grudnia. 


     To powieść o magii bliskości i sile dobroci. Jej bohaterzy już za kilka dni zasiądą do wigilijnych stołów, wspólnie będą śpiewać kolędy, ciesząc się Bożym Narodzeniem. Pięknie przystrojone okna, udekorowane choinki, świecące lampki i cała masa prezentów. Wszystko zaplanowane z lekkim wyprzedzeniem. Niestety, wystarczy, że niespodziewanie zabraknie jedne z tych rzeczy i cała magia odpływa w siną dal. Przypadkowe wydarzenie, niezapowiedziani gości lub skradziona choinka- tak niewiele potrzeba, by cud narodzin Chrystusa przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Nasi bohaterowie muszą ponownie odkryć tę świąteczną moc. Moc pojednania, przebaczenia, zrozumienia, a przede wszystkim ogromną siłę miłości. Miłości, którą może dać nam rodzina, przyjaciele lub całkowicie obca osoba. 

     "Anioł na śniegu" to moja trzecia książka w tym specyficznym klimacie, i niestety najsłabsza. Ta lektura jest zbyt przesłodzona, całkowicie przewidywalna i niezmiernie monotonna. Opisane w niej historie kilku bohaterów były mało ciekawe, powierzchowne i bez jakiegokolwiek tempa. Bardziej preferuję, gdy autor przedstawia życie z szerszej perspektywy jednej bądź dwóch postaci, ponieważ mogę całkowicie zagłębić się w ich losy. Losy pełne ekscytujących sytuacji, frapujących relacji społeczno- obyczajowych, trudnych dylematów i niezwykłych przeżyć. Tutaj natomiast był taki trochę Misz-Masz, wszystko i nic. Krótkie urywki z życia każdego bohatera, które bardzo szybko się zmieniały i wprowadzały lekki chaos. 

    Podsumowując, "Anioł na śniegu" Joanny Szarańskiej bardzo mnie rozczarował. Oczekiwała lekkiej i przyjemnej lektury, pełnej magicznej i ciepłej atmosfery, gdzie całym sercem towarzyszyłabym jej bohaterom w ich przeżyciach. A tak skakałam z kwiatka na kwiatek, z postaci do postaci. Trochę tu, trochę tam i to bardzo ogólnie. Rzadko zdarza mi się czuć ogromną ulgę i radość z faktu, że to już ostatnia strona, a tak było w tym przypadku. Niestety, jest to raczej ostatnia książka w świątecznym klimacie, jaką przeczytałam, bo to zdecydowanie nie moje gusta.


    

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...