czwartek, 29 marca 2018

Moje śliczne - Karin Slaughter

    Nie tak dawno przeczytałam powieść "Dobra córka" Karin Slaughter. Okazała się miłym zaskoczeniem, bo do tej pory nie znałam tej autorki. Dlatego zaczęłam poszukiwania innych tytułów i tak natrafiłam na "Moje śliczne" z 2015 roku.

    Tytuł nawiązuje do czterech kobiet, które nadają sens życia Samowi. Jest on szczęśliwym mężem Heleny i ojcem trzech córek, Julii, Lidii i Claire. Sielanka rodzinna kończy się w momencie tajemniczego zaginięcia 19-letniej Julii. Nie każdy z domowników potrafi uporać się z traumą. Splot wydarzeń przyczynia się do zerwania kontaktu między siostrami.

    Mija ponad 20 lat, Claire niespodziewanie w brutalny sposób traci męża. Kto stoi za morderstwem? Przeszukując jego rzeczy, natrafia na nagranie, na którym ktoś brutalnie znęca się nad młodymi kobietami, gwałci je i pozwala umrzeć w okropnych  męczarniach. W głowie Claire kotłuje się wiele pytań. Kim jest morderca? Kim są ofiary? Co to ma wspólnego z jej mężem? Zdarzenie to jednoczy siostry, które wspólnie postanawiają odkryć prawdę. Dodatkowo, wciąż pozostaje niewyjaśniona sprawa zaginięcia ich siostry.

    Po lekturze mogę napisać, że jest ona jeszcze lepsza od poprzedniej. Slaughter nie ucieka od ważnych i przerażających problemów współczesnego świata. W swych powieściach nie kryje frustracji nad przemocą w rodzinie. Pisze o sile kobiet, o woli walki o siebie, o najbliższych. Porusza temat gwałtu na kobietach, jego następstwach, osamotnieniu ofiary i częstym braku sprawiedliwości dla oprawców. Nawiązuje do wpływu środowiska na dorastania. Wszechobecna przemoc, brutalność świata, nastawienie na zaspokajanie własnych potrzeb to wszystko niszczy niewinność dziecka.

    Slaughter fantastycznie wykreowała postać oprawcy, niezwykle inteligentnego, przebiegłego. W jego żyłach płynie krew mordercy, psychika potrzebuje przemocy, a mimo to potrafi okiełzać rządze. To doskonały aktor. 

    Książka przesycona jest makabrycznymi obrazami przemocy, które u niektórych mogą wywołać lekkie obrzydzenie. Jednak cały sens książki sprowadza się do świadomości, że mamy dla kogo żyć i o kogo walczyć.

   Jestem pod wielkim wrażeniem kunsztu pisarskiego autorki. Od jej powieści trudno oderwać się. Do końca 2018 roku jeszcze daleko, ale jestem przekonana, że będzie to jedna z lepszych pozycji, jakie przeczytałam. 

poniedziałek, 19 marca 2018

Tylko jedno kłamstwo- Kathryn Croft

  Moje wcześniejsze spotkanie z Kathryn Croft nie wypadło tak, jak oczekiwałam. "Córeczka" może i była ciekawa, jednak jej zakończenie obniżyło moją ocenę, gdyż stało się ono nudne. Jednak postanowiłam dać kolejną szansę tej autorce i tak oto na półce czeka na mnie "Tylko jedno kłamstwo". 
  

     Główną bohaterką jest trzydziestokilkuletnia Tara Logan. Jest ona szkolnym pedagogiem, ale jej prawdziwą miłością jest malarstwo, któremu poświęca każdą wolną chwilę i z którym wiąże swoją przyszłość. W domu ma kochającą rodzinę: męża oraz dwoje dzieci. Cała radość i szczęście znikają pewnego poranka, gdy zamordowany zostaje ich sąsiad, z którym Tara spędziła wieczór i być może i noc. Niestety z poprzedniego dnia, kobieta zupełnie nic nie pamięta i jedynym wyjściem z owej sytuacji jest zachowanie  w sekrecie tego gdzie i z kim była. Pozostaje pytanie: kto zabił? Tara, okłamując innych, na własną rękę stara się wyjaśnić morderstwo sąsiada. Gdy jej córka wydaje się zamieszana w całą tą sprawę, jej sekret wychodzi na światło dzienne. I choć kobieta staje się podejrzaną, jej najważniejszym celem jest ochrona rodziny, a przede wszystkim córki, z którą jak dotąd było sporo problemów. Ale czy jest winna? Kto jeszcze ma coś do ukrycia? Komu można ufać, jak nie sobie jedynemu? Czy drążenie tematu zabójstwa przez Tarę, będzie warte każdego jej poświęcenia? I co przy tym straci i kogo?
      Już od pierwszego rozdziału, zdałam sobie sprawę,że warto było dać kolejną szansę Croft. Ta książka wypadła o niebo lepiej od poprzedniej,z jaką miałam okazję się zapoznać. Dobry pomysł na fabułę i równie dobre jej wykonanie na papierze. Sporo tajemnic, szemranych interesów, niezwykłych intryg, które zamydlą oczy wszystkim dookoła. W tej lekturze żaden bohater nie jest doskonały, każdy ma swoje problemy i potrzeby, by ocalić to, co jest dla niego najważniejsze, często nie bacząc na innych. W związku z tym nikomu nie wolno ufać poza sobą i własną intuicją. Ale czy ona nas nie zawiedzie? Ta powieść tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam momentu, gdy dobrnęłam już do ostatniego rozdziału. Jej zakończenie bardzo miło mnie zaskoczyło, bo nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Cała akcja toczyła się w jednym miarowym rytmie, z przerwami na kilka dramatycznych zwrotów, która zbudowały u mnie napięcie, ale ten rytm nie był nudny i monotonny. No może czasami. Dość szybko można było rozszyfrować, co stało sie motywem tej zbrodni, jednak szerokie grono podejrzanych, uniemożliwiało identyfikację napastnika. A to, kim on był, to dla mnie niespodzianka. 
    Równie ciekawa jest tutaj postać głównej bohaterki, która dla dobra najbliższych, jest w stanie zrobić wiele, nie bacząc na konsekwencje własnych działań. To dla rodziny wystawia się na nieprzychylną opinię publiczną, potępienie wśród sąsiadów oraz ryzyku utraty pracy. Tara jest niezwykle silną psychicznie kobietą, która pomimo licznych kryzysów rodzinnych, na piedestał stawia swoich najbliższych, tak, by wspólnie stawić czoła niebezpieczeństwu. Jeżeli chodzi o jej męża, to moja opinia już nie jest tak przychylna. Jest on bowiem mężczyzną, który robi wszystko, by zaspokoić własne, często egoistyczne potrzeby i pragnienia, przez co rani rodziną, a szczególnie dzieci. A gdy przychodzi moment, by móc zawalczyć o ich dobro i wyciągnąć rękę wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebują, on po prostu ucieka, gdyż cała sytuacja go przerasta. Na szczęście w odpowiednim momencie wraca po rozum do głowy i wówczas staje się prawdziwym oparcie dla rodziny. 
    Zdecydowanie jest to dużo lepsza książka niż "Córeczka". Bardziej wciągająca, trzymająca w napięciu i z nieprzewidywalnym zakończeniem, którego w poprzedniej pozycji mi stanowczo zabrakło. Jeżeli wcześniej wymieniona przeze mnie pozycja Wam się spodobała, to pewna jestem tego z tym thrillerem będzie podobnie, jeśli nie znacznie lepiej.

piątek, 16 marca 2018

Więcej czerwieni - Katarzyna Puzyńska

      Jeżeli w moje ręce trafia książka, która okazuje się być częścią pewnej serii, w jak najszybszym czasie staram się zapoznać z całością tej sagi. Ta zasada dotyczy przede wszystkim pozycji, które w pewien sposób mnie zaintrygowały, choć wcale nie musiały być znakomite. I tak właśnie jest z Katarzyną Puzyńską i jej sagą o Lipowie. Choć jest ona dobra, to do doskonałości jej wiele brakuje. Ale i tak z wielką chęcią sięgam po następne pozycje.
   

     "Więcej czerwieni" to kolejna część przygód Daniela Podgórskiego, komisarz Klementyny Kopp oraz Weroniki Nowakowskiej. Rok po tym, jak dziewczyna policjanta omal nie zginęła z rąk seryjnego zabójcy, powoli mieszkańcy  Lipowa zapomnieli o tych przykrych zdarzeniach. Lato w tym roku jest wyjątkowo gorące i w okolicy pełno jest wczasowiczów. Nowakowska oraz Podgórski oficjalnie stali się parą, choć dla obojga jest to dosyć nowa sytuacja, z którą coraz trudniej sobie radzić. Niespodziewane zabójstwo dwóch młodych kobiet, daje im zatem chwilę na przemyślenia. Ich nagie i okaleczone zwłoki zostały znalezione nieopodal Lipowa oraz Żabich Dołów- sąsiadujących ze sobą wsi. To mieszkanki tych terenów, a ich brutalne morderstwa ściągają policję z Brodnicy. Do zespołu pani komisarz Klementyny Kopp dołącza Daniel i razem starają się znaleźć winnego. Niestety to wcale nie jest takie proste, a im więcej szukają, tym mniej wiedzą. Ktoś ewidentnie znał się na rzeczy i starannie wszystko zaplanował tak, by policja miała problemy z ustaleniem jakichkolwiek powiązań. Ale brak postępów w śledztwie to nie jedyny problem zespołu Kopp. Kłopoty osobiste jego  członków, w tym Podgórskiego, nie wróżą tej sprawie dobrze. Czy pomimo przeszkód, Klementyna oraz Daniel odnajdą mordercę, zanim ten ponownie zaatakuje?
      Kryminały naszej rodaczki przez niektórych, porównywane są do twórczości Läckberg, gdyż posiadają wiele wspólnych cech. Jednak jak dla mnie jest to odrobinę lekką przesadą, choć Puzyńska dobrze sobie radzi z tymi powieściami. Poprzednia część tej sagi zawierała sporo rozlewu krwi, tutaj było tego znacznie mniej. A szkoda. Bohaterowie są nadal bardzo wyraziści, a w szczególności Klementyna Kopp. Jej postawa i styl życia są niezwykle intrygujące, a poznanie pewnych, istotnych elementów z jej przeszłości, dodaje tej postaci pikanterii i mroczności. Przez to o wiele łatwiej jest nam zrozumieć to, kim i jaka jest. Jeżeli chodzi o Daniela i Weronikę to tutaj także robi się ciekawie. Oboje piękni, młodzi i zdolni, z ogromnymi ambicjami, z bagażem doświadczeń życiowy, pragną na nowo ułożyć sobie życie z drugą osobą. Są razem i kochają się, jednak tak do końca nie są pewni tego, czego w rzeczywistości pragną. Nowa sytuacja znacznie ich przytłacza, a makabryczne wydarzenie w okolicy, wcale nie ułatwią im sprawy. Potrzeba czasu i rozmowy, aby zrozumieć cały problem. Co do mordercy, to zaskoczyło mnie to, kim jest, choć motywów mogłam się domyślić. Nie spodziewałam się, że akurat ta osoba, będzie tak brutalnie zabijać, bez najmniejszych skrupułów, a [przed innymi udawać normalnego, życzliwego i pomocnego człowieka. Ani na chwilę nie zdradził się z tym, kim tak naprawdę jest i jaki jest wewnątrz.Stale mnie to zastanawia, jak tacy ludzie potrafią funkcjonować w społeczeństwie tak, by nie zdradzić swojej prawdziwej twarzy, nawet przed najbliższymi. Czy są to osoby upośledzone psychicznie w niewielkim stopniu, czy też genialni, wyrachowani aktorzy życia publicznego? 
     "Więcej czerwieni" to dobry, polski kryminał, po którego warto sięgnąć. Liczne wątki, barwne postacie, szeroka gama intryg, epizody miłosne, a dodatkowy prosty i zrozumiały język, który pobudza wyobraźnię każdego czytelnika, to przepis na wciągającą lekturę, którą trzeba przeczytać. Podobnie jak pozostałe części sagi o Lipowie. 

poniedziałek, 12 marca 2018

Dziewczyny z Roanoke- Amy Engel

    Każdy mój miesięczny zestaw książek do przeczytania składa się przynajmniej z 6 różnych gatunkowo pozycji. Znajdą się tam kryminały, typowo kobiece romanse, komedie kryminalne, czasami zdarzają się także powieści młodzieżowe. No i oczywiście thrillery psychologiczne i do tej  grupy zalicza się książka, którą pragnę wam przedstawić. 

   "Dziewczyny z Roanoke" to niezwykle tajemnicza historia pewnej rodziny. Bogaci dziadkowie przygarniają swoją nastoletnią wnuczkę, której matka popełnia samobójstwo. Tam Lane zaprzyjaźnia się ze swoją kuzynką, Allegrą. Ogromna posiadłość, spokój i beztroska, to wszystko, czego pragnie dzisiejsza młodzież. Dodatkowym plusem jest fakt, że dziadkowie zaspokajają każdą nawet najmniejszą zachciankę dziewczyn. Podczas wspólnego wyjścia Lane poznaje przystojnego Coopera. Choć nie wie czym jest miłość, jest pewna, że to, co między nimi zaiskrzyło, jest czymś więcej niż przyjaźnią. Jednak nie potrafi sobie poradzić z nowym uczuciem oraz mroczną tajemnicą rodzinną, dlatego postanawia uciec. Mijają lata i Lane ponownie musi wrócić do Roanoke, gdyż w niewyjaśnionych okolicznościach znika Allegra. Jej kuzynka za wszelką cenę chce odnaleźć rodzinę. W trakcie poszukiwań na światło dzienne wychodzą dawno już skrywane sekrety, o których niektórzy pragną zapomnieć. Czy Lane będzie w stanie zmierzyć się z upiorną przeszłością? Czy też zostanie kolejną dziewczyną z Roanoke? 
    Książka Amy Engel zachwyciła mnie swoją niecodzienną okładką, która sporo sugeruje czytelnikowi, ale zachowała przy tym wieloznaczność. Opis na końcowej stronie także zwrócił moją uwagę. Przez kilka początkowych rozdziałów zastanawiałam się nad owym rodzinnym sekretem i odpowiedź przyszła bardzo szybko, nawet za szybko. To właśnie spowodowało, że moja ciekawośc znacznie zmalała. Mimo to, nie zamierzałam tej powieści odłożyć. Znając już historię tej rodziny i jej tajemnice, chciałam bliżej przyjrzeć się postaci Lane pod kątem psychologicznym. Oprócz tego, że była piękna, inteligentna, musiała mieć silną osobowość, mocną wolę, by przeciwstawić się własnej rodzinie. Komu zawdzięcza to, kim się stała? Jaką rolę w tym wszystkim odegrała jej matka i czy w ogóle miała jakiś wpływ? Co do postawy Allegry, to jest ona trudna do opisania, bowiem dziewczyna nigdy nie poznała innego życia, niż to przy dziadkach. Tam została zmanipulowana i okradziona z własnej godności, przez co tak naprawdę stała się ofiarą. W całej tej historii najbardziej wstrząsające jest dla mnie zachowanie dziadków. Ich egoizm, dążenie do doskonałości oraz własne, najważniejsze potrzeby.  Nic i nikt tak naprawdę się tam nie liczył. Równie oburzające jest to, że nikt z mieszkańców Roanoke nie znał prawdy o Allegrze i jej przodkach. Nikt nic nie widział, pozostały jedynie domysły, na które nie reagowano.

   "Dziewczyny z Roanoke" oceniam jako dobrą pozycję dla wielu przemyśleń. Niestety, zdradzenie głównej tajemnicy na wczesnym etapie tej książki, spowodowały, że moja pozytywna opinia nieco osłabła. No cóż. Ten thriller mnie nie rzucił na kolana, choć bardzo chciałam.

piątek, 9 marca 2018

7 lat później- Guillaume Musso

     Po moim pierwszym spotkaniu z twórczością Musso, odczuwałam pewnie dyskomfort. Owszem, "Dziewczyna z Brooklynu" była dobra, ale nic poza tym. Choć opinie innych czytelników na temat tej lektury były bardzo pozytywne, lecz ja nie byłam w stanie się nią zachwycić, tak jak reszta. Postanowiłam sięgnąć po inną pozycję tego autora, nieco starszą, by uzyskać nieco szersza perspektywę odnośnie jego twórczości.
    

      "7 lat później". Dwoje zupełnie różnych ludzi. Ona- piekna, spontaniczna, energiczna, marząca o wielkiej karierze modelki, wychowana w domu, gdzie liczył się każdy pieniądz. On zaś to mężczyzna dystyngowany, inteligentny, ciężko pracujący na swój sukces, nie lubiący ryzyka, pochodzący z bogatej rodziny. Mimo przeciwności losu, braku akceptacji najbliższej rodziny, niedługiej znajomości, postanawiają się pobrać. Wkrótce na świat przychodzą bliźniaki, Camille i Jeremy. Niestety, Nikki i Sebastian, ta dwa odmienne charaktery, nie mogą stać się podstawą silnego związku. Świadomi tego, że razem żyć nie potrafią, a bez siebie też nie jest łatwo, dla dobra ogółu muszą się rozwieść. Podzielili się wychowaniem dzieci w dość szokujący sposób. Córka została z nim, zaś syn zamieszkał z matką. I tak cała rodzina uległa rozpadowi. Istnieje jednak szansa na ponowne zejście się tych dwojga, muszą bowiem uratować syna, który popadł w ogromne tarapaty i nieświadomie wciągnął w nie siostrę. Czy byłe małżeństwo w zgodzie i współpracy, odnajdzie swoje dzieci, wyrywając ich ze szponów śmierci? Czy też ich nienawiść zniszczy całą rodzinę? 
    Ten największy bestseller we Francji w 2012 roku , w moich oczach nie zyskuje już tak pozytywnej opinii. Podobnie zresztą do wcześniej wspomnianej przeze mnie książki tego samego autora. Pomysł na fabułę nawet dobry, jednak już przelanie tego na papier, to już ciut słabszy poziom. W wielu miejscach, historia tych bohaterów stawała się monotonna, nudna. Z założeń fabuły, oczekiwałam wielu niebezpiecznych sytuacji, a dostałam tylko ich  namiastkę. Końcowe rozdziały to już zupełnie inna bajka. Tam się wreszcie coś działo. Rodzice, którzy z miłości do dzieci, są w stanie zaryzykować wszystko, by tylko mogły ona być zdrowe i bezpieczne, ich zawziętosć, oddanie, odwadga, to zdecydowanie cechy godne podziwu. Wówczas pojawia się adrenalina, ciekawość, ogromne skupienie nad tym, co będzie dalej, czy im się uda. Ale przecież ważna jest całość i właśnie dlatego tą powieść uwazam za przecietną. I niestety po raz kolejny rozczarowałam się Musso.  A teraz szczerze przyznam, że nie jestem już pewna czy jeszcze kiedyś w siegnę po tego autora. Czas pokaże.

środa, 7 marca 2018

Grzesznik- Tess Gerritsen

     Po lekturach "Chirurga" oraz "Skalpela", przyszedł czas na kolejną część przygód detektyw Jane Rizzoli oraz pani doktor Maury Isles. Czy i tym razem Tess Gerritsen wzniesie się na wyżyny doskonałego kryminału? Czy jej kolejna książka również osiągnie opinie genialnej? Czym zasłynie "Grzesznik"? I co kryje w sobie ten wieloznaczny tytuł?
    

       W tej części serii ,gdzie głównymi bohaterkami są dwie z pozoru różne kobiety, choc łączy je obie fakt że są silne i niezależne, dochodzi do okrutnego ataku na zakonnice. Jednak nie na miejscu a druga trafia do szpitala w stanie krytycznym .Badając miejsce zbrodni oraz teren klasztoru w Greystones, Rizzoli oraz Isles  odkrywają zdumiewającą rzecz. Otóż jedna z ofiar,okazała się być w ciąży, co zresztą potwierdza późniejsza sekcja zwłok. Pytanie tylko gdzie jest dziecko? Nie mija kilka dni, a zostaje odnaleziona kolejna kobieta, a jej makabrycznie okaleczone ciało znajduje się na terenie dawnej restauracji.Ale czy te zbrodnie są ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane? I co z tym wszystkim wspólnego ma dawna masakra w jednej z indyjskich wiosek,w wyniku której zginęli prawie wszyscy jej mieszkańcy? Co to za sekret? Na te i inne pytania, odpowiedzi poszukiwać będzie Jane, Maura oraz ich podopieczni.
     Do tej pory zdołałam przeczytać zaledwie 4 książki Gerritsen wraz z tą dzisiejszą i jak dotąd śmiało mogę powiedzieć, że uwielbiam jej twórczość. Choć w tym ostatnim przypadku poczułam pewien niedosyt. Wcześniejsze książki emanowały rządzą krwi, brutalnymi opisami aktów zbrodni. Dodatkowo sam morderca przez dłuższy czas był nieuchwytny, niezauważalny, bezszelestny, a mimo to stale i namacalnie manipulował poczynaniami policji. Tutaj wszystko to zostało tak jakby ocenzurowane, sprowadzone do minimum. A szkoda. Morderca nie kontrolował już tak pracy policji, jak w poprzednich częściach, totez praktycznie zapomniałam o nim. Nie skupiałam się na jego postaci i motywach. Interesował mnie wyłącznie temat ofiar i ich historii, które tutaj były opisane bardzo ciekawie i dokładnie. To tak, jakby autorka kładła silny nacisk na życie tych osób. Te historie wywoływały u mnie współczucie i szacunek do tych kobiet, a nie jak można byłoby podejrzewać, znieszmaczenie.  Same główne bohaterki były tutaj trochę mniej wyraziste i charyzmatyczne, szczególnie pani detektyw Rizzoli. To właśnie w tej części pokazano jej drugą stronę, tę kobiecą, wrażliwą i momentami bezsilną.  Potrzebna była do tego odpowiednia osoba i czas. Podobnie zresztą jak Maura Isles. Twarda, silna i bezduszna kobieta w życiu zawodowym, a prywatnie roztargniona, zagubiona i emocjonalnie rozchwiana.
      "Grzesznik" trochę mnie rozczarował, ale zapewne nie zniechęcił do dalszych spotkań z twórczością Tess. Być może to właśnie ta książka miała za zadanie dać nam chwilę wytchnienia od niezwykle charyzmatycznych głównych bohaterek, ukoić skołatane nerwy po tych makabrycznych zbrodniach, a zawarty tutaj wątek miłosny, miał otulić nasze umysły, by ze zdwojoną siłą uderzyć przy kolejnym spotkaniu. Przynajmniej mam taką nadzieję. 
   

poniedziałek, 5 marca 2018

Jak Cię zabić, kochanie?- Alex Rogoziński

     W niewielkim odstępie czasowym, jest to moje drugie spotkanie z polskim twórcą komedii romantycznych. Wcześniej było to "Morderstwo na Korfu", które czytałam z ogromnym zainteresowaniem i radością. Czy i w tym przypadku będzie to przyjemna i łatwa lektura? Sam tytuł, tak jednoznaczny i intrygujący, przyciąga uwagę czytelników.
   

    "Jak Cię zabić, kochanie?" to zabawna historia pewnego małżeństwa, Kasi i Darka, którzy wbrew wszelkiemu rozsądkowi, robią wszystko, aby ta druga połówka była nieszczęśliwa. On pracuje zawodowo, zaś ona stała się mimo woli gospodynią domową, choć to zbyt wiele w jej przypadku znaczy. Ich małżeństwo trwa zaledwie od czterech lat. Początkowo, zakochana w sobie po uszy para, z biegiem czasu staje się wzajemnymi wrogami.Dodatkowo relacje ich podsyca pokaźny spadek po babci Kasi, jaki mogą otrzymać.Ale sprawa nie jest wcale taka prosta, jak się im wydaje. Aby go uzyskać muszę spełnić jeden z dwóch warunków: w dniu przekazania majątku muszą posiadać dziecko, co w ich sytuacji jest bardzo trudne lub w wyniku śmierci własnego męża,to  Kasia otrzyma  pieniądze. I tak w głowach tych dwojga, pojawiają się przerażające wizje pozbycia się współmałżonka. Im bardziej się starają, im fantazyjniejsze są ich pomysły na śmierć swojego eks, tym coraz więcej pomyłek i przypadkowych ofiar. Ale nie są oni sami. Ten kto zna ten tajemniczy testament, także poluje na ten spadek, a jego przeszkodą jest owe małżeństwo. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa w kotka i myszkę. Kto zginie, a kto wyjdzie cało z tej farsy? Kto i dlaczego jeszcze poluje na te pieniądze? Jak ta cała sprawa się zakończy?Co się stanie z Kasią i Darkiem?
    W porównaniu z wcześniej przeczytaną przeze mnie książką Rogozińskiego, ta wypada odrobinę gorzej, ale to wcale nie oznacza że jest zła. Nie, jest to dobra i zabawna powieść, która niesie ze sobą przyjemność i lekkość ducha. Perypetie małżeńskie dwójki, głównych bohaterów owszem były śmieszne,a le czasem stały się wręcz przerysowane. Obraz tych dwojga, którzy jednego dnia się kochają, a drugiego pragną się pozabijać i to w zaledwie 4 lat trwania ich związku, to dość irracjonalne wizje autora. A spadek, który ich początkowo dzieli, później zaczyna łączyć, bo sami stają się obiektem polowań innych. Sam fakt, że zadając sobie nawzajem cierpienie, czerpią z tego satysfakcję i radość. Czy to aby normalne? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. Być może są niezrównoważeni psychiczny, albo wręcz zagubieni, a może to psychopatyczni mordercy!
    Komedia kryminalna to niezwykle rzadko spotykany przez mnie gatunek literacki. Jednak jest on na tyle dobry i ciekawy,że warto się z nim bliżej zapoznać. Pełno w nim humoru, czasem nawet tego czarnego, niezliczona ilość intryg, bohaterowie dobrzy i ci mroczni, którzy mimo starań, swoimi działaniami, wywołują na twarzy czytelnika, szeroki uśmiech i doprowadzają do często nie zamierzonego przez nich, happy endu. Ta powieść jest lekka w swojej formie, być może nawet i satyryczna, ale na pewno jest pozytywna i doskonała na zabicie nudy w te późno zimowe wieczory.

czwartek, 1 marca 2018

Dziewczyna ze śniegiem we włosach- Ninni Schulman

      Moimi ulubionymi autorami kryminałów są pisarze skandynawscy. Ich specyficzny styl narracji, wielowątkowość, spora liczba znaczących bohaterów oraz dobrze skonstruowana historia, to przepis na sukces.Przy tych książkach nie można się nudzić i właśnie dlatego tak bardzo je lubię. Czy zatem dziennikarka, Ninni Schulman, ze swoim kryminalnym debiutem, zaliczy się do grona moich faworytów? Czy też stanie po przeciwnej stronie? Sam tytuł wiele zapowiada.
     

     "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" to powieść o losach mieszkańców Värmland. Ten niezwykle urodziwy, spokojny i przyjazny krajobraz Szwecji, gdzie nawet w mroźny dzień, widok na otaczającą przyrodę, zapiera dech w piesiach, z dnia na dzień staje się miejscem mrocznej zbrodni. Jej ofiarą jest młoda dziewczyna, a sprawcy jak dotąd nie znaleziono. Tutejsza policja ma problemy z ustaleniem tożsamości kobiety, a na domiar złego, niebawem bez śladu znika kolejna nastolatka. Na pomoc służbom rusza dziennikarka, Magdalena Hanson, która niedawno powróciła w rodzinne strony. Choć ma ona za sobą nieudane małżeństwo, trudny rozwód, to jej jedynym szczęściem jest adoptowany wcześniej synek. Porywając się w wir ukochanej pracy, zaczyna ona prowadzić prywatne śledztwo w sprawie zaginionej dziewczyny. Narażając swoje zdrowie i życie, odkrywa tajemnice porządnych mieszkańców miasteczka, które zniszczą dotychczasową idylle społeczną. I nic nie będzie już takie samo i nikt. W całym tym natłoku makabrycznych morderstw, tuż za rogiem czeka prawdziwa miłość. Tylko czy jest na nią czas i miejsce? 
      Pomimo, że jest to powieść z 2010 roku, a u nas w kraju wydana 2 lata później, dopiero teraz ją odnalazłam.  Jej autorka miał dobry pomysł na fabułę i na podobnym poziomie została ona przeniesiona na papier.W wątku kryminalnym jest sporo sekretów, które swoja głębią i okrucieństwem, wstrząsają czytelnika. A to z kolej prowadzi do pragnienia odkrycia prawdy wraz z głównymi bohaterami o licznych zbrodniach, ich ofiarach oraz o samej postaci mordercy. Zarówno bohaterowie pierwszoplanowi, jak i osoby w tle, mają niezwykłą charyzmę, która przyciąga czytelników. A sam motyw zbrodni jest przerażający, choć intryguje. Ta książka dodatkowo porusza sporo problemów społecznych , obecnych w dzisiejszym świecie, które trapią, niszczą i zabijają. Są one trudne w rozpoznaniu, a walka z nimi nie należy do najłatwiejszych, szczególnie, gdy brak nam oparcia wśród najbliższych. 
     Ta powieść bardzo przypomina mi twórczość Läckberg, która jest według mnie, genialna w tym co pisze.Małe, ustronne miasteczko, liczne, mroczne sekrety i czasem zgubna wielowątkowość. Jednak w tym wydaniu, wszystko to zostało tak jakby przytłumione. Już na początku, można rozszyfrować kilka wątków i tajemnic bohaterów tego kryminału. Cała ta niebezpieczna akcja, ma miejsce dopiero w połowie książki, a do tego czasu jest trochę nudna i monotonna. Prywatne aspekty życia pani dziennikarki, także zostały zminimalizowane. Zabrakło mi w nich dramatyzmu np. element walki o prawa rodzicielskie po rozwodzie, buntu i zazdrości wobec byłego małżonka. A tu nic. Spokój, harmonia, a w tle ból i cierpienie. 
    Całość oceniam pozytywnie. Debiut Schulman jest dobry, ale szału nie ma. Mam nadzieję,że wraz z rozwojem twórczości tej autorki, wrośnie poziom powieści, które będą owocem jej pracy.  

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...