środa, 29 kwietnia 2020

"Cokolwiek wybierzesz"- Jakub Szamałek

        "Cokolwiek wybierzesz" Jakuba Szamałka otrzymałam w prezencie prawie rok temu i jak widać, dość długo musiała ona czekać na swoją kolej do przeczytania. Jednak pozamykane biblioteki w dobie panującego Koronawirusa, zmusił mnie 😄 do zabrania się za moją półkę wstydu. Ta powieść jest kolejną pozycją z moich zasobów, którą czytałam z wielkim zainteresowaniem i silnymi emocjami. 


     Teraz trochę o fabule. Ambitna dziennikarka, Julita Wójcicka, jak dotąd pisała jedynie krótkie, lecz niezwykle chwytliwe teksty plotkarskie. Gdy dochodzi do tragicznej śmierci Ryszarda Buczka, prowadzącego słynny program dla dzieci, wszyscy piszą tylko o tym zdarzeniu. Policja twierdzi, że mężczyzna stracił panowanie nad samochodem, uderzając w barierki, po czym spadł na niższą autostradę. Jednak Julita ma nieco inne zdanie na ten temat. Zaczyna węszyć i odkrywa nieprzyjemne fakty z życia Buczka. Fakty, które szokują, przerażają, ale i są bardzo niebezpieczne dla tych, którzy je odsłonią. A wszystko to w świecie opanowanym przez nowoczesne technologie, które coraz bardziej sterują naszą egzystencją. 

     Powieść "Cokolwiek wybierzesz" bardzo mnie zaskoczyła i to pozytywnie. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia ze środowiskiem dziennikarskim, który żyje sensacją, plotką i skandalem. Dopiero na drugi plan wysuwa się wątek kryminalny, który z biegiem czasu staje się tym najważniejszym elementem. Elementem, który wpływa na czytelnicze emocje, zmieniając je i podsycając wraz z każdym nowym rozdziałem. To historia kipiąca adrenaliną, ekscytacją i mrocznymi tajemnicami, które podsycają cała akcję, rozpędzając ją niczym lokomotywa swoje wagony. Akcję pełną niespodzianek, silnych wrażeń i charyzmatycznych bohaterów. A co najważniejsze- nigdy nie wiadomo co nas czeka tuż za następną stroną. 

       Ta powieść jest nieprzewidywalna i niebezpieczna, podobnie jak jej bohaterowie. Zarówno ci pozytywni, jak i te negatywne "czarne charaktery", swoją nieobliczalnością, niezłomnością, brawurą oraz wyrafinowaniem, stanowili siłę napędową całej tej fabuły. Oczywiście, te okrutne, złe postacie napawały mnie odrazą i oburzeniem, ale tylko jedną osobą potrafiłam zrozumieć ( zamachowiec z samolotu). W innych przypadkach najchętniej pomijałabym każdą wstawkę o ich brutalnym działaniu. 

      Podsumowując, "Cokolwiek wybierzesz" Jakuba Szamałka to elektryzujący i wstrząsający thriller, z frapującą fabułą, intrygującym wątkiem kryminalnym oraz nietuzinkowymi bohaterami. Wszystko to osadzone w ówczesnym świeci, co powoduje jego bardziej realny i mocniejszy przekaz. To świat, w którym nie istniej prywatność, choć tylko nieliczni zdają sobie z tego sprawę. Komputery, smartfony, internet, portale społecznościowe- tutaj nikt  nie może czuć się w pełni bezpiecznie. To książka, która zagwarantuje nam silne emocje i zachęci do własnych przemyśleń. To książka, którą warto przeczytać, a ja zamierzam sięgnąć po ciąg dalszy i to jak najszybciej. 

czwartek, 23 kwietnia 2020

"Gra w oczko"- Grzegorz Kalinowski

      Jakiś czas temu sięgnęłam po zbiór opowiadań kryminalnych naszych rodzimych pisarzy, należących do znanej grupy PociskTeam. Wśród nich jest Grzegorz Kalinowski, którego twórczość dopiero co poznaję, a to za sprawą "Gry w oczko". Czy ta osobna powieść okaże się równie ciekawa i wciągająca, co wcześniejsze zestawy opowiadań? O tym poniżej.


      Pewnego dnia słynna dziennikarka, Joanna Becker, odnajduje w mieszkaniu swojego sąsiada, zwłoki jego lokatora. To wschodząca gwiazda piłki nożnej, Dawid Błochowiak ps."Oczko", który otrzymał pojedynczy strzał prosto w głowę. Na miejscu zdarzenia policja prowadzi swoje czynności, w tym przesłuchania świadków. Z Joanną rozmawia m.in. przystojny i tajemniczy podkomisarz Artur Konieczny. W trakcie śledztwa na światło dzienne wychodzą sekrety, których nikt miał nie poznać. Nałogowe hazardy, nielegalne ustawianie meczy, samochodowa mafia oraz podejrzane agencje modelek. A wszystko to połączone polityką i wysoko ustawioną władzą. Obok tego nie da się przejść obojętnie, toteż Joanna zaczyna prowadzić swoje małe prywatne dochodzenie. Przy współpracy nietuzinkowego Miśka, udaje jej się znaleźć coraz więcej nowych, lecz nieco odrębnych faktów, a gdzieś tam tkwi imię i nazwisko mordercy Oczki. Tylko połączenie działań policji i dziennikarskiego szpiegostwa, może przynieść pozytywne efekty. Jednak czy ta gra jest warta świeczki?

      Klimaty sportowe, w których autor zagłębia się w świat lokalnej piłki nożnej, zakłady bukmacherskie oraz szemrana polityka władz, to chyba nie moja bajka. Liczne i obszerne opisy dotyczące właśnie tych spraw, bardzo mnie nudziły. Choć mocno się starałam, zdarzało mi się pomijać wiele z nich, przez co moja ciekawość znacznie się obniżała.

     Cała fabuła tej powieści oparta jest na dokładnej analizie śledztwa, wszelkich poszlak, odkrytych faktów oraz domysłów i to zarówno ze strony policji, jak i dziennikarskiego dochodzenia. To właśnie te elementy wywoływały u mnie zainteresowanie i pewne emocje. Dynamiczna akcja również zasługuje tutaj na pochwałę, gdyż w tej historii stale coś się działo. 

     Jednak największy plus należy się bohaterom, a w szczególności Joanna Becker, Arturowi Koniecznemu oraz nietuzinkowemu Miśkowi. Każdy z nich na swój własny sposób okazał się wyjątkowy, przebojowy i odważny. Z silnymi charakterami, zawziętością, stanowczością oraz charyzmą, potrafili dominować, a gdy sytuacja tego wymagała- także współpracować.  To ostatnie doprowadziło do sukcesu w sprawie śledztwa Błochowiaka, lecz nie obeszło się bez silnych emocji, pełnych adrenaliny wydarzeń oraz najlepszych intryg. Jednym słowem- tu zaiskrzy, a tam wybuchnie. To dla tych postaci postanowiłam dokończyć czytać tę książkę, bo reszta wypadła całkiem słabo. 

       Podsumowując, "Gra w oczko" Grzegorza Kalinowskiego miała być mocnym i ekscytującym kryminałem, od którego ciężko byłoby się oderwać. W rzeczywistości ta lektura okazała się jedynie średnią powieścią, głównie za sprawką specyficznego klimatu sportowego, w jakim była ona osadzona, a co z kolei totalnie do mnie nie przemawiało. Gdyby nie charyzmatyczni bohaterowie oraz szybka akcja, ta historia byłaby jedynie przeciętna. Zapewne wielbicielom piłki nożnej taki charakter fabuły byłby jak najbardziej na miejscu. Niestety, tym razem poczułam rozczarowanie. Mam nadzieję, że kolejna lektura będzie znacznie przyjemniejsza w odbiorze. 

piątek, 17 kwietnia 2020

"Rywalka"- Sandie Jones

        Kolejną pozycją z mojej półki wstydu, oprócz "Szeptacza", jest powieść Sandie Jones pt. "Rywalka". Już od dawna miałam na nią chęć, jednak dopiero teraz nadszedł jej czas. Jak ta pandemia jeszcze będzie tak długo trwać, to w końcu zabraknie mi książek do czytania. Ale póki co, cieszę się, że je mam. 

      Emily to młoda i inteligentna dziewczyna, o złamanym sercu i silnej osobowości. Nie szuka na miłości za wszelką cenę, po prostu czeka. Pewnego wieczoru spotyka w barze tajemniczego i niezwykle przystojnego Adama, który od tej pory stale gości w jej głowie. To on wykonuje kolejny krok i tak zaczyna się ta intensywna znajomość, która z biegiem czasu przekształca się w coś znacznie silniejszego. Zakochana Emily jest szczęśliwa, jednak jej sielanka nie trwa wiecznie. Na horyzoncie pojawia się Pammie, zaborcza i przebiegła matka Adama. Wystarczy jedno jej skinienie palcem, jeden drobny gest, a syneczek rzuca wszystko i pędzie do niej na złamanie karku. Niestety, tylko Emily jest tego świadoma, przez co spotyka ją ogromna niechęć ze strony przyszłej teściowej.  Nawet wymarzone zaręczyny tracą na swojej magii, gdy do akcji wkracza Pammie. Im bliżej ślubu, tym większe ataki ze strony matki Adama. Ataki subtelne, dyskretne, widoczne i skierowane tylko dla tej dziewczyny. Także relacje pomiędzy narzeczeństwem ulegają zmianie. Coraz więcej kłótni, egoizmu, dominacji, a do tego tajemnicza śmierć byłej narzeczonej Adama, która kryje w sobie znacznie więcej mrocznych sekretów, niż mogłoby się komukolwiek wydawać. 

      Nie wiem czy jest to idealna lektura dla kobiet, które już niebawem mają poznać swoje przyszłe teściowe? Mogłaby ona je nieco zdystansować, choć jako  przestroga może być odpowiednia. Ale tak na serio wszyscy wiemy, że to tylko fikcja. Fikcja, w której może kryć się pewne ziarnko prawdy. 

     Wracając do sedna sprawy, fabuła tej powieści oparta jest na jakże popularnym konflikcie synowa-teściowa.  Konflikcie na który żadna z nas nie ma najmniejszej ochoty, ale i tak niekiedy jest on u nas obecny. Wiążąc się z ukochanym mężczyzną to my chcemy być tymi najważniejszymi kobietami w jego życiu, stać na piedestale i wspólnie tworzyć nową rodzinę. W przypadku naszych bohaterów, to właśnie Pammie jest tą "głównie dowodzącą" w nowo powstałym związku Adama i Emily. Kłamstwa, intrygi, manipulacje i czysta nienawiść ze strony matki ukochanego (ukochanej)- to najgorsze co może spotkać zakochaną(ego) dziewczynę (mężczyznę).  A jeśli dodamy do tego typowego maminsynka, to koszmar gwarantowany. 

     Z takimi właśnie problemami zmaga się nasza główna bohaterka. Ta z pozoru delikatna i ułożona dziewczyna, z biegiem czasu staje się silną, zdeterminowaną kobietą, która wie, czego chce, a chce prawdziwej miłości. Czasami jej zachowanie bywało dość nieodpowiedzialne i jak dla mnie mało zrozumiałe. To dotyczyło kilku elementów, jednak nie zdradzę czego dokładnie, bo to są moje totalnie subiektywne wrażenia. Biorąc pod uwagę to, przez co przechodziła oraz rzeczywisty stan rzeczy, teraz szczerze jej współczuję i poniekąd akceptuję. Pozostałych bohaterów ciężko jest mi jednoznacznie ocenić, bowiem tam nikt nie jest taki, za jakiego go uważałam. Wraz z upływem rozdziałów, wszystko zaczęło się diametralnie zmieniać, również moje pierwsze wrażenia. 

      Ta historia jest niezwykle dynamiczna i ekscytująca. Tyle się tutaj dzieje, że silne emocje ani na chwilę mnie nie opuszczały. Żal, smutek, współczucie, złość, niedowierzanie- to właśnie towarzyszyło mi podczas tej lektury. Lektury, którą czytało się szybko, ale nie pobieżnie. Wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Wielokrotnie miałam olbrzymią ochotę potrząsnąć naszymi bohaterami, kopnąć ich w tzw. "cztery litery", by wreszcie przejrzeli na oczy i szczerze ze sobą porozmawiali, a niekiedy pragnęłam ich zwyczajnie przytulić i uspokoić.  A już samo zakończenie zupełnie zbiło mnie z pantałyku. Spodziewałam się wielu rzeczy, ale nie tego, co się wówczas wydarzyło, choć z biegiem czasu taki finał brzmi rozsądnie i intrygująco. 

     Podsumowując, "Rywalka" Sandie Jones to doskonały thriller, z wciągającą i szokującą fabułą, ekscytującymi bohaterami oraz z nieobliczalną i dynamiczną akcją. Jako wisienka na torcie- genialne zakończenie, które obróciło całą tę historię do góry nogami. To powieść, która pobudzi wiele czytelniczych emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Zachęcam do jej przeczytania każdego, kto ma ochotę. 

środa, 15 kwietnia 2020

"Szeptacz"- Alex North

         Mają go wszyscy, mam i ja! Oczywiście mowa tu o "Szeptaczu" Alexa Northa, jakże popularnym i lubianym thrillerze. Czy po tej lekturze dołączę do grona wielbicieli? Na razie powiem Wam tylko jedno- warto sięgnąć po tę powieść, ale jak bardzo, o tym trochę później. 


       Zagubiony i zdesperowany Tom Kennedy, z zawodu pisarz, obecnie samotnie opiekuje się swoim synem. Niedawno oboje stracili ukochaną żonę i matkę, ostoję bezpieczeństwa i rodzinnego ciepła. Od tej pory nic nie idzie jak po maśle. Pozostawieni "mężczyźni" z trudem się dogadują. Być może sprzedaż domu oraz przeprowadzka do Featherbank zmieni coś w ich życiu i pomoże uporać się z trudną przeszłością.  Nowe miejsce wydaje się wręcz idealne, choć i ono skrywa w sobie sporo tajemnic. Dwadzieścia lat temu, tutaj w Featherbank, grasował seryjny morderca tzw. Szeptacz, który porywał i mordował małych chłopców. Sprawcę złapano, a tutejsi mieszkańcy mogli ponownie egzystować w spokoju i bezpieczeństwie. Niestety, nie na długo, bowiem ponownie bez śladu znika kilkuletni chłopiec. Zupełnie jak dawniej. Czyżby "Szeptacz" powrócił? I czy synkowi Toma grozi niebezpieczeństwo? Tym bardziej, że niedawno ktoś próbował go nakłonić do otworzenia drzwi, w środku nocy, na co w samą porę zdążył zareagować jego ojciec? Jedno jest pewne:

"Jeśli drzwi ie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem......".

      Pierwsze wrażenia tuż po lekturze- to wyjątkowo klimatyczny, mroczny i niebezpieczny thriller. Z nieobliczalną fabułą, która niejednokrotnie przyprawiła mnie o gęsią skórkę. Fabułę, gdzie dominuje ciemność, tajemnicze głosy i nieproszeni goście. To historia, która ekscytuje, przykuwa uwagę, wzbudzając silne emocje, a przy tym niemal na każdym kroku nas przeraża i szokuje. 

      Autor trzyma czytelnika w napięciu od samego początku, aż po ostatnie strony. W napięciu, które stale wzrasta i nie daje nam ani chwili wytchnienia, dzięki czemu akcja jest tak dynamiczna i nieprzewidywalna. Trudno jest określić co jest tutaj prawdę, a co wytworem naszego strachu. Najbardziej złowieszczo brzmi jednak sam wierszyk, jaki powtarzają sobie nasi mali bohaterowie. Wierszyk, który każdorazowo wywoływał ciarki na plecach i na długo zapadł mi w pamięć. 

     Bohaterowie pierwszoplanowi są bardzo zagubieni, zdezorientowani i zmęczeni, a mimo to nadal wierzą w to, co robią, choć jest to znacznie trudniejsze niż dawniej. To osoby z własnymi problemami, które często stają się dla nich niczym kłody pod stopami.  Pozostałe postacie również sprawiały wrażenie niezwykle charyzmatycznych, zdolnych, ale i bardzo samotnych. Jednak najwięcej mojej uwagi zyskał sam morderca- tytułowy Szeptacz. Jego (ich) zachowanie, tok myślenia, motywy działania to dla mnie zagadka, która nadal nie do końca została rozwiązana. Zagadka, która frapuje, ale jeszcze bardziej mnie odrzuca i poniekąd obrzydza. To typowe bestie, bez skrupułów, bez ograniczeń, egoistyczni i nieobliczalni. 


      Podsumowując, "Szeptacz" Alexa Northa to niezwykle emocjonująca, oszołamiająco wciągająca, przerażająca, a zarazem nieziemsko intrygująca i tajemnicza powieść, w której kryje się sporo mroku i niebezpieczeństwa. To książka, którą czyta się z zapartym tchem i z duszą na ramieniu. Ona kusi i zapada w pamięć na długi czas. Jeżeli tak mają wyglądać kolejne powieści tego autora, to bez wahania biorę je w ciemno. 

JEDNYM SŁOWEM POLECAM KAŻDEMU WIELBICIELOWI SILNYCH EMOCJI. 

czwartek, 9 kwietnia 2020

"W pajęczej sieci"- Joy Fielding

      Miesiąc marzec rozpoczęłam książką Joy Fielding pt. "Teraz ją widzisz" i również powieścią tejże autorki go zakończyłam. Tym razem było to thriller "W pajęczej sieci", którego skrócony opis wydawał mi się dość intrygujący.


      Niezwykle ambitna i atrakcyjna dziennikarka, Charley Webb, słynie ze swych kontrowersyjnych felietonów, dzięki którym zyskała zarówno fanów, jak i zagorzałych wrogów. Pewnego dnia otrzymuje list z więzienia, gdzie przebywa skazana na śmierć Jill Rohmer- morderczyni małych dzieci. Zabójczyni pragnie, by Charley napisała jej autobiografię, w której znajdzie się wiele nieznanych dotychczas faktów. Dziennikarka świadoma jest swojej wielkiej szansy, jednak czy jako kochająca i troskliwa matka, będzie w stanie spojrzeć w oczy tej dziewczynie? Być może towarzystwo przystojnego adwokata Jill, Alexa Prescotta, nieco ułatwi jej owe zadanie. Niestety, wraz z decyzją o  stworzeniu tej książki, rodzinie Charley zaczyna grozić ogromne niebezpieczeństwo.

       Jak już wcześniej wspomniałam, skrócona fabuła na tylnej okładce sugerowała coś ekscytującego i wciągającego. Coś, co brzmiało dość znajomo (podobna historia jak w "Serialiście" Davida Gordona) i chyba dlatego nieco mnie zniechęciło. Pomimo tych drobnych niuansów, z chęcią towarzyszyłam  naszym bohaterom w ich intrygach, tajemnicach i nieprzewidywalnych wydarzeniach.

      Już od samego początku spodziewałam się sporej dawki napięcia, którą dostałam w niewielkiej ilości, bowiem co nieco można było przypuszczać. Ciężko jednak sprecyzować ciąg dalszy losów naszej głównej bohaterki w trakcie trwanie jej historii, gdyż to, co się w niej działo, wypełnione było sporą dawką intryg i licznych pułapek, a ona za każdym razem w nie wpadała, niczym śliwka w kompot. 

      Charley to wygłodniała dziennikarka, łaknąca świeżych i krwistych tematów, zaślepiona wizją własnego sukcesu. Jest również bardzo zdolna i pracowita, jednak zbyt łatwo daje się nią manipulować i oszukiwać. Ta z pozoru odważna, kontrowersyjna i spontaniczna kobieta, po bliższym poznaniu sprawia wrażenie zagubionej i zdesperowanej. Dla niej problemy osobiste albo nie istnieją, gdyż zamiata je pod dywan, lub też nieskutecznie przed nimi ucieka. 

       Niestety, tym razem powieść Joy Fielding nie do końca trafiła w moje gusta. Muszę przyznać, że czytając ją, odczuwałam dość spore znużenie. Zabrakło mi w niej dynamicznej akcji, która towarzyszyłaby mi podczas całej tej lektury. Owszem, pod koniec książki tempo nabrało szybkości i nieobliczalności, jednak to było zbyt późno, jak dla mnie. 

     Podsumowując, "W pajęczej sieci" Joy Fielding to jak dotąd najsłabsza powieść tej autorki, jaką miałam przyjemność przeczytać. Ciekawe i charyzmatyczne postacie, intrygująca fabuła nie wystarczyły, bym mogła się nią zachwycić. Szkoda, bo zapowiadała się ona na frapującą i mroczną historię, z której ciężko byłoby się wyplątać. Tymczasem okazało się, że jest ona przeciętna i momentami zbyt monotonna. Ale to nic, bo wiem, że ta autorka ma na swoim koncie jeszcze kilka dobrych pozycji, które warto przeczytać. I taki mam właśnie zamiar. 

niedziela, 5 kwietnia 2020

"Serialista"- David Gordon

       Są książki, które po przeczytaniu zapadają na dłużej w naszej pamięci. To powieści, które wciągają, fascynują i ekscytują. Niestety, istnieją również takie, obok których przechodzi się obojętnie. Jaki jest "Serialista" Davida Gordona? Czy ten kryminał mnie zachwyci czy też poczuję się nim nieco zdegustowana?


      Główny bohater, Harry Block- powieściopisarz z ambicjami  oraz równie silną depresją. Jego przeciętna twórczość obfituje w kilka pozycji porno, sci-fi oraz historii o wampirach. Pewnego dnia otrzymuje list, który może zmienić jego dotychczasowe życie. To list od seryjnego mordercy kobiet, Doriana Claya, który czeka na wyrok śmierci. Skazany ma dla niego ciekawą ofertę- w zamian za osobiste wspomnienia, musi on stworzyć opowiadania erotyczne  z fankami Doriana w roli głównej. Niestety, w chwili gdy Block decyduje się przyjąć owe zlecenie, wszystko zaczyna się mocno komplikować. Na szali jest czyjeś życie. 

      "Serialista" to powieść, którą poleciła mi pani bibliotekarka. Podobno jest ona mroczna i emocjonująca. No właśnie- podobno.  Jak dla mnie ten kryminał to jedno wielkie rozczarowanie, z nużącą fabułą i bezbarwnymi bohaterami. Dodatkowo brak szybkiej również nie wpływał na jego atrakcyjność. Całość zbyt naciągana i za obszerna. Przyznam, że często pomijałam nudne opisy osobistych przemyśleń głównej postaci oraz niektóre opisy miejsc. 

      Podsumowując, "Serialista" Davida Gordona to jedna z tych książek, które nie wzbudziły mojej sympatii. Zero emocji, fascynacji czy też jakiegokolwiek zainteresowania. Nudna fabuła, która tylko w paru momentach przykuwała moją uwagą na małą chwilę, monotonna akcja oraz nijacy bohaterowie. Nie tego się spodziewałam po tej lekturze. Lekturze, którą przeczytałam i jeszcze szybciej o niej zapomniałam. 

środa, 1 kwietnia 2020

"Dżozef"- Jakub Małecki

      Poprzednia powieść Jakuba Małeckiego pt. "Nikt nie idzie" urzekła mnie swoją wyjątkowością i nieszablonowością. Czy podobne emocje towarzyszyły mi podczas lektury "Dżozefa", która również zapowiadała się niezwykle wciągająco?


       Grzegorz Bednar to z pozoru typowy dresiarz- łysy, solidnych gabarytów oraz bez perspektyw na przyszłość. Pewnego dnia zostaje napadnięty i okradziony na warszawskiej Pradze. W konsekwencji tego zdarzenia, niebawem trafia do szpitala ze złamanym nosem, gdzie czekać będzie go operacja. Tam poznaje swoich trzech współlokatorów: biznesmena, starego marudę oraz Czwartego, wielbiciela twórczości Josepha Conrada. I to on stanie się przyczyną "końca" całej czwórki. W trakcie swoich napadów gorączki i majaków, zmusza Grześka do spisania jego ostatniej powieści. Powieści o małym chłopcu, który stworzył i ożywił drewnianego kozła- własnego przyjaciela oraz największego wroga. Im więcej Czwarty opowiada, tym bardziej miejsce, gdzie przebywają jako pacjenci, ulega drastycznym i nagłym zmianom. Pomieszczenia się kurczą, a dookoła zaczyna panować mrok. 

     Sięgając po tę książkę, miałam dość wysokie wymagania, które od samego początku były stopniowo zaspokajane. Ciekawa fabuła i różnorodni bohaterowie działają na jej korzyść. Niestety, w pewnym momencie cała fikcja literacka stawała się coraz bardziej surrealistyczna, a niekiedy nawet i absurdalna. Ten fakt znacznie obniżał moje zaciekawienie, wprowadzając monotonię i znużenie, bo osobiście nie przepadam za taką formą abstrakcji. 

      Jak już wspomniałam, początek okazał się frapujący i wciągający, pełen tajemnic,która aż prosiły się, aby je odkrywać. Bohaterowie również sprawiali wrażenie bardzo interesujących i na swój sposób charyzmatycznych, zaś ze względu na swoje odizolowanie od rzeczywistości- totalnie nieprzewidywalnych. To tak, jakby byli aktorami we własnym świecie. Później całe to napięcie, wywoływane coraz mroczniejszą fabułą, przekształcało się w niedowierzanie i nudę. 

      Podsumowując, "Dżozef" Jakuba Małeckiego tym razem zupełnie nie trafił w moje gusta. To nietuzinkowa powieść o zbyt wybujałej fabule, która z każdym rozdziałem stawała się coraz bardziej surrealistyczna. Pomimo moich szczerych chęci, bardzo się nią rozczarowałam, ale nie oznacza to, że zamierzam zakończyć przygodę z twórczością Jakuba Małeckiego- co to, to nie. W planach mam jeszcze "Dygot" oraz "Rdzę", które mam nadzieję mnie urzekną. 

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...