"Księga luster" E. O. Chirovici to jedna z tych, tak wychwalana przez czytelników, nowości 2017 roku. Sama szata graficzna okładki kusi. Tym bardziej słowa z krótkiej notki, umieszczonej na okładce: "To, co widziałeś, się nie zdarzyło. To, co zapamiętałeś, jest urojeniem. Kłamstwo jest bardziej przekonujące niż prawda. Księga luster zwodzi i uwodzi. Szatańska lektura". Mnie nie uwiodła.
Sam pomysł na fabułę jest bardzo dobry. Pewnego dnia ceniony agent literacki z Nowego Yorku otrzymuje część manuskryptu, napisanego przez niejakiego Richarda Flynna. Autor opisuje w nim prawdziwą historię z 1987 roku, dotyczącą zabójstwa cenionego psychiatry, profesora Wiedera. Z nadesłanych stron wynika, że autor znał mordercę, do tej pory niezidentyfikowanego. Co więcej, lektura wskazuje, że sam Richard może być w to zamieszany. Czyżby chciał się przyznać?
Lepsza okazja dla wydawnictwa nie mogła się trafić. Opublikować książkę, która rozwiązałaby umorzone śledztwo. Problem w tym, że Richard Flynn umiera, a wynajęty, przez wydawnictwo, agent śledczy nie może odnaleźć dalszej części powieści. Dodatkowo odnalezieni świadkowie zdają odmienne relacje od tych, które autor przedstawił w nadesłanym manuskrypcie.
Nie ma dalszej części książki, wiarygodność opisanych zdarzeń została podważona, agencja rezygnuje z dalszych zamiarów wydawniczych. I wtedy pojawia się detektyw Freeman, który, będąc na emeryturze, pragnie jeszcze raz przyjrzeć się tej sprawie. Czyżby wtedy coś przeoczył? Kogoś pominął?
Tytuł całej powieści jest nieprzypadkowy. "Wszyscy tkwili w błędzie, a okna, przez które wyglądali, okazały się lustrami odbijającymi ich obsesje". Zniekształcone wspomnienia, urojone podejrzenia, zazdrość, kłamstwa, manipulacja to w połączeniu daje świetny pomysł na książkę.
Tylko jak dla mnie, po tylu dobrych recenzjach, spodziewałam się, że ta książka mnie całkowicie wciągnie. Tymczasem brakowało mi chociażby takiej nieustającej chęci do poznania prawdy. Duży plus za to, że autor pisze same konkrety, więc nie miałam problemu z nużącym czytaniem. Dla mnie to jedna z tych książek, którym, po przeczytaniu, nie poświeca się czasu na refleksje. Jednak, jak wspomniałam na wstępie, to kwestia gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz