Ostatnie książkowe zakupy skupione były głównie na sierpniowych nowościach. Przyznam szczerze, że wiele z nich bardzo mnie rozczarowało. O tej konkretnej słyszałam już sporo negatywnych opinii i dlatego, sięgając po "Zjazd absolwentów" Guillaume Musso, nie miałam zbyt wysokich wymagań.
Jest rok 1992, Riwera Francuska. Na terenie liceum Siant- Exupery w pewną śnieżną i burzową noc dochodzi do tajemniczej ucieczki Vinki Rochwell, jednej z najzdolniejszych uczennic, a zarazem skrytej kochanki nauczyciela filozofii. Od tego momentu ślad po niej zanika. Prawie trzydzieści lat później uczelnia organizuje wielki Zjazd Absolwentów. To właśnie tutaj dochodzi do licznych spotkań po latach. Spotkań, które ponownie rozdrapią stare rany i zagrożą mrocznym tajemnicom. Dawni przyjaciele Vinki, Thomas i Maxim, muszą zrobić wszystko, by to, co wydarzyło się w przeszłości, nie zniszczyło ich przyszłości. A to nie będzie takie proste, bowiem Rada Szkoły ma w planach wyburzenie pewnego budynku. Budynku, w którym kiedyś ukryto zwłoki.
Dotychczasowa twórczość Musso stanowiła dla mnie doskonałą odskocznię od krwawych kryminałów. Były to lektury lekkie i przyjemne, pełne wzruszeń i emocji. Niestety, w przypadku "Zjazdu absolwentów" było zupełnie inaczej.
Początek zapowiadał całkiem dobrą i intrygującą powieść. Powieść tajemniczą, dynamiczna i nieprzewidywalną. Jednak już po kilkunastu stronach czar prysł. Brak akcji, nudne i monotonne wydarzenia, bezbarwni bohaterowi i zbyt obszerne opisy- to właśnie czekało na mnie, aż do końcowych rozdziałów. Bo to wtedy coś się ruszyło. Zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Nie wiadomo komu ufać, kogo się obawiać?! Ale było już za późno, aby ocalić fabułę i jej bohaterów.
Podsumowując, "Zjazd absolwentów" Guillaume Musso okazał się dość przeciętnym thrillerem. Choć skrócony opis sugerował ekscytującą historię, to zabrakło jej animuszu, charyzmatycznych postaci i przede wszystkim tempa. Szkoda, bo uwielbiam tego autora, a teraz czuję rozczarowanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Dom sióstr"- Charlotte Link
Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...

-
Za każdym razem, gdy sięgam po naszych rodzimych pisarzy, czeka mnie bardzo miłe zaskoczenie, szczególnie jeśli dotyczy to krymina...
-
Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...
Czytałam zróżnicowane opinie o tej książce. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńWypożyczylam ją z biblioteki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przez weekend uda mi się ją przeczytać :)
Innymi słowy thriller jakich wiele! :)
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, spodziewałam się po takim nazwisku czegoś "och, ach!". Chyba sama sprawdzę jak odiorę ta książkę.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś więcej po tej książce
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale oglądając zdjęcia na Instagramie myślałam że to niezły grubasek, ale wzięłam książkę do ręki w bibliotece a tam ok 300 stron. Co prawda nie wypożyczyłam bo mam sporą kolejkę innych książek do przeczytania ale kiedyś pewnie przeczytam bo mimo że wypada przeciętnie ciekawi mnie ta zbrodnia
OdpowiedzUsuńKurczę też lubię tego autora i książka czeka na półce na przeczytanie. Mam nadzieję, że nie jest aż tak rozczarowująca.
OdpowiedzUsuńJedyna książka tego autora, którą czytałam jednak już teraz wiem, że nie ostatnia.
OdpowiedzUsuńCiekawiła mnie ta książka i w wolnej chwili na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń