piątek, 15 grudnia 2017

Ja, anielica- Katarzyna Berenika Miszczuk

        Od niespełna roku, postanowiłam ponownie sięgnąć po coś z gatunku fantastyki, mimo swoich ponad 30-stu lat. Ten rodzaj literacki, pozwala cofnąć się oczami duszy do lat młodzieńczych i w pełni rozkoszować się nowo poznaną książką.I tak zaledwie dwa tygodnie temu, po bliższym zapoznaniu się z "Szeptuchą" i jej dalszymi losami, w moich rękach znalazła się kolejna powieść Miszczuk.Tym razem była to nieco starsza lektura tejże autorki pt "Ja, diablica", która bardzo mi się spodobała. Dlatego nie mogłam nie wypożyczyć drugiej części. Z kubkiem aromatyczne i ukochanej kawy, w wygodnym fotelu i pod ciepłym kocem, zatopiłam się nowej lekturze. 
     
      "Ja, anielica" to ciąg dalszy przygód Wiktorii Biankowskiej, ale tym razem trafia ona do Nieba, choć nadal jest śmiertelniczką.Pomimo prób prowadzenia normalnego życia, przy zaniku pamięci o wydarzeniach z Piekła, za pomocą diabła Beleth'a, powracają do niej informacje i obrazy z przeszłości. Odzyskuje ona także ,wcześniej posiadaną, Iskrę Bożą, to samo dotyczy jej obecnego chłopaka, Piotra. Tylko dlaczego tamten diabeł to uczynił, wbrew zakazowi? Odpowiedź jest prosta. Beleth wraz z Azazelem, chce, by Wiki stworzyła im skrzydła, by mogli udać się do Nieba. Choć co do intencji tego pierwszego, można polemizować. Niestety, znając skłonności Wiktorii do pakowania się w kłopoty, tarapaty nie będą im obce. Czy i tym razem, omal nie zniszczą świata ludzi, a przy okazji samego Nieba i Piekła? No i najważniejsze pytanie. Czy Beleth zdobędzie w końcu serce Ukochanej? Odpowiedź jest coraz bliżej.
       Po lekturze tej książki śmiało mogę stwierdzić, że uwielbiam tę trylogię Miszczuk, nawet bardziej niż wcześniej wspomnianą "Szeptuchę". Spora dawka humoru oraz niezwykle pechowa postać głównej bohaterki,której tarapaty nie są obce, sprawiały, że czytało ją się bardzo lekko i przyjemnie. Umiejętność Wiktorii do przyciągania kłopotów i podejrzanych mężczyzn, dodaje atrakcyjności tej historii, szczególnie, gdy osoby te są nieziemsko przystojne i pociągające. Sam Beleth to postać bardzo intrygująca i trudna do określenia. Jego dążenie do rozkochania w sobie głównej bohaterki jest godna podziwu, ale i czasami denerwująca. Ciężko stwierdzić, czy to jest prawdziwe uczucie, czy tylko egoistyczne pragnienie, od lat, samotnego osobnika? Mam nadzieję, ze ostatnia część tej trylogii, rozwiąże moje wątpliwości. 
      "Ja, anielica" to doskonała książka, zarówno dla młodzieży, jak i dla osób nieco starszych. Ten niezwykły opis tajemniczych miejsc, jakimi są Niebo i Piekło, interesujących wydarzeń i pociągających istot, nadaje intymności tej lekturze, a także jej czytelnikowi, wciągając w sfery społecznie zakazane. Ja, podczas czytania tej powieści, mogłam spokojnie oddać się relaksowi i zapomnieniu. Już nie mogę doczekać się ostatniej części przygód, tych osobliwych i jakże tajemniczych postaci. Z całego serducha polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...