piątek, 26 stycznia 2018

Ja, potępiona- Katarzyna Berenika Miszczuk

     Ostatnie dni minionego roku spożytkowałam na zakończenie serii przygód Weroniki Biankowskiej. Był to czas przeznaczony na odpoczynek, zarówno fizyczny jak i psychiczny. Toteż w celu okiełzania moich emocji po kilku dobrych kryminałach, postanowiłam sięgnąć po "Ja, potępiona" Miszczuk. Z kubkiem gorącej kawy, w zaciszu domu, zaczęłam wspólną podróż z niedoszłą anielicą i niezwykle ponętnym diabłem. 
    

      Tym razem główna bohaterka, za sprawą swojego ukochanego, zupełnie przypadkowo ginie i trafia  do Tartaru. Jak wiadomo, jest to miejsce, gdzie znajdują się najgorsi z najgorszych i nie ma stamtąd ucieczki. Wszechobecna szarość, nuda, przymus pracy i zakaz bycia szczęśliwym, to całkowite przeciwieństwo charakteru Wiktorii, która już od samego początku zaczyna przysparzać tam kłopotów. Ale są i tacy, którzy pragną jej użyć do własnych, niecnych celów. Jednak dziewczyna, nie mogąc i nie chcąc przystosować się do panujących tam warunków, postanawia uciec. Pomaga jej w tym Beleth, który z całej siły próbuje naprawić swój błąd, a jego miłość do Biankowskiej skłania go do ogromnych poświęceń. Czy i tym razem Wiktoria opuści miejsce do którego została zesłana? Czy czeka ją kolejne rozczarowanie i następne kłopoty? I co dalej z namiętnym uczuciem tych dwojga? 

     Dwie poprzednie części tej trylogii w sposób bardzo pozytywny mnie zaskoczyły i o dziwo spodobały mi się. Tak też było i z tą pozycją. Jednak mam wrażenie, że jest to najsłabsza część. Niestety. Mimo wszelkich starań autorki, niebezpiecznego miejsca akcji,licznych sekretów i potężnego, pełnego żądzy krwi, czarnego charakteru, który stara się zniszczyć wszystko i wszystkich, czasami aż nadto nudziłam się podczas czytania. Sam romans dwojga bohaterów, tak namiętny,burzliwy, został tutaj przytłumiony. Zabrakło ciekawych zwrotów akcji, barwnych postaci, ich  porywczych zachowań, które często doprowadzały do niebezpiecznych, ale jakże interesujących, sytuacji. Po Wiktorii spodziewałam się, że w końcu przestanie być taka nieogarnięta, chaotyczna, momentami wręcz głupia i naiwna. Ale tak się nie stało. Czasami było to denerwujące. Natomista bardzo zaintrygowała mnie postać Azazela, który pomimo swojego egoizmu, coraz częściej okazywał ludzkie emocje. Jego próby zdobycia władzy, zaspokajanie własnych potrzeb, dodały charakteru tej ksiażce. 
    Całość oceniem jako dobrą propozycję literacką do relaksu i poprawienie hymoru. Przynajmniej u mnie tak było. To lektura, która wzrusza, irytuje, ale przede wszystkim wprowadza czytelnika w świat fikcji i marzeń. Zaletą tej powieści jest jej szybka i łatwa lektura. Poprzednie części tylko wzbudziły moją ciekawość co do dalszych losów głównych bohaterów. I w sumie się nie rozczarowałam. To, co znalazłam w tej ksiażce zupełnie mnie zaspokoiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...