wtorek, 18 września 2018

"365 dni" - Blanka Lipińska

         Czas na kolejną recenzję jednej z wielu książek, które ostatnio zapełniły moją biblioteczkę. Oto przed Wami "365 dni" Blanki Lipińskiej. Podobnie jak inne powieści tego gatunku, ma ona bardzo skrajne opinie. Ja już kilka razy miałam do czynienia z erotykami, więc teraz mam nieco wygórowane oczekiwania. I mam nadzieję, że ta pozycja mnie nie rozczaruje i nie zniesmaczy.
      

      "365 dni" to głównie historia miłości w świecie gangsterskim. Massimo Toricceli - zabójczo przystojny, inteligentny i niewątpliwie niebezpieczny mężczyzna. Obecnie jest szefem sycylijskiej mafii, ale kilka lat temu, podczas strzelaniny bossów został ranny i w krytycznym stanie trafił do szpitala. Tam, będąc już zawieszonym pomiędzy życiem a śmiercią, ujrzał piękną kobietę. To właśnie ta tajemnicza niewiasta uratowała go i od tej pory stała się jego obsesją. Obsesją, która oznacza tylko jedno- ta kobieta będzie jego na zawsze. 
      Laura Biel- mieszkająca w Warszawie, piękna, drobna i zdolna pani menager jednego z hoteli,nagle traci chęci i zapał, by dalej być tym, kim jest. W celu odpoczynku oraz ukojenia nerwów wraz z chłopakiem i najbliższymi przyjaciółmi  udaje się na Sycylię. Ten wyjazd ma nie tylko poprawić samopoczucie Laury, ale i naprawić jej stosunki z chłopakiem. Pierwszy dzień pobytu zapowiada się ciekawie. I nic bardziej mylnego, bowiem na drodze dziewczyny staje Massimo, który właśnie ujrzał kobietę swego życia i to żywą! Ten niebezpieczny i egoistyczny mafioso porywa Laurę i daje jej 365 dni na pokochanie go. Absurd? Być może, ale nie dla niego. Czy w zaistniałej sytuacji Laurę oraz Massimo połączy prawdziwa miłość? Czy to tylko złudne pragnienie mężczyzny.
       Przechodząc do moich przemyśleń śmiało stwierdzam, że nie zawiodłam się. Nie jest to kolejny erotyk, w którym przystojny i arcybogaty mężczyzna oraz doskonały seks zmieniają zwykłą i szanującą się dziewczynę w tzw. "luksusową prostytutkę" bez żadnych hamulców. Owszem, cała powieść jest bardzo brutalna, pełna wulgaryzmów oraz kipiącym seksem scen, jednak mnie ona nie bulwersowała. Dlaczego? Otóż dziewczyna, która wbrew sobie, trafia w środowisko pełne przemocy i absolutnej władzy, gdzie przepych i luksus determinują relacje między poszczególnymi osobami, nie jest głupią i naiwną kobietą. W zastałej sytuacji stara się działać racjonalnie tak, by nie narazić własnego zdrowia i życia, a następnie postępować tak, by niczego nie żałować. I taka właśnie jest nasze bohaterka, czyli Laura. 
      Co do Massimo to mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony to szef mafii, a więc silny, niezależny, brutalny mężczyzna, który żyje tak, jak nauczyli go rodzice. Nie wie co to czułość, delikatność, nie umie prosić i cierpliwie dążyć do celu. Wszystko rozwiązuje za pomocą siły i broni. Z drugiej zaś, w imię miłości pragnie się zmienić, nauczyć pewnych rzeczy, które dla większości są rzeczą normalną, a przy tym jest niezwykle wrażliwy, choć nie potrafi tego okazać. Dla dobra ukochanej jest w stanie poświęcić naprawdę wiele, ale w granicach mafijnego rozsądku. Ale czy to wystarczy, by Laura mogła go pokochać? Ale taką prawdziwą i szczerą miłością? Czas pokaże. Szczerze przyznam, że bardzo często jego postać mnie irytowała, a w niektórych sytuacjach doprowadzała do białej gorączki. Wówczas pragnęłam jak najszybciej zapoznać się z kolejnymi rozdziałami, by stwierdzić, czy choćby odrobinę Massimo się zmienił ( głupia kobieca naiwność). 
     Całość czytało się bardzo szybko i o dziwo przyjemnie. Lekkość z jaką autorka opowiada o seksie, mafii i pożądaniu powoduje, że nie czułam się skrępowana ani zniesmaczona. Tym bardziej, że nie było tam śladu jakiegokolwiek przymusu w seksie i nie tylko. W niektórych erotykach mieliśmy styczność z licznymi gwałtami, co często mnie odrzucało - tutaj tego nie ma! "365 dni" bardzo mi się spodobała i z niecierpliwością czekam na kontynuację, bo to właśnie sugeruje nam zakończenie tej książki. 
  Do usłyszenia!!!

6 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę, a raczej próbowałam przeczytać, bo poddałam się po stu kilku stronach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze jestem przed lekturą :) Zdania są podzielone, wiadomo - ilu czytelników, tyle spojrzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyt wiele czytałam negatywnych recenzji, żeby próbować tej książki. Tym bardziej, że na "50 Twarzach Greya" poległam po kilku stronach. Chyba nie moja bajka te erotyki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, teraz trochę śmiechłam. Nie było przymusu w seksie w tej książce? Przecież był! A główny bohater jest zwykłym świrem, który porywa dziewczynę, bo coś mu się poprzestawiało w główce! Gdzie tu miłość? Czy gdyby porwał ją jakiś obleśny, śmierdzący facet, z bliznami na twarzy, to też uważałabyś, że tutaj jest miejsce na jakąś "miłość" i wszystko jest w porządku? Poza tym piszesz, że w wielu erotykach są pokazywane gwałty i to Cię odrzuca. Halo, to w takim razie nie są erotyki i pokazują patologiczne zachowania. W erotykach nie o to chodzi.
    A autorka nie opowiada historii z lekkością - wręcz przeciwnie, pisze drewnianie i po prostu kiepsko. Widać, że żadnych zdolności w tym kierunku nie posiada.
    Ech, załamałam się.

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba pierwsza pozytywna recenzja, na którą trafiłam. Też jestem jeszcze przed lekturą i bardzo chciałabym ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem świeżo po lekturze i muszę przyznać, że książka mi się podobała. Uważam, że jest to lektura dla mocno dojrzałego czytelnika 25+ a może i ciut więcej... jest w niej sporo niedociągnięć, ale zbierając wszystkie za i przeciw to całkiem sympatyczna lektura. Czy sięgnę po kolejny tom... zastanawiam się.

    OdpowiedzUsuń

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...