środa, 5 września 2018

"Uratuj mnie" - Guillaume Musso

        Szczerze muszę wam przyznać, że w przypadku powieści Guillaume Musso to właśnie okładki przyciągają mnie na tyle mocno, że mam wielką ochotę sięgnąć tylko i wyłącznie po nie. Tak też było z "Uratuj mnie" (wyd. 1). Ta kobieca twarz o jakże przepięknych, szmaragdowych oczach, zawładnęła mną już od pierwszego spotkania. Krótka notatka na tylnej okładce tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że ta książka musi być moja. Teraz szybki powrót do domu i zabieramy się do lektury.
      

     Skoro "Uratuj mnie" to historia miłosna, musi być On i Ona. A wiec On, czyli w tym wypadku Sam, to doskonały pediatria, szanowany lekarz oraz idealny przyjaciel dla pacjentów. Praca jest obecnie całym jego życiem i to dzięki niej zapomina o tragedii sprzed lat. Tragedii, która zabrała mu ukochaną żonę. Żal i smutek to jedyne, co mu pozostało po dawnym życiu. Ona, czyli Juliette, to ambitna, niezależna młoda kobieta, której marzeniem jest kariera aktorska w Nowym Jorku.Niestety pomimo wszelkich jej starań, te pragnienia nie mogą zostać obecnie spełnione. Na kilka dni przed jej powrotem do Paryża, zupełnie przypadkowo Juliette poznaje Sam'a i tak rodzi się między nimi namiętność i pożądanie, bez jakichkolwiek zobowiązań. Dzień, w którym Juliette wsiada do swojego samolotu jest dniem, w którym oboje zrozumieją, że się pomylili co do wzajemnych uczuć. Ale czy będzie im dane się spotkać ponownie i wyznać sobie miłość? Czy przeszkodzi w tym katastrofa samolotu, którym leciała kobieta? Czy ukochany wyrwie Juliette ze szponów śmierci? Przeczytaj, a się dowiesz!
     Przechodząc do refleksji nad tą powieścią, śmiało stwierdzam, że nie tylko okładka jest tutaj godna podziwu. Stworzona przez Musso historia dwojga samotnych ludzi, których połączyła prawdziwa miłość jest delikatna, a zarazem namiętna i wstrząsająca. Nie ma tutaj miejsca na "cukierkowe uczucie" oraz przeciąganie akcji na siłę, byleby tylko wkleić niezliczoną ilość przeszkód na drodze szczęścia tej pary, gdzie finalnie i tak czeka na nich "happy end". Wręcz przeciwnie. Fabuła jest prosta i zwięzła. Akcja choć rozbudowana, dotyczy konkretnego elementu ( nie dopuścić do śmierci Juliette), przez co czytelnik się nie gubi i nie rozkojarza, a przy tym nie czuje znużenia i przesytu miłością tych dwojga.
      Autor w swoich powieściach pokazuje nam, że warto walczyć do samego końca o to, czego się pragnie, ale należy liczyć się z konsekwencjami. Niekiedy jednak warto iść pod prąd i nie godzić się na z góry narzuconą nam kolej rzeczy. Szczególnie jeśli w grę wchodzi potęga prawdziwej miłości. 
      Co do bohaterów, to jak najbardziej jestem nimi mile zaskoczona. Bo to właśnie z takimi postaciami łatwiej jest nam się identyfikować, przez co milej się czyta i śledzi ich dalsze losy. Są to bowiem przedstawiciele zwykłych, przeciętnych ludzi. Nie żadna tam arystokracja czy też elita towarzyska. Tylko normalny, ambitny i pracowity człowiek ,o którym aż chce się czytać.
      Podsumowując, Musso jak zawsze mnie nie zawiódł. Jego powieści romantyczne zawierają to, co najlepsze. Miłość, namiętność, walka o uczucia, a przy tym prostolinijność, delikatność i lekkość. Czego można chcieć więcej?
     
      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...