poniedziałek, 30 października 2017

GUILLAUME MUSSO „ DZIEWCZYNA Z BROOKLYNU”

  „ Dziewczyna z Brooklynu” Guillaume Musso to jedna z wielu książek, które zyskały wśród czytelników pozytywne opinie, dlatego postanowiłam powiększyć o ten tytuł swoją domową biblioteczkę. Czy był to dobry wybór? Ja swoje zdanie na ten temat już zweryfikowałam, ale najpierw słów kilka, o co tyle szumu.



    „Dziewczyna z Brooklynu”  to historia miłosna Anny i Raphaëla, w której szczęści burzy sekret kobiety sprzed lat. Ona jest lekarką, on - pisarzem, samotnie wychowującym syna. Wszystko zaczyna się pewnego dnia, gdy ojciec zabiera swojego chorego syna do szpitala i tam poznaje miłość swojego życia. Miłość kwitnie, za niecałe 3 tygodnia planowany jest ślub. Pisarz z ukochaną postanawiają spędzić romantyczny czas na Lazurowym Wybrzeżu. Niestety, z początku miły wieczór zamienia się w dramat. Raphaël poznaje częściowo tajemnicę Anny. Wydaje się ona tak traumatyczna, że mężczyzna nie jest w stanie jej udźwignąć i zwyczajnie ucieka. Po krótkim czasie wraca, ale ukochanej już nie ma. Znikła bez śladu. Oszołomiony i zdesperowany Raphaël postanawia odnaleźć Annę. W trakcie prywatnego dochodzenia odkrywa całą prawdę o kobiecie, którą kocha. Czy uda mu się odnaleźć Anną? Czy nadal będzie w stanie ją kochać po tym, jak poznał jej mroczne sekrety? Kim tak naprawdę jest Anna i co ukrywa?
    Guillaume Musso w skomplikowany sposób ukazuje z pozoru prostą historię miłosną dwojga ludzi. Cała akcja powieści opiera się na poszukiwaniach ukochanej, ale najważniejsze jest tutaj to, czego po drodze dowiaduje się o niej mężczyzna. To także weryfikacja powtarzanej od wieków prawdy, że prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać wszystko. Czy zawsze?
     Powieść Musso to thriller inny niż wszystkie. Swoją odmiennością całkowicie dezorientuje czytelnika w poznaniu sensu tej historii. Pisarz połączył tutaj watki miłosne z kryminalnymi, oraz wzbogacił je o kilka elementów fantasy, co wcale nie było takie proste. Po lekturze czuję pewien niedosyt. Mimo wszelkich starań autora, mimo genialnego wykreowania postaci głównej bohaterki, jej traumatycznych przeżyć, walki o przetrwanie i nowe życie, ta powieść nie wzbudziła u mnie jakiś konkretnych emocji. Stała się kolejną z książek do przeczytania i odłożenia na półkę. Zdaję sobie sprawę, że jest to subiektywna opinia, ale na tle dobrych tytułów, które przeczytałam, duża liczba książek, z którymi mam kontakt, wypada blado. 
    Was zachęcam, w miarę możliwości do zapoznania się z treścią „Dziewczyny z Brooklynu”. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że znajdziecie coś, czego ja nie dostrzegłam.

Pozdrawiam i do następnego wpisu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...