„ Dziewczyna z
Brooklynu” Guillaume Musso to jedna z wielu książek, które zyskały wśród
czytelników pozytywne opinie, dlatego postanowiłam powiększyć o ten tytuł swoją
domową biblioteczkę. Czy był to dobry wybór? Ja swoje zdanie na ten temat już
zweryfikowałam, ale najpierw słów kilka, o co tyle szumu.
„Dziewczyna z
Brooklynu” to historia miłosna Anny i
Raphaëla, w której szczęści burzy sekret kobiety sprzed lat. Ona jest lekarką,
on - pisarzem, samotnie wychowującym syna. Wszystko zaczyna się pewnego dnia, gdy
ojciec zabiera swojego chorego syna do szpitala i tam poznaje miłość swojego
życia. Miłość kwitnie, za niecałe 3 tygodnia planowany jest ślub. Pisarz z
ukochaną postanawiają spędzić romantyczny czas na Lazurowym Wybrzeżu. Niestety,
z początku miły wieczór zamienia się w dramat. Raphaël poznaje częściowo
tajemnicę Anny. Wydaje się ona tak traumatyczna, że mężczyzna nie jest w stanie
jej udźwignąć i zwyczajnie ucieka. Po krótkim czasie wraca, ale ukochanej już
nie ma. Znikła bez śladu. Oszołomiony i zdesperowany Raphaël postanawia
odnaleźć Annę. W trakcie prywatnego dochodzenia odkrywa całą prawdę o kobiecie,
którą kocha. Czy uda mu się odnaleźć Anną? Czy nadal będzie w stanie ją kochać
po tym, jak poznał jej mroczne sekrety? Kim tak naprawdę jest Anna i co ukrywa?
Guillaume Musso w skomplikowany
sposób ukazuje z pozoru prostą historię miłosną dwojga ludzi. Cała akcja
powieści opiera się na poszukiwaniach ukochanej, ale najważniejsze jest tutaj
to, czego po drodze dowiaduje się o niej mężczyzna. To także weryfikacja powtarzanej
od wieków prawdy, że prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać wszystko. Czy
zawsze?
Powieść Musso to thriller inny niż
wszystkie. Swoją odmiennością całkowicie dezorientuje czytelnika w poznaniu
sensu tej historii. Pisarz połączył tutaj watki miłosne z kryminalnymi, oraz
wzbogacił je o kilka elementów fantasy, co wcale nie było takie proste. Po lekturze
czuję pewien niedosyt. Mimo wszelkich starań autora, mimo genialnego
wykreowania postaci głównej bohaterki, jej traumatycznych przeżyć, walki o
przetrwanie i nowe życie, ta powieść nie wzbudziła u mnie jakiś konkretnych
emocji. Stała się kolejną z książek do przeczytania i odłożenia na półkę. Zdaję
sobie sprawę, że jest to subiektywna opinia, ale na tle dobrych tytułów, które
przeczytałam, duża liczba książek, z którymi mam kontakt, wypada blado.
Was zachęcam, w
miarę możliwości do zapoznania się z treścią „Dziewczyny z Brooklynu”. Istnieje
duże prawdopodobieństwo, że znajdziecie coś, czego ja nie dostrzegłam.
Pozdrawiam i do następnego wpisu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz