piątek, 3 listopada 2017

MICKEY OKRENT „WELON WERONIKI”

  Skoro zbliża się weekend, to zgodnie z moim wcześniejszym założeniem ,czas na szybką, lekką i przyjemną lekturę na chłodne jesienne wieczory. A dzisiaj będzie nią  „Welon Weroniki” -debiut Mickey Okrent’a. Ta często recenzowana pozycja na różnych forach, zyskująca dobrą opinię wśród czytelników, skłoniła mnie do jej wypożyczenia. Jednak musiałam się na nią trochę naczekać, gdyż była ona bardzo rozchwytywana. Czy warto było tyle czekać? Cz też można było sobie odpuścić? Nie odpowiem, póki  w skrócie nie opowiem, czego dotyczy ta książka. 

   Jest to opowieść o dwóch zupełnie różnych kobietach, mieszkających z dala od siebie. Justyna jest singielką, mieszkającą w Polsce, która wychowywała się w rodzinie, gdzie dziadek był zagorzałym katolikiem, skrywającym pewną tajemnicę. Ojciec kobiety to alkoholik, a matka to osoba istniejąca jedynie duszą, a nie ciałem.  Joan zaś to mężatka, z dwójką dzieci, mieszkająca w Stanach Zjednoczonych. Mimo, iż wiele lat temu poznała i pokochała Alena, zawsze czuła, że jest inna niż wszyscy. Jej trudne dzieciństwo, liczne tajemnice związane z jej rodzicami, sprawiły, iż chciała od życia czegoś zupełnie odmiennego niż to z czym się stykała za młodu. Obie te kobiety łączy jednak poczucie nieszczęścia, niespełnienia, braku prawdziwej miłości. To jest między innymi powodem, dla którego spotykają się zupełnie przypadkowo na jednej ze stron internetowych i tak nawiązuje się między nimi nić porozumienia. Czy jest to przyjaźń czy może coś całkiem innego?
      Bardzo długo, podczas czytania tej lektury, nie mogłam się przekonać ku tej powieści. W prawdzie po pewnym czasie zainteresowała mnie wspólna  znajomość tych dwóch kobiet i chętnie śledziłam jej dalsze biegi, jednak nie jest to książka, która wywołałaby u mnie zachwyt. Ten debiut to opis trudów dzieciństwa obu bohaterek, fascynacji religijnych, prób tuszowania prawdy, w celu utrzymania dobrego wizerunku. Panujące kiedyś poglądy społeczne nie sprzyjały rozwojowi własnej niezależności, toteż zasłona i przywdziewania mask było wszechobecne w życiu obu bohaterek. Gdy kobiety dorosły, stały się niezależne i gotowe do walki o własne szczęści, niszcząc stereotypy dotyczące świętości  małżeństw, gejów, lesbijek, samotnych matek i rozwodów. To walka z przeciwnościami losu o to by być po prostu sobą. To także próba zyskania akceptacji wśród najbliższych, bo to, co dla nas jest oczywiste, dla innych może stać się punktem konfliktów. Jedno jest pewne, każdy zasługuje na miłość i szczęście.

    Mimo wszelkich moich starań „Welon Weroniki” nie przypadł mi do gustu. Aczkolwiek nie jest on czymś, co mnie odrzuca. Jest po prostu inny.  Powieść tą czytało mi się łatwo i szybko, choć czasami stawała się nudna i monotonna. Piękna okładka szybko przykuwała wzrok, jednak treść stała się bez koloru. Skoro  daje ona nam sporo do myślenia o otaczającym na świecie i o ludziach, o równouprawnieniu, o problemach wszelkich dyskryminacji, a także o tym kim jesteśmy, a kim tak naprawdę chcielibyśmy być, to jest to dobra lektura na dziś. Bo przecież weekend to nie tylko czas na odpoczynek, ale i na przemyślenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...