środa, 21 lutego 2018

Milczenie czasu- Ragnar Jónasson

         Odkąd przeczytałam kilka powieści Läckberg, skandynawska twórczość bardzo przypadła mi do gustu. W związku z tym, często staram się sięgać także po innych pisarzy z tamtego regionu. A dzieje się znacznie częściej, gdyż podoba mi się ich styl pisania. Tym razem moją uwagę skupił kryminał Ragnara Jónassona z 2012 roku. 
      

     Akcja "Milczenia czasu" ma miejsce w Islandii i niewielkim miasteczku na jej krańcu, czyli Siglufjördur. To tajemnicze i zarazem mroczne miejsce, skrywa wiele bolesnych przeżyć. Obecnie, zaatakowane przez morderczy wirus grypy, miasto jest odizolowane od reszty kraju, w związku z czym tutejsza policja nie ma zbyt wiele pracy. Dla zabicie wolnego czasu, jeden z policjantów, za namową dawnego znajomego, postanawia poszperać trochę w przeszłości jego rodziny i tajemniczej śmierci ciotki kolegi. Podobno, w bardzo odludnym domu, tuż nad przepięknym fiordem, mieszkały dwa małżeństwa. Jednak pewnego dnia, jedna z kobiet postanawia popełnić samobójstwo. Co ją do tego skłoniło? Czy winne było odosobnienie, strach czy też mroczny i samotny dom? A może ktoś ją skłonił do tej zbrodni? Czy młody policjant odkryje tajemnice sprzed wielu, wielu lat? Zapewne tak, a pomoże mu w tym piękna i inteligentna dziennikarka Isrún, która choć mieszka w innym mieście i ma sporo pracy, w tym historia zaginięcia malutkiego dziecka oraz morderstwo syna polityka, to z ogromną chęcią podejmuje kolejne wyzwanie. Czy ta dwójka odkryje coś przerażającego? 
     Jak przystało na powieści skandynawskie, "Milczenie czasu" jest to bardzo zagmatwana książka. Wielowątkowość i wielopostaciowość, które pomimo jakichkolwiek wątpliwości są bardzo ze sobą powiązane, to sekret tamtejszych kryminałów. Jest to dobra  lektura na wieczór, ale szału nie ma. Zdarzały się momenty, gdzie poprzez sporą liczbę bohaterów i ich historie, gubiłam ważne wątki, co trochę mnie denerwowało. A mój zapał do dalszego czytania słabnął, jednak pomysł na fabułę wydawał mi się dość dobry, więc ciągnęłam to dalej. Gdy nadszedł czas poszukiwań prawdy przez policjanta oraz dziennikarkę, spodziewałam się  niebezpiecznych wydarzeń, nieobliczalnych przestępców, którzy chcą ukryć niesprzyjające im fakty. W zamian dostałam nudne i monotonne dociekanie informacji, bez ani grama adrenaliny. 
     Sami główni bohaterowie nie wydają mi się atrakcyjni i charyzmatyczni, jak bym się mogła spodziewać. Byli wręcz takimi zwyczajnym osobami, bez ikry i drapieżności. To tak, jakby odkrywali prawdę bez chęci, entuzjazmu oraz sił. Oczywiście, to że ktoś ma pewne problemy, nie oznacza że ma być bierny lub takiego udawać, jeżeli kocha swoją pracę i jest ona dla niego wszystkim. 
    Pomimo, że trochę się zawiodłam na tej książce, to moje zauroczenie kryminałami skandynawskimi wcale nie osłabło. Przeciwnie, z czystej ciekawości w najbliższym, wolnym czasie sięgnę po kolejną pozycję tego autora. A może tym razem będzie inaczej i moje rozczarowanie będzie wówczas pozytywne. Nie omieszkam sprawdzić i później się z wami podzielić moją opinią.  


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...