"Dziewczyna ze śniegiem we włosach" to powieść o losach mieszkańców Värmland. Ten niezwykle urodziwy, spokojny i przyjazny krajobraz Szwecji, gdzie nawet w mroźny dzień, widok na otaczającą przyrodę, zapiera dech w piesiach, z dnia na dzień staje się miejscem mrocznej zbrodni. Jej ofiarą jest młoda dziewczyna, a sprawcy jak dotąd nie znaleziono. Tutejsza policja ma problemy z ustaleniem tożsamości kobiety, a na domiar złego, niebawem bez śladu znika kolejna nastolatka. Na pomoc służbom rusza dziennikarka, Magdalena Hanson, która niedawno powróciła w rodzinne strony. Choć ma ona za sobą nieudane małżeństwo, trudny rozwód, to jej jedynym szczęściem jest adoptowany wcześniej synek. Porywając się w wir ukochanej pracy, zaczyna ona prowadzić prywatne śledztwo w sprawie zaginionej dziewczyny. Narażając swoje zdrowie i życie, odkrywa tajemnice porządnych mieszkańców miasteczka, które zniszczą dotychczasową idylle społeczną. I nic nie będzie już takie samo i nikt. W całym tym natłoku makabrycznych morderstw, tuż za rogiem czeka prawdziwa miłość. Tylko czy jest na nią czas i miejsce?
Pomimo, że jest to powieść z 2010 roku, a u nas w kraju wydana 2 lata później, dopiero teraz ją odnalazłam. Jej autorka miał dobry pomysł na fabułę i na podobnym poziomie została ona przeniesiona na papier.W wątku kryminalnym jest sporo sekretów, które swoja głębią i okrucieństwem, wstrząsają czytelnika. A to z kolej prowadzi do pragnienia odkrycia prawdy wraz z głównymi bohaterami o licznych zbrodniach, ich ofiarach oraz o samej postaci mordercy. Zarówno bohaterowie pierwszoplanowi, jak i osoby w tle, mają niezwykłą charyzmę, która przyciąga czytelników. A sam motyw zbrodni jest przerażający, choć intryguje. Ta książka dodatkowo porusza sporo problemów społecznych , obecnych w dzisiejszym świecie, które trapią, niszczą i zabijają. Są one trudne w rozpoznaniu, a walka z nimi nie należy do najłatwiejszych, szczególnie, gdy brak nam oparcia wśród najbliższych.
Ta powieść bardzo przypomina mi twórczość Läckberg, która jest według mnie, genialna w tym co pisze.Małe, ustronne miasteczko, liczne, mroczne sekrety i czasem zgubna wielowątkowość. Jednak w tym wydaniu, wszystko to zostało tak jakby przytłumione. Już na początku, można rozszyfrować kilka wątków i tajemnic bohaterów tego kryminału. Cała ta niebezpieczna akcja, ma miejsce dopiero w połowie książki, a do tego czasu jest trochę nudna i monotonna. Prywatne aspekty życia pani dziennikarki, także zostały zminimalizowane. Zabrakło mi w nich dramatyzmu np. element walki o prawa rodzicielskie po rozwodzie, buntu i zazdrości wobec byłego małżonka. A tu nic. Spokój, harmonia, a w tle ból i cierpienie.
Całość oceniam pozytywnie. Debiut Schulman jest dobry, ale szału nie ma. Mam nadzieję,że wraz z rozwojem twórczości tej autorki, wrośnie poziom powieści, które będą owocem jej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz