poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Martwa jesteś piękna- Belinda Bauer

    Moja przygoda z książkami, dzięki której ponownie zapałałam do nich miłością, rozpoczęła się prawie dwa lata temu. To właśnie wtedy, po raz pierwszy od prawie kilkudziesięciu lat, udałam się do miejskiej biblioteki i tam, pośród niezliczonej ilości powieści, kryminałów, horrorów i m.in. thrillerów, odnalazłam "Szczątki" Beliny Bauer. Mijały miesiące, a ja oczekiwałam na dalsze pozycje tej autorki.Niestety trochę to trwało, aż pojawiła się tam najnowsza książka Bauer. 
    


     "Martwa jesteś piękna" to niezwykła powieść, w której jednym słowem morderca "bawi się w kotka i myszkę" z pewną dziennikarką. Eva Singer jest reporterką kryminalną, opisuje popełnione zbrodnie, relacjonuje prace policji i stara się nakreślić społeczności  profil przestępcy. Z tego właśnie żyje ta kobieta. Jedno z jej wystąpień w mediach, dotyczyło makabrycznego zabójstwa młodej kobiety, mające miejsce w jej zakładzie pracy, gdzie tuż za ścianą znajdowali się ludzie, robiący zakupy świąteczne. I to właśnie ono doprowadziło do tego, że morderca zainteresował się Evą. Ten nieobliczalny mężczyzna nawiązał kontakt z dziennikarką, by móc pokazywać jej swoje zbrodnie. Niestety wszystko potoczyło się za szybko i w bardzo złym kierunku, a panna Singer stała się obsesją mordercy. Jej relacje z miejsc ataków owego mężczyzny, pomogły Evie rozwinąć karierę, ale przysporzyły jej także wielu kłopotów, które związane były z ogromnym niebezpieczeństwem. Czy reporterka, dzięki kontaktowi z mordercą, pomoże policji jego złapać? Czy też stanie się jego kolejną ofiarą?
      Gdy kilkanaście miesięcy temu przeczytałam "Szczątki", byłam przekonana, że Bauer potrafi stworzyć naprawdę dobry thriller. I tak też było w tym przypadku. Ciekawy tytuł i interesująca okładka, przynosiły mi na myśl wyłącznie mroczne obrazy. Początkowo książka była monotonna i nudna, dopiero później jej akcja się rozwinęła. Niebezpieczne sytuacje, w jakich znajdowała się główna bohaterka, podnosiły u mnie poziom adrenaliny, zakończenie natomiast wcale mnie nie zaskoczyło. Tego właśnie się spodziewałam, przez co całość jakoś mnie nie porwała. Ale to nie znaczy, że książka jest zła. Co to, to nie. Jest to całkiem dobry thriller, gdzie na równi znajduje się wątek kryminalny, jak i psychologiczny. 
     Przyznam szczerze, że dość często denerwowała mnie postać głównej bohaterki. Jako reporter kryminalny, do jej obowiązków w pracy należało być tam, gdzie popełniono jakieś morderstwo. Jednak jej  tzw. "parcie na szkło" byle być tylko i wyłącznie na pierwszej stronie gazet, doprowadziło ją do niebezpiecznych sytuacji, gdzie zagrożone było nie tylko jej życie, ale i jej najbliższych. Nie potrafię do końca zrozumieć i zaakceptować faktu, że tak inteligentna, elokwentna kobieta, w obliczu szansy na błyskawiczny rozwój swojej kariery, zachowuje się tak pretensjonalnie, bezmyślnie, ignorancko,  a czasami wręcz po prostu głupio i niedojrzałe. Bez najmniejszego wysiłku, morderca wciąga ją w swoją "chorą" grę, gdzie na szali jest życie niewinnych ludzi. Co do osoby samego przestępcy to zupełnie nie potrafię odkryć jego motywów, a nie wspomnę już o ich zrozumieniu.Zapewne na charakter tych zbrodni, wpłynęły cechy psychiczne mężczyzny i jego przeszłość. Jego obsesją stało się piękno, tylko on rozumiał je inaczej, niż my wszyscy. 
     Pomimo  smętnego początku,który bardzo mi się dłużył,  reszta książki jest na bardzo dobrym poziomie literackim. I to właśnie sprawiło, że pozostałą część czytało mi się lekko i już przyjemnie. Ciekawe zwroty akcji, trudni bohaterzy oraz przewidywalne zakończenie spowodowały, że ten thriller oceniam jako dobry, ale nic poza tym. Niestety trochę się na nim zawiodłam, ale nie żałuję czasu, jaki nad nim spędziłam. Ciekawa jest natomiast Waszych opinii na temat tej książki i mam nadzieję, że się nimi ze mną podzielicie. Pozdrawiam.

piątek, 27 kwietnia 2018

Dla Ciebie wszystko- Nicholas Sparks

     Wielkimi krokami zbliża się do nas, tak długo wyczekiwany, weekend połączony z wolną "majówką", W związku z tym nie pozostaje mi nic innego, jak rozpocząć ten czas w towarzystwie dobrej i lekkiej lektury. Korzystając ze słonecznej pogody, zaparzam kawę, sięgam po koc i książkę, po czym odpoczywam na łonie natury. To jest mój sposób na relaks z powieścią w tle , autorstwa Nicholasa Sparksa.
    

    "Dla Ciebie wszystko" to niezwykła historia o potędze pierwszej miłości. Dwoje zupełnie różnych ludzi, będąc nastolatkami, poznaje to czym jest wzajemne zauroczenie, które przekształca się w coś znacznie silniejszego. Amanda to dziewczyna, pochodząca z bogatej i szanowanej rodziny. Ma wszystko, czego zapragnie prócz zrozumienia rodziców. Jest śliczna i zarazem ambitna. Dawson to chłopak, którego życie nigdy nie oszczędzało. Wychowywał się w ogromnej rodzinie, gdzie alkohol    i przemoc były nieodłącznym elementem ich tradycji. Jego najbliżsi budzili niepokój wśród pozostałych mieszkańców hrabstwa Pamlico. Jednak tych dwoje, w poczuciu samotności i odizolowania, odnalazło siebie nawzajem. Wspólnie odkrywali czym jest miłość, radość, bezpieczeństwo, oddanie i szacunek. Ale nie było im dane żyć razem długo i szczęśliwie. Tylko czy ich rozłąka, zniszczy prawdziwą miłość? O tym będą mogli się przekonać podczas ponownego spotkania. Choć minęło kilkadziesiąt lat, odkąd ostatnio się widzieli i mają za sobą wspólne, poniekąd traumatyczne wydarzenie z przeszłości, nie mogą uciec od tego silnego uczucia, jakie ich łączyło. Ale czy będą w stanie zaryzykować dotychczasowe życie, by być nareszcie razem? Czy coś lub ktoś ponownie stanie im na drodze do wspólnego szczęścia? Jedno jest pewne, ich historia od początku do końca nie będzie kolorowa.
     Zazwyczaj sporadycznie zdarza mi się sięgnąć po coś z kanonu romansów. Nie lubię przesłodzonej miłości. Jednak w twórczości Sparksa, potrafię się odnaleźć. Jego powieści są lekkie i przyjemne, umiarkowane i nieprzerysowane. Dlatego już po raz kolejny, umówiłam się z jego romansami. 
      Główni bohaterowie tej lektury to osoby, które w bardzo młodym wieku zaznały przemocy, upokorzenia, zastraszania, ale także miłości i zrozumienia. Miłości, która z biegiem lat i pomimo rozłąki, stała się dojrzalsza,silniejsza. To prawdziwe uczucie, które nigdy nie umiera. Choć napotkane po drodze problemy, podjęte decyzje i ich skutki, nie zawsze idą z nim w parze. Czasami trzeba się poświęcić dla drugiego człowieka, rezygnując przy tym z własnego szczęścia. Bo właśnie tym jest prawdziwa miłość- to oddanie innej osobie swego serca, nie oczekując nic w zamian. 
     Biorąc pod uwagę te kilka książek Nicholasa, jakie dotąd przeczytałam, ta niestety wydaje mi się trochę słabsza. Podczas jej czytania, zdarzały się momenty, gdy nuda i monotonia mnie przytłaczały. A zatem to wpłynęło na mój odbiór tej powieści oraz czas, jaki na nią poświeciłam. Podoba mi się jednak to, że ten romans nie kończy się tak, jak większość tego typu książek. Tam nie ma miejsca na ponowny, szczęśliwy związek głównych postaci. Co wcale nie oznacza, że nie ma tam "happy endu".

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Osaczona- Tess Gerritsen

        Będąc przynajmniej raz w miesiącu w swojej, miejskiej bibliotece, nie potrafię przejść obojętnie obok półki z twórczością Tess Gerritsen. I choć w moim stosiku książek, z którymi już miałam zamiar opuścić ową wypożyczalnię, znajdują się bardzo ciekawe  pozycje, nie pozostaje mi nic innego, jak odłożyć na chybił trafił jedną z lektur i wziąć tą, która mnie tak kusi. I tak jest za każdym razem. No cóż, bynajmniej nie narzekam. 
     
 
       Bardzo lubię cykl Rizzoli\ Isles, jednak teraz w moje ręce trafiła inna pozycja. "Osaczona"- tak właśnie czuje się główna bohaterka tej książki, Miranda Wood. Pracująca w agencji reklamowej, młoda i atrakcyjna kobieta, od razu wpada w oko swemu szefowi i tak zaczyna się ich romans. Niestety, czar tej zaślepiającej miłości pryska i Miranda postanawia odejść. Ale Richard się tak łatwo nie da spławić. Szok dopada kobietę, gdy ta pewna już swej wolności, we własnej sypialni odnajduje zwłoki byłego kochanka. To właśnie ona staje się główną podejrzaną przez policję. Świadczy o tym  miejsce zbrodni oraz narzędzie- kuchenny nóż Mirandy. Po anonimowej wpłacie kaucji, panna Wood opuszcza areszt i na własną rękę próbuje poznać prawdę o mordercy, a przy tym udowodnić swoją niewinność. Po drodze, napotyka szereg intryg, kłamstw, korupcji, ludzi gotowych na wszystko, by ochronić własną rodzinę, przez co ściąga na siebie coraz więcej niebezpieczeństw. I to właśnie teraz ona staje się celem, na którego ktoś poluje. Czy kobieta jest niewinna? I dlaczego zamordowano Richarda? 
      Ta powieść już od samego początku nasycona jest napięciem i adrenaliną. Coś, co z pozoru wydawało się łatwo sprawą, po czasie zatraca swoją przejrzystość, coraz więcej niedomówień, wątpliwości i pomyłek, które tylko wzmacniają ciekawość u czytelnika. Tutaj niczego nie możemy być pewni, prócz tego, że autorka nas nie zawiedzie. W swoich kryminałach Gerritsen nie stroni od przelewu krwi. Ale w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Ten thriller naszpikowany jest zagadkami, ciemnymi i ślepymi zaułkami, a przy tym niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem. Nawet w domu nie można czuć się bezpiecznie. Jego bohaterowie są nadzwyczaj  różnorodni, charyzmatyczni i tajemniczy, a przy tym obłudni ( przynajmniej większość), zakompleksieni i egoistyczni, cyniczni  i bezduszni. Cała paleta osobowość i każdy z nich miał motyw. Główna postać, choć ma wiele do stracenia, swoją odwagą i determinacją, stawia czoło największemu wrogowi- rodzinie swego kochanka. Jej priorytetem staje się znalezienie prawdziwego mordercy. A jak wiadomo, w Bass Harbor każdy ma swoje tajemnice i niektóre są naprawdę niewygodne i niebezpieczne. Chwilę wytchnienia w tym thrillerze, daje nam inny, niepozornie wyglądający, wątek miłosny Mirandy. Nie zabraknie także miłości, ukazanej od tej gorszej strony. Zaborczość i egoizm potrafią zniszczyć nawet najsilniejsze uczucie lub chociażby jej zniekształcić. 
     Cała powieść zawiera interesującą i dynamiczną akcję, barwnych bohaterów, a jej prosty język, powoduje, że ową książkę czyta się szybko i przyjemnie. Kolejne, a jakże inne spotkanie z twórczością Tess Gerritsen, uważam jak najbardziej za udane i zdecydowanie polecam .
    

wtorek, 17 kwietnia 2018

It ends with us - Colleen Hoover

    Minęło dobre kilka miesięcy, od kiedy przeczytałam pewną powieść Colleen Hoover. Mimo, że autorka ta kojarzona jest z literaturą new adult, postanowiłam jeszcze kiedyś sięgnąć po to, co pisze. Trochę to trwało, bo mimo pozytywnych doświadczeń z "Ugly love", hasło: new adult skutecznie odciągało mnie od półek sklepowych. Ale im więcej czytałam recenzji na temat poszczególnych tytułów książek Colleen, okazywało się, że tematyka przez nią poruszana to coś więcej, niż miłość i sex. Postanowiłam zaryzykować i wybrałam "It ends with us" z piękną, różową okładką.



    Nowy tytuł autorstwa Colleen to historia młodej kobiety, Lily Bloom, która zaryzykowała wszystko, co miała, by spełnić swoje marzenia. Otwiera awangardową kwiaciarnię, gdzie oddaje się pasji. Za jej odważną decyzją stoi pewien przystojny i wykształcony neurochirurg, Ryle Kincaid. Łącząca ich chemia, silne pożądanie zmieniają życie tych dwojga. Niestety ich związek nie jest łatwy. Wszystko za sprawą agresji, z którą nie radzi sobie Ryle. Mimo, że bardzo mocno kocha, jeszcze mocniej rani. Czy Lily powieli schemat życia swoich rodziców, będąc w związku z Ryle? Czy uda jej się uwolnić spod agresji męża? Na choryzoncie pojawia się dawna miłość Lily.

    Świeżo po lekturze mogę napisać, że jest doskonała. Wzruszająca, dla wielu osobista. Chociaż powstała z myślą o kobietach, sporo panów skłoniłaby do refleksji. Jest to historia o miłości, która daje szczęście i ból jednocześnie. Autorka porusza bardzo ważny temat, o którym należy mówić głośno. Jest to pewien rodzaj poradnika dla szczególnej grupy osób, potrzebujących wsparcia. Poprzez głównych bohaterów, autorka pokazuje, że nawet bardzo trudna miłość ma szansę przetrwać, gdy odpowiednio ustali się priorytety i systematycznie będzie się do nich dążyć.

    Hoover tym romansem bardzo rozbudziła moją ciekawość do pozostałych tytułów. Nawet jeśli jesteście sceptycznie nastawieni do tego gatunku literackiego, proponuję sięgnąć właśnie po "It ends with us". Ta książka pokaże, że romanse to nie tylko sex i miłość. 

środa, 11 kwietnia 2018

Dotyk zła - Alex Kava

    Od dawna słyszałam wiele dobrego o twórczości Alex Kava, ale jak dotąd nie miałam okazji przeczytać jakiejkolwiek pozycji z jej repertuaru. Zupełnie przypadkiem na mojej półce pojawił się "Dotyk zła", który, mimo że ma już swoje lata, bardzo przypadł mi do gustu.




    Ten mroczny thriller psychologiczny opowiada o makabrycznych zbrodniach, dokonywanych na młodych chłopcach. Jakiś czas temu w Platte City złapano rzekomego seryjnego mordercę, którego oskarżono o trzy zabójstwa i stracono. Od tego wydarzenia mijają trzy miesiące. Mieszkańcy miasteczka zdążyli zapomnieć już o tragicznych mordach, na nowo czują się wolni i bezpieczni. Niestety, ponownie odnaleziono zwłoki kolejnego chłopca. To morderstwo jest identyczne do tych, popełnionych przez straconego oskarżonego. Czyżby pojawił się naśladowca? Miejscowy szeryf wraz z agentką FBI sprawdzają wszystkie tropy, jednak nic nie idzie po ich myśli. Pojawia się kolejna ofiara, jednocześnie znika pewien chłopiec. Czy policji uda się znaleźć zwyrodnialca, zanim zabije porwanego chłopaka?

    Po raz kolejny mogę stwierdzić, że warto sięgać po starsze książki. Są wśród nich doskonałe lektury. "Dotyk zła" już od samego początku serwuje czytelnikowi spore napięcie. Jest mrocznie, tajemniczo, czasami przerażająco. Barwne postacie, szybkie zwroty akcji podnoszą zainteresowanie czytających. Na uwagę zasługuje postać agentki FBI, która boryka się z traumatycznymi przeżyciami, wciąż walczy z demonami przeszłości, a mimo to jest bardzo silną, odważną kobietą, oddaną pracy. Autorka wprowadziła wątek miłosny, intrygujący, który, mam nadzieję, zostanie rozwinięty w kolejnych częściach. 

    Alex Kava tą powieścią zasługuje na miano jednej z lepszych autorek kryminalnych. Jestem zachwycona tym, co czytałam. Sama poluję% teraz na kolejną część książki, a was zachęcam do zapoznania się z twórczością autorki. 

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Kredziarz - C. J. Tudor

    Po "Ocalałych" przyszedł czas na "Kredziarza" - dwóch głośnych premier początku 2018 roku. O tej książce można z pewnością napisać, że "wyskakiwała z lodówki". Konta na instagramie, blogi czytelnicze, wszystko pełne zdjęć, pierwszych recenzji. Nie powiem, okładka przyciąga. W mrocznym klimacie, przypominająca grę w wisielca - dużo obiecywała. Dodatkowo, sklasyfikowany jako thriller obowiązkowy do przeczytania. Z fabułą "Kredziarza" musiałam zapoznać się.


    Przeszłość

    Lata 80-te, małe miasteczko, piątka przyjaciół, którzy spędzają ze sobą większość wolnego czasu. Ich, z pozoru niewinne zabawy, w rezultacie doprowadzają do tragicznych wydarzeń. Wszystko zaczyna się w wesołym miasteczku, gdzie w obliczu tragedii młody Edi poznaje tajemniczego pana Hallorana. Ze względu na swój albinistyczny wygląd i styl ubierania uchodzi za dziwaka, w dodatku okazuje się być nowym nauczycielem w miejscowej szkole. Powoli nawiązuje się przyjaźń między Edim a panem Hallorana. Nauczyciel podsuwa chłopcom nowy sposób zabawy - komunikacja za pomocą symboli malowanych kredą. Niestety, metoda ta ma zgubne skutki. W miasteczku odnaleziono zamordowaną dziewczynkę. Czyżby wskazówki zapisano w kredowych znakach?

Współczesność

    Dorosły Ed pracuje jako nauczyciel w miejscowej szkole. Dom rodzinny dzieli ze współlokatorką Chloe. Ed nie jest zbyt towarzyski. Rzadko utrzymuje kontakt z przyjaciółmi z dzieciństwa. Po tragicznych wydarzeniach ich drogi rozeszły się. Pewnego dnia w domu Eda zjawia się Mickey z nietypową propozycją. Chwilę później policja znajduje jego zwłoki w pobliskiej rzece. Dodatkowo, każdy z pozostałej czwórki przyjaciół otrzymuje list, z charakterystycznymi kredowymi znakami. Czyżby kredziarz wrócił?

    Świeżo po lekturze mogę napisać: było całkiem przyjemnie. Jest to typowy miękki thriller, oczywiście pojawiają się brutalne zbrodnie, ale całość pozbawiona jest mrocznej atmosfery. Większość fabuły to jednak opis losów bohaterów. Stąd miałam wrażenie, że czytam interesującą historię, a nie trzymający w napięciu thriller.

    Fabuła książki została podzielona czasowo. Głównych bohaterów poznajemy jako dwunastolatków i czterdziestolatków. Współczesność jest tylko dodatkiem do wydarzeń z przeszłości, które przykuwają całe zainteresowanie czytelnika. Jednocześnie każdy następny rozdział jest kolejnym elementem układanki. Dopiero całościowo umożliwia rozwiązanie zagadki. Przyznam, że nie wcześniej, niż pod koniec książki nasunęło mi się możliwe rozwiązanie.

    Podsumowując, spodziewałam się mocnego thrillera, tymczasem przeczytałam wciągającą historyjkę. Początkowo czułam lekkie rozczarowanie, z czasem przekonałam się do "Kredziarza". Pewnie do ulubieńców 2018 roku ten tytuł nie zaliczy się, ale spokojnie można poświęcić czas na jego przeczytanie. To kolejna książka, która miała świetnie zaplanowaną reklamę. Z drugiej strony, wszystko to kwestia gustu. 

sobota, 7 kwietnia 2018

Ocalałe - Riley Sager

    Pamiętam, jak długo czekałam na możliwość przeczytania "Ocalałych" Riley Sager. Jeszcze w zeszłym roku na instagramie pełno było przedpremierowych wydań książki. Dodatkowo, gdy była już dostępna dla wszystkich, niemal z każdej strony widniały pozytywne recenzje. Dlatego "Ocalałych" nie mogłam odpuścić. Narobiłam sobie takiego smaka. Niestety, .... ale o tym w podsumowaniu.



    Główna bohaterka to młoda Quincy, popularna blogera kulinarna, o której można powiedzieć, że prowadzi idealne życie. Pozornie. W końcu jest jedną z ocalałych - tych, które przeżyły masakrę. Quincy nie jest sama. Istnieje jeszcze Lisa i Samantha. Każda z nich nosi w sobie traumę przeszłości i choć osobiście nigdy nie spotkały się, prasa już na zawsze złączyła ich losy.
    Spokojne życie Quincy zaczyna chwiać się w momencie, gdy Lisa popęłnia samobójstwo. Ta, która rzekomo najlepiej radziła sobie z koszmarem przeszłości, która uczyła inne, jak być ocalałą, poddała się. Dla Quincy to szok. W dodatku w jej życiu nagle pojawia się Samantha, która do tej pory konsekwentnie żyła w ukryciu. Czy rzeczywiście ma dobre intencje? Quincy ma jeszcze jeden problem, nie pamięta szczegółów z masakry w Pine Cottage. Czy z pomocą Sam przestanie wypierać wspomnienia? Co tam naprawdę zaszło? Dlaczego Sam odeszła? Jedno jest pewne, przeszłość zawsze nas dopadnie.

    Popęłniłam duży błąd przed rozpoczęciem czytania. Za dużo oczekiwałam po książce. Komentarz Stephena Kinga widniejący na okładce: "Fenomenalny thriller. Najlepszy, jaki przeczytasz w tym roku", w połączeniu z opiniami instagramowych blogerów książkowych - to nic innego, jak świetnie przeprowadzona akcja promocyjna, której uległam. Tymczasem, ostatnio przeczytałam wiele bardziej interesujących thrillerów.

    Żeby nie było tak pesymistyczne. Książka ma swoje zalety. Wciąga. Nie fabułą, ale naszym oczekiwaniem co do rozreklamowanego zachwytu. Ciągle liczyłam, że z każdym rozdziałem będzie lepiej. Ciekawiej, mocniej, mrocznej. Poza tym sam pomysł na fabułę jest naprawdę dobry. Nawiązanie do znanej masakry w miasteczku studenckim i opis późniejszych zbrodni, z których tylko pojedyńcze jednostki wychodzą żywe, to, jak dla mnie, coś nowego. Dobrze czytać książkę, która nie powiela pomysłów innych autorów.

    Gorzej wypada charakterystyka głównych bohaterów. Niby mamy do czynienia z wątkiem psychologicznym, autorka gdzieś tam pozwala wczuć się w psychikę ofiar, jednak dla mnie jest tego za mało. To wszystko jest spójne, brakuje jednak ostrości. Temat bardzo poważny, brutalny, stąd fabuła powinna być mocniejsza. 

    Dużym plusem jest trzymanie czytelnika w niepewności do końca książki. Z każdym kolejnym rozdziałem coś tam się klaruje, można mieć podejrzenia, ale 100% pewności one nie dadzą. Osobiście obstawiałam za innym rozwiązaniem sprawy.

    Podsumowując, po przeczytaniu stwierdzam, że są tylko dwie możliwości. Albo książka nie jest tak dobra, jak o niej piszą, albo moje oczekiwania zaburzyły całkowity odbiór. Wciąż zastanawiam się nad tym. 

    Ciekawa jestem waszych opinii po lekturze "Ocalałych" . Podzielcie się nimi w komentarzach, może rozjaśni to moje wątpliwości.

Pozdrawiam i do następnej recenzji. 

piątek, 6 kwietnia 2018

Prawdziwy cud - Nicholas Sparks

     Do romansów podchodzę sceptycznie. Jakoś nigdy nie przepadałam za tym gatunkiem literackim i przyznam się, że Nicholas Sparks to ostatni autor, na twórczość którego kiedykolwiek skusiłabym się. Nie wiem, jak to się stało, ale jakiś czas temu przeczytałam "Na ratunek" i spodobała mi się, dlatego teraz, bez zastanowienia wypożyczyłam jego kolejną książkę.

   

    Akcja "Prawdziwego cudu" dzieje się na Manhattanie. Jeremy Marsh to facet po przejściach. W życiu zawodowym odnosi sukces. Jest popularnym dziennikarzem śledczym, współpracuje z kilkoma gazetami, w których ma swoje stałe rubryki. Jednak słynie głównie z demaskowania osób, które specjalizują się w zjawiskach nadprzyrodzonych. Jego popularność sięga nawet do niewielkiego, starego miasteczka Boone Creek. Tamtejsi mieszkańcy wierzą, że ich cmentarz nawiedzają duchy. Jeremy postanawia szybko rozwiązać sprawę. Już na samym początku jego uwagę przyciąga młoda i piękna Lexi. Pracując w bibliotece, pomaga dziennikarzowi w gromadzeniu informacji. Początkowo wszystko pomyślnie układa się, przyjaźni mieszkańcy, atrakcyjna kobieta u boku, łatwa do rozwiązania sprawa. Jednak im bliżej rozwiązania sekretu, tym więcej problemów towarzyskich. 

     Książki Sparks są lekkie, przyjemne, opowiadają o miłości w stonowany sposób. Główne postacie nie są przerysowane, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić. Całość skonstruowana jest w sposób prosty i zrozumiały. Mimo braku szybkiej akcji, nie można nudzić się podczas czytania. To idealna opowieść o ludzkim życiu, zwykłych ludziach i podstawowych pragnieniach.

     Jeśli szukacie lekkiej lektury na wolne popołudnia, to romanse Sparks'a idealnie nadają się. 

     

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...