niedziela, 20 stycznia 2019

"Tatuażysta z Auschwitz"- Heather Morris

       W minionym roku to właśnie ta książka była jedną z niewielu, o których było bardzo głośno. Heather Morris ze swoją powieścią dokumentalną o Auschwitz, poruszyła wiele ludzkich serc, w tym także i moje. 



      "Tatuażysta z Auschwitz" to niezwykła historia Lale Sokołowa, który w 1942 roku trafił do Auschwitz. Mając dwadzieścia sześć lat, już pierwszego dnia w obozie, postanowił,że przetrwa to piekło choćby nie wie co. Unikając kłopotów, życzliwy dla innych, a przy tym skromny i dyskretny, przy pomocy znajomych z bloku, cudem unika śmierci, bowiem jak wielu więźniów on także zapada na tyfus. Tylko heroiczny czyn jednego z jego kompanów, ocalił go od wywózki wraz z ciałami poległych Żydów. Po odzyskaniu sił Lale dostaje pracę jako tatuażysta. Gdy do obozu docierają kolejni jeńcy, jego zadaniem jest wytatuować na ich przedramiu numerów, które naznaczą ich do końca życia. Nauczono go także, by nie patrzyć na nich, nie rozmawiać z nimi, nie okazywać im współczucia. Ale pewnego dnia do obozu trafia transport kobiet i podczas wykonywania swojej pracy, przy jego stoliku pojawia się młoda i przerażona Gita. Mężczyźnie wystarczyła zaledwie chwila, by zrozumieć,że jest ona mu przeznaczona i zrobi wszystko, by ja ocalić. To dla niej wykorzystuje swoje znajomości, posadę i rzekomą życzliwość oprawców, by zdobyć lekarstwa, jedzenie i lepsze warunki życia tutaj w obozie. Uczucie jakie połączyło tych dwoje i to w tak ciężkich i okrutnych czasach oraz miejscu, to dowód na to, że prawdziwa miłość naprawdę istnieję i ma ogromną moc. 

      Powieści oparte na faktach zawsze stanowią dla mnie sporą mieszankę emocji, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Ta w wykonaniu Heather Morris najczęściej mnie szokowała i wprowadzała duży zamęt w głowie. Sprawy Obozów Zagłady Żydów są niejednemu czytelnikowi choćby pobieżnie znane. Jednak czytając opowieść jednego z ocalałych o tym, co sam musiał przejść od początku, aż do samego końca, serce krwawi jeszcze mocniej, a łzy w oczach napływają przez większość czasu, ponieważ mamy świadomość, że to nie jest pojedynczy przypadek. Takich ludzi było miliony, a nie każdy miał szansę, by przeżyć. 
      Obok tej książki nie da się przejście zupełnie obojętnie. Tutaj poznajemy losy Lale Sokołowa zanim trafił do obozu (liczne wspomnienia bohatera) oraz do czego dążył już po opuszczeniu Auschwitz. Ale najważniejsze są tutaj rozdziały, które opisują jego pobyt w Auschwitz i to przez co musiał przejść przez prawie 3 lata, by przeżyć i ocalić ukochaną. Musiał być silny, zdolny, przebiegły, ale i odważny i odpowiedzialny. Ryzykując własne życie, starał się pomagać także innym więźniom, nie oczekując w zamian prawie nic, poza pewnymi przysługami, która stanowiły źródła handlu wymiennego. Lale Sokołow to prawdziwy bohater, który ocalił niejedno ludzkie życie. 
       "Tatuażysta z Auschwitz" to także opowieść o walce o własną godność, z której obdzierano każdego więźnia w obozie. To walka o zachowanie człowieczeństwa, o prawo do życia, do uczuć i do marzeń. Wielu tej walki nie przetrwało, ale im także należy się ogromny szacunek. 
       Cała ta powieść dokumentalna została stworzona z niezwykła starannością o detale, ale przede wszystkim z ogromną delikatnością, by nikogo nie zranić, by zadbać o dobre imię każdego z więźniów. Mam wrażenie, ze jest to czysta relacja samego Lale Sokołowa, przy której autorka musiała niejednokrotnie powstrzymywać swoje prywatne uczucia po to, by jak najrzetelniej przedstawić historię głównego bohatera. To czyni te powieść doskonałą, wzruszającą i niekiedy przerażającą, ale która zapewne pozostanie w pamięci wielu czytelników. 

       Podsumowując, "Tatuażysta z Auschwitz" to książka, którą należy przeczytać i to bez dwóch zdań. To książka, która oszołamia swoją brutalnością wydarzeń, ale i daje nadzieję na coś znacznie lepszego. Ta niebanalna historia miłosna, która powstała w tym okrutnym świecie jest niczym najpiękniejszy i najdelikatniejszy dar od życia, o który trzeba się troszczyć i pamiętać. Jak dotąd jest to jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku, choć to dopiero początek. Ale już teraz wiem, że wraz z upływem czasu, jej pozycja nie ulegnie jakimkolwiek zmianom.

2 komentarze:

  1. Wiele słyszałam o tej książce i mam coraz większą ochotę ja przeczytac. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorąco polecam tę książkę, która zapada głęboko w serce i pamięć. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...