środa, 8 listopada 2017

TESS GERRITSEN " SKALPEL"

    Kilka miesięcy temu po raz pierwszy zetknęłam się z Tess Gerritsen. Jej „Chirurg” od samego początku bardzo mi się spodobał, a gdy doszłam do ostatniej strony, zaczęłam żałować, iż to już koniec. Z niecierpliwością czekałam na swoją kolej w bibliotece, by otrzymać kolejną cześć tej serii. I tak w moje ręce po pewnym czasie trafił „Skalpel”.
   

   Ponownie wracamy do Bostonu, gdzie Hoyt odsiaduje wyrok w więzieniu, a pani detektyw Jane Rizzoli,niedoszła ofiara chirurga, codziennie zmaga się z własnymi demonami z przeszłości. Gdy na terenie miasta zaczyna dochodzić do tajemniczych morderstw na parach małżeńskich, do pracy wkracza właśnie pani detektyw. Jej pierwsze skojarzenia na miejscu zbrodni ściśle związane są z chirurgiem. Ale dlaczego? Przecież on ma wyrok dożywocia w jednym z najbardziej rygorystycznych więzień. Więc kto tak naprawdę stoi za tymi okrutnymi morderstwami? I czy ma on coś wspólnego z Hoyt’em, który po pewnym czasie ucieka na wolność, a jego jedynym celem staje się Jane? Czy kobieta może czuć się bezpiecznie? Czy ponownie wyrwie się ze szponów śmierci? Oraz czy uda jej się odnaleźć mordercę? 
   Po wstępnym sukcesie „ Chirurga”, jego kontynuacja była dla mnie czymś oczekiwanym. I ponownie się nie zawiodłam, choć szału nie ma . Jest tu  znacznie mniej scen makabrycznych zbrodni, które nadawały wcześniej charakter grozy i sporo napięcia. To tak, jakby ktoś częściowo ocenzurował tą powieść, ale tylko miejscami. Wątek kryminalny w tej części jest bardziej o podłożu psychologicznym, gdyż cały czas mamy do czynienia z problemami jednej z głównych postaci, czyli pani detektyw. Czy to początek paranoi? Po tej książce spodziewała się czegoś więcej. Przede wszystkim dłuższej sceny walki pani detektyw  z jej prześladowcą, gdyż wydawało mi się to całym sensem tej części.  No cóż.W tym momencie  trochę się zawiodłam. Według mnie ta książka to kryminał psychologiczny , w którym odbywa się zabawa w kotka i myszkę, pomiędzy ofiarą a napastnikiem.  W ten sposób autor pokazuje, iż nawet osoby uchodzące za silne i zrównoważone, po takich przeżyciach także potrzebują pomocy innych, ponieważ same często borykają się z poważnymi problemami. A nam zdarza się tego nie zauważać, ale czy nie robimy tego świadomie. A co się tyczy mordercy, to nie sposób zrozumieć jego zafascynowanie krwią i śmiercią, ale śmiało można stwierdzić, iż nie była to osoba zdrowa psychicznie,aczkolwiek inteligentna. Bynajmniej mam taką nadzieję. Pomimo kilku niesmaków, ten kryminał bardzo przyjemnie się czytało. Prosty język, rozdziały poprzeplatane, także pomiędzy narrację mordercy, to niezwykle interesująca forma. Czy sięgnę po kolejne pozycje tej autorki? Zdecydowanie tak. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dom sióstr"- Charlotte Link

       Duży, stary dom, stojący gdzieś na uboczu, z dala od wścibskich oczu, otoczony bezkresem pól i lasów, kusi, przyciąga i magnetyzuje...